- PSL postawiło się. Nie chciało być już chłopcem do bicia w tej koalicji. Nie chciało być kwiatkiem do kożucha - w ten sposób fiasko rozmów PO z PSL ws. reformy emerytalnej podsumował w TVN24 polityk PiS Ryszard Czarnecki. Zdaniem europosła taki obrót spraw świadczy o kryzysie w koalicji, a jeśli premierowi nie uda się przekonać ludowców do poparcia projektu, to "będziemy mieli do czynienia z powstaniem trójkąta bermudzkiego PO-Ruch Palikota-SLD".
Zdaniem Ryszarda Czarneckiego to, że kryzys w koalicji objawił się już kilka miesięcy po wyborach "świadczy o tym, jak słaby jest to rząd i koalicja". - Okazało się, że albo Tusk jest mniej cierpliwy do koalicjanta, albo Pawlak ma dość hegemonii i traktowania go "z buta" - stwierdził europoseł.
Według niego PSL często było traktowane przez PO w "zły sposób", a świadczyć ma o tym to, że członkowie partii Waldemara Pawlaka o różnych reformach dowiadywali się z medialnych doniesień, a nie u ich źródła.
"To jest próba zmiękczenia PSL"
Czarnecki stwierdził też, że obecna sytuacja przypomina mu "przeciąganie liny". - Ta zapowiedź rzecznika rządu, że jutro PO będzie dyskutować nad wszelkimi ewentualnościami, to oznacza straszenie PSL, że jak się nie złamią, to my sobie w tej sprawie wymienimy koalicjanta - ocenił polityk, i dodał: "To jest próba zmiękczenia PSL. To są wszystko gry dworskie".
Ryszard Czarnecki powiedział też Janusz Palikot i, być może Leszek Miller są gotowi "zatańczyć z premierem Tuskiem". To z kolei oznacza, według europosła, że "jedyną realną opozycją w Polsce jest PiS".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24