Michał Cieślak i jego skarga po wymianie zdań z naczelniczką poczty w Pacanowie była tematem dyskusji w "Faktach po Faktach" w TVN24. Profesor Andrzej Rychard stwierdził, że "to jest jeden tych ministrów, który staje się znany dopiero, kiedy jest jakaś afera wokół niego i kiedy jest bliski odejścia". Doktor habilitowana Renata Mieńkowska-Norkiene oceniła, że zachowanie ministra "to jest absolutnie nadgorliwość, ale to też pokazuje, w jakim stanie jest polska klasa polityczna".
Goście "Faktów po Faktach", profesor Andrzej Rychard, socjolog, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk oraz doktor habilitowana Renata Mieńkowska-Norkiene, politolog i socjolog z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, dyskutowali o sprawie naczelniczki poczty w Pacanowie. 3 czerwca wdała się ona w sprzeczkę z ministrem do spraw samorządu Michałem Cieślakiem, a on złożyła na nią skargę.
Poczta Polska przekazała w komunikacie, że nie znalazła podstaw do ukarania kobiety. Prezes PiS Jarosław Kaczyński wyraził oczekiwanie, że Cieślak poda się do dymisji. - Jak się nie poda, będzie odwołany - dodał.
Późnym wieczorem Michał Cieślak poinformował, że rezygnuje z funkcji ministra w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Mieńkowska-Norkiene: to jest to coś absolutnie nie do pomyślenia w państwie demokratycznym
Doktor habilitowana Mieńkowska-Norkiene, zanim jeszcze Cieslak ogłosił swoją decyzję, nawiązywała w komentarzu do zapowiedzianego przez rządzącą partię objazdu Polski.
- Prawo i Sprawiedliwość miało jechać w teren i tam rozmawiać ludźmi. Jeśli traktujemy klub (Cieślak jest członkiem klubu parlamentarnego PiS - red.) jako opcję rządzącą, to minister pojechał, dowiedział się, że nie jest dobrze i natychmiast próbował zdyscyplinować naczelniczkę poczty za to, co powiedziała, czyli za to, że sytuacja nie wygląda dobrze - powiedziała.
- Ponieważ w Polsce pan Jarosław Kaczyński rządzi wszystkim, to on pogroził palcem i powiedział: "o nie, to tak nie będzie, odwołujemy pana ministra". To jest takie centralne sterowanie. Trochę to przypomina sytuację, w której mamy demokrację, ale to jednak od pana Jarosława Kaczyńskiego zależy, co się docelowo stanie z panem ministrem, co się stanie z panią naczelnik. Nie wygląda to dobrze, krótko mówiąc - dodała.
Mieńkowska-Norkiene stwierdziła, że gdyby miało dojść do zwolnienia dyscyplinarnego naczelniczki, to "jest to coś absolutnie nie do pomyślenia w państwie demokratycznym". - To jest niemoralne, to jest absolutnie nadgorliwość, ale to też pokazuje, w jakim stanie jest polska klasa polityczna, chociaż "klasa" to chyba za mocno powiedziane, bo pan minister reprezentuje przecież polskich polityków - dodała.
Rychard: PiS pojechało w teren, a teren dojechał PiS
Również profesor Andrzej Rychard nawiązał w swoim komentarzu do objazdu kraju przez PiS i rozmowy z obywatelami. - Prawo i Sprawiedliwość pojechało w teren, a teren dojechał Prawo i Sprawiedliwość - powiedział. - To jest jeden tych ministrów, który staje się znany dopiero, kiedy jest jakaś afera wokół niego i kiedy jest bliski odejścia. To, co zrobił Kaczyński, to nie są te procedury, jakie powinny być, ale komunikat, jaki idzie do elektoratu. To jest dobry komunikat - ktoś od nas zrobił źle, jutro już go nie ma. Albo złoży dymisję, albo będzie zdymisjonowany - więc myślę, że ta szybkość reakcji, nawet biorąc pod uwagę, że może nie do końca zgodna z procedurami, to raczej zapisze się w elektoratach, w pamięci, jako dobra rzecz - ocenił.
Profesor Rychard zwracał również uwagę, że problemy, na które skarżyła się naczelniczka poczty w Pacanowie, są powszechne.
- To dotyczy, generalnie rzecz biorąc, właściwie większości gospodarstw pracowniczych. W Polsce politycy budują klimat, że tą grupą, którą trzeba wspierać, pomagać, chronić, to są emeryci. Oczywiście emerytom nie jest dobrze. Ale jak pokazują dane statystyczne, przeciętny dochód na rodzinę w gospodarstwie osoby pracującej jest jednak nieco niższy niż przeciętny dochód w gospodarstwie emeryckim. Oczywiście emeryci muszą w większym stopniu wydawać pieniądze na opiekę zdrowotną, lekarstwa i tak dalej, tym niemniej najbardziej cierpią na tych procesach ekonomicznych typu inflacja, gospodarstwa pracownicze, a szczególnie (gospodarstwa - red.) ludzi pracujących zwłaszcza w sferze budżetowej - powiedział.
- Tego typu pracowniczek poczty, pracowniczek ZUS-u, a nawet pracowniczek lokalnych urzędów skarbowych są tysiące. Czy oni będą skłonni użyć kartki wyborczej - nie wiem, to zależy od tego, na ile pojawią się propozycje programowe opozycji - dodał.
Michał Cieślak tłumaczy się
Sam minister Cieślak tłumaczył się ze swojego zachowania w rozmowie z dziennikarzami. - Przede wszystkim chcę powiedzieć, że jest mi przykro, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce. Chcę tutaj powiedzieć, że moją intencją nie było to, że ktoś narzeka na sytuację, że chce mieć lepszą pracę, więcej zarabiać. Dotyczy to nas wszystkich, każdy chciałby mieć lepszą pracę, lepiej zarabiać i mieć niższy kredyt - zaczął.
Dopytywany kilkakrotnie przez dziennikarzy, co dokładnie powiedziała mu naczelniczka poczty, nie odpowiedział.
Źródło: TVN24