Wciąż mamy w niemałej części księży i biskupów przekonanie, że ostatecznie to jeszcze nie jest do końca pewne, czy te sprawy trzeba załatwiać - powiedział w "Kropce nad i" o problemie pedofilii wśród duchownych publicysta Tomasz Terlikowski. Zdaniem teologa doktora Piotra Szeląga "polski Kościół przeżywa głęboki kryzys duchowy".
O problemie pedofilii w polskim Kościele rozmawiali w "Kropce nad i" publicysta Tomasz Terlikowski i były ksiądz, teolog doktor Piotr Szeląg. - Wciąż pewna część polskich biskupów nie przyjęła do wiadomości tego, że sytuacja zmieniła się bardzo głęboko, i że także Watykan już od jakiegoś czasu wymaga odmiennych reakcji - ocenił Terlikowski.
Publicysta wskazał, że problemem jest to, że "w bardzo wielu diecezjach mamy sprawy sprzed lat". - Często są to sprawy, które zaczęły się dziesięć, piętnaście, dwadzieścia lat temu. Jeden biskup ich nie załatwił, drugi ich nie załatwił i nawet jak trzeci je załatwił, to zaczął je często załatwiać dopiero całkiem niedawno, bo całkiem niedawno został biskupem i przypomniał sobie, że trzeba to zrobić - mówił.
"Społeczność lokalna jakoś przymyka trochę na to oko, nie tylko w tych najbardziej katolickich miejscach"
W ocenie Terlikowskiego "wciąż mamy jeszcze w niemałej części, zarówno księży, jak i biskupów, przekonanie, że ostatecznie to jeszcze nie jest do końca pewne, czy te sprawy trzeba załatwiać".
- Wciąż jeszcze (księży - red.) trochę chroni państwo i mówię nie tylko o władzy, ale także o rozmaitych systemach lokalnych, jak prokurator, sędzia czy władze miasta - przyznał Terlikowski. - Społeczność lokalna jakoś przymyka trochę na to oko, nie tylko w tych najbardziej katolickich miejscach, również dużo bardziej zlaicyzowanych. To jeszcze cały czas funkcjonuje - dodał.
Terlikowski: mam wrażenie, że większość polskich biskupów nie spotkała się tak naprawdę z ofiarami pedofilii
Trzeci element, który wskazał Tomasz Terlikowski to "brak świadomości, także u tych biskupów, którzy już wiedzą, że sprawę trzeba załatwiać, że ofiary z ich perspektywy mają mieć oblicze Chrystusa".
- Mam wrażenie, że większość polskich biskupów nie spotkała się tak naprawdę z ofiarami (pedofilii - red.). Spotkać się to znaczy usiąść z ofiarą, z jego rodziną i wysłuchać trzygodzinnej opowieści - powiedział Terlikowski.
- Zobaczyć młodego mężczyznę, który jest świetnie ubrany, na pierwszy rzut oka fantastycznie funkcjonujący, a kiedy dochodzi do momentu, w którym ksiądz zaczął go obmacywać jako piętnastolatka, to on zaczyna się jąkać, traci pewność siebie i zaczyna płakać - tłumaczył publicysta.
"Polski Kościół przeżywa głęboki kryzys duchowy"
Zdaniem doktora Piotra Szeląga "polski Kościół przeżywa głęboki kryzys duchowy, teologiczny". - Duchowni, biskupi nie myślą w kategoriach wiary, którą powinni przekazywać, której powinni być świadkami, jeśli trzymać się tego, co jest zadaniem Kościoła, tylko myślą o Kościele w kategoriach korporacji - ocenił.
- W jakiś rozpaczliwy, mało profesjonalny sposób wydaje im się, że przez tuszowanie, wypieranie się, mataczenie i dziwne, często absurdalne tłumaczenia, uda im się zachować wyimaginowany autorytet Kościoła i jego wiarygodność - dodał.
W ocenie teologa "biskupi myślą o sobie w kategoriach jakichś administratorów, urzędników, a nie ma w nich takiego prostego, ludzkiego odruchu".
- Kiedy do kogoś przychodzi człowiek skrzywdzony, to minimum empatii każe nam zainteresować się losem tego człowieka, wysłuchać go, wyjść naprzeciw sytuacji - powiedział Szeląg. - A jeżeli jest się jeszcze biskupem, za którym stoi cała struktura instytucji, którą się reprezentuje i rzeczywiście byłoby się dogłębnie przejętym losem tych osób, o których ewangelia mówi, że to są ci najmniejsi (...), to taki biskup odsunąłby wszystko inne ze swoich działań po to, żeby pomóc temu człowiekowi - dodał.
"Kościół dla wszystkich stron sporu politycznego zawsze był wygodnym sojusznikiem"
Tomasz Terlikowski zauważył, że "w bardzo wielu diecezjach są tacy duchowni, którzy z powodu jakichś niejasności czy braku załatwienia sprawy, są pozostawiani na stanowiskach". - Często bierze się to z niewiary, czyli z przekonania, że dobry, ale fałszywy wizerunek jest ważniejszy niż dobro ofiary, dobro sprawcy, bo dla jego dobra trzeba go usunąć ze stanu kapłańskiego i wreszcie realne dobro instytucji - powiedział publicysta.
Jak przyznał, "zachowywanie fałszywego dobrego wizerunku działa także na szkodę instytucji, którą się reprezentuje".
Na sugestię, że Kościół więcej czasu poświęca LGBT niż problemowi pedofilii, dr Szeląg odpowiedział, że "to jest po prostu pewna potrzeba polityczna, żeby jakiś taki cel sobie wyznaczyć, gdzie skierować emocje społeczne".
- Kościół dla wszystkich stron sporu politycznego zawsze był wygodnym sojusznikiem. Kościół zawsze umiał się dogadać z opozycją, czy też z rządzącymi - ocenił Szeląg.
- Dlatego lepiej jest ostrze społecznego wzburzenia skierować w kierunku pewnej grupy, nie do końca zidentyfikowanej i określonej niż przeciwko konkretnej instytucji, która może okazać się ostatecznie bardzo przydatna politycznie - stwierdził.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24