Głosowałem przeciwko Grzegorzowi Schetynie i poprosiłem kilkanaście osób, żeby również były przeciw - przyznał w "Faktach po Faktach" poseł PO Janusz Palikot, mówiąc o kulisach wyboru szefa klubu Platformy. Jak tłumaczył, zrobił to dla "higienicznej niezgody". - Chciałem mu trochę utrzeć nosa - przyznał polityk.
Palikot podkreślił, że - jego zdaniem - źle jest, gdy ma się do czynienia ze stuprocentową zgodą. Dlatego chciał, by nie było jej przy wyborze szefa klubu PO. Tym bardziej, że jak stwierdził, "stanowisko szefa klubu jest mocną trampoliną do odbudowania sił politycznych".
- To było dobre i się sprawdziło - mówił o swoim pomyśle, Palikot. Chwaląc się jednocześnie, że przeciwko Schetynie udało mu się zebrać aż kilkadziesiąt szabel. - 16 głosów ważnych i 16 - nieważnych - wyliczał. I dodał: - To wcale nie tak mało.
Dogadali się i już jest higienicznie
Palikot podkreślił, że cała akcja odbyła się jeszcze przed porozumieniem między nim a Schetyną, w wyniku którego został wiceszefem klubu PO. W tej sytuacji, swoistego podziału władzy - w klubie jest już - zdaniem Palikota - higienicznie.
Sam Schetyna twierdził w połowie października, tłumacząc dlaczego wybrał takiego, a nie innego zastępcę, że woli mieć kontrowersyjnego posła po swojej stronie niż przeciwko sobie.
Roszady po aferze
Zmiany w klubie PO to następstwo afery hazardowej. Poprzedni jego szef - Zbigniew Chlebowski - stracił stanowisko, bo jego nazwisko - podobnie jak byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego - pojawiło się w kontekście nielegalnego lobbingu przy nowelizacji ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych.
W stenogramach z podsłuchów CBA przewija się też Schetyna. Były już szef MSWiA zapewnił, że nie ma z nią żadnego związku. Premier zapewnił, że nie stracił do niego zaufania, jednak - jak zastrzegł - minister nie może być zajęty obroną własnego dobrego imienia. A Schetynę - podobnie jak Drzewieckiego - czeka konfrontacja z komisją śledczą, która będzie wyjaśniać aferę hazardową.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24