Dziennikarze "Rzeczpospolitej" przeanalizowali dokumenty dotyczące wykorzystywania nieletnich przez księży. Wyliczyli, że w okresie PRL "co najmniej 1100 małoletnich mogło zostać wykorzystanych seksualnie przez duchownych i świeckich pracujących w Kościele", a "sprawcami tych przestępstw było około 300 osób". Arcybiskup Wojciech Polak przekazał w komentarzu, że myśli o skrzywdzonych. "Zawstydzające jest, że przez dziesięciolecia nie dostrzegaliśmy ich krzywdy i cierpienia. Jeszcze raz pragnę za to przeprosić" - napisał.
Dziennikarze "Rzeczpospolitej" Tomasz Krzyżak i Piotr Litka przeprowadzili kwerendę w Instytucie Pamięci Narodowej i Archiwum Akt Nowych. Jak ustalili, władze PRL zajmowały się przynajmniej 121 przypadkami wykorzystywania seksualnego małoletnich przez ludzi Kościoła. "Dotyczyły one w sumie 119 osób, w tym 117 księży, seminarzystów i braci zakonnych oraz dwóch osób świeckich" - napisali. Z kwerendy wynika, że co najmniej 1100 małoletnich mogło zostać wykorzystanych seksualnie.
Arcybiskup Wojciech Polak: zawstydzające, że przez dziesięciolecia nie dostrzegaliśmy krzywdy i cierpienia
Delegat Konferencji Episkopatu Polski do spraw ochrony dzieci i młodzieży arcybiskup Wojciech Polak w komentarzu do artykułu "Rzeczpospolitej" napisał, że po zapoznaniu się z wynikami kwerendy przeprowadzonej przez dziennikarzy "myślę przede wszystkim o osobach skrzywdzonych wykorzystaniem seksualnym w dzieciństwie". "Zawstydzające jest, że przez dziesięciolecia nie dostrzegaliśmy ich krzywdy i cierpienia. Jeszcze raz pragnę za to przeprosić" - czytamy.
Prymas przyznał, że ludzie Kościoła byli często "naiwni" w postępowaniu wobec sprawców tych przestępstw. "Równocześnie wstrząsające jest to, jak często dobro dzieci było lekceważone przez służby totalitarnego państwa, a ich krzywdy służyły również do wciągnięcia sprawców we współpracę z bezpieką" - ocenił.
Prymas Polski: kwerenda potwierdza konieczność dalszych badań archiwalnych w Kościele
Zaznaczył, że dziś Kościół podejmuje działania, aby "przyjąć i wysłuchać osoby skrzywdzone", a także udzielić im pomocy, przede wszystkim psychologicznej i duchowej.
"Staramy się ich szukać. Temu służy trwająca kampania informacyjna skierowana do parafii, przygotowana i realizowana przez biuro delegata KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży i Fundację Świętego Józefa KEP, wsparta przez Radę Stałą Konferencji Episkopatu Polski. Chcemy w ten sposób zdecydowanie wyjść ze znakiem gotowości do przyjęcia i wsparcia wszystkich, którzy zostali skrzywdzeni przez duchownych i konsekrowanych, także w odległej przeszłości" - napisał.
Odnosząc się do samej kwerendy wykonanej przez gazetę abp Polak podkreślił, że "dziennikarze wykonali ogrom pracy". "Ta kwerenda potwierdza konieczność dalszych badań archiwalnych w Kościele. Biskupi w marcu br. podjęli decyzję, aby powołać niezależny zespół specjalistów, którego przedmiotem badań będzie praktyka rozwiązywania problemów związanych z przestępstwami popełnionymi przez niektóre osoby duchowne wobec małoletnich w przeszłości" - przypomniał.
Poinformował, że obecnie wraz z współpracownikami przygotowuje koncepcję jego prac, którą przedstawi biskupom na najbliższym zebraniu plenarnym KEP w czerwcu.
"Mam nadzieję, że badania niezależnych ekspertów pomogą Kościołowi w Polsce w uczciwym rozliczeniu się z przeszłością, uwzględniając kontekst historyczny i społeczny. Oczekują tego osoby skrzywdzone. Potrzebujemy tego jako Kościół, aby odbudować zaufanie i wiarygodność, konieczne do realizacji naszej misji" - dodał prymas Polski.
Co ustalili dziennikarze
Z danych uzyskanych przez dziennikarzy wynika, że "aż 72 sprawy zakończyły się wyrokami skazującymi, w 24 miały miejsce wątpliwe umorzenia, bo na przykład ofiary w wyniku presji zewnętrznej wycofały zeznania lub księża skorzystali z dobrodziejstw amnestii". Inni duchowni - czytamy - "uniknęli kary, bo w zamian za zatuszowanie sprawy, zgodzili się na współpracę z bezpieką".
"Tylko w 11 badanych sprawach podejrzanych z zarzutów oczyszczono, w 14 nie odnaleźliśmy końcowego efektu postępowania" - napisali dziennikarze.
"Nie ponosili właściwie konsekwencji"
Gazeta opublikowała listę księży skazanych lub podejrzanych o pedofilię w okresie PRL. "To cenieni rekolekcjoniści, autorzy i tłumacze książek teologicznych lub z zakresu historii Kościoła, tłumacze i badacze Pisma Świętego, autorzy śpiewników kościelnych, budowniczowie sanktuariów, duchowi przewodnicy pielgrzymek na Jasną Górę, działacze społeczni, bracia zakonni, klerycy, organista, kościelny" - wyliczyli dziennikarze.
Jak dodali, przebadane przez nich przypadki pokazują, że "sprawcy wykorzystania nie ponosili właściwie konsekwencji przewidzianych przez prawo kościelne". "Z zakonu wyrzucono tylko jednego brata zakonnego, a z seminarium jednego kleryka. Ze stanu duchownego usunięto jednego księdza. Kilku odeszło samodzielnie. Pozostali wrócili zaś do pracy - niektórzy w kolejnych parafiach dopuszczali się przestępstw. Kilku po roku 1989 uznano za ofiary totalitarnego państwa, a ich nazwiska znalazły się w leksykonach represjonowanych w okresie PRL" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
"Rzeczpospolita: co najmniej 1100 małoletnich mogło zostać wykorzystanych
Dziennik, łącząc swoje ustalenia z danymi zbieranymi przez episkopat, wyliczył, że w okresie PRL "co najmniej 1100 małoletnich mogło zostać wykorzystanych seksualnie przez duchownych i świeckich pracujących w Kościele", a "sprawcami tych przestępstw było około 300 osób".
"To wierzchołek góry lodowej, bo zgłaszany lub wykrywany jest niewielki procent tego typu spraw" - zaznaczyli autorzy.
"Na pierwszym miejscu muszą być zawsze i niezmiennie osoby skrzywdzone oraz ich bliscy"
Marta Titaniec, prezeska Fundacji świętego Józefa, która z ramienia episkopatu zajmuje się pomocą pokrzywdzonym, rozmawiała z "Rzeczpospolitą".
- Na pierwszym miejscu wszystkich działań dotyczących docierania do prawdy o skali przestępstw seksualnych w Kościele muszą być zawsze i niezmiennie osoby skrzywdzone oraz ich bliscy. Niezależnie od tego, jak dawno wydarzyła się krzywda - powiedziała.
- Godność człowieka nie ma bowiem terminu ważności. Jest niezbywalna. Prawda należy się skrzywdzonym, ich rodzinom oraz całemu społeczeństwu - podkreśliła.
Źródło: "Rzeczpospolita", PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock