Około dwumiesięczna dziewczynka i około półtoraroczny chłopiec zostali porzuceni w niedzielę wieczorem w "oknie życia" w Olsztynie. Policja próbuje ustalić tożsamość dzieci - przesłuchała księdza i zakonnicę, którzy je znaleźli, sprawdza również zapisy z monitoringu.
Jak powiedział rzecznik warmińsko-mazurskiej policji podkomisarz Krzysztof Wasyńczuk, telefoniczne zgłoszenie o pozostawieniu dzieci odebrał w niedzielę około godziny 20.35 oficer komendy miejskiej w Olsztynie. W "oknie życia" funkcjonującym obok kościoła przy ulicy Wyszyńskiego zostawiono dwumiesięczną dziewczynkę, obok w wózku znajdował się półtoraroczny chłopiec.
Nieznana jest tożsamość dzieci
Według policji na miejsce wezwano lekarza, który określił stan dzieci jako dobry.
- Przesłuchaliśmy na miejscu księdza, który zgłaszał tę sprawę, i siostrę zakonną, która zeszła z nim do "okna życia". Zabezpieczamy zapisy monitoringu, wyłącznie po to, żeby ustalić tożsamość tych dzieci - wyjaśniał Wasyńczuk.
Zdaniem rzecznika warmińsko-mazurskiej policji dzieci bardzo krótko były same, bo otwarcie "okna życia" włącza po kilku chwilach alarm i powiadamia osoby odpowiedzialne w parafii za nadzór nad tym miejscem. Jak przyznał, po raz pierwszy ma do czynienia z takim zdarzeniem i na razie nie potrafi ocenić, czy w sprawie pozostawienia dzieci policja będzie prowadzić jakieś postępowanie.
"Nie chcemy stygmatyzować matki"
Wasyńczuk podkreślił, że działania policji nie są skierowane przeciwko matce dzieci. - Nie chcemy naruszyć decyzji i godności tej osoby, w jakikolwiek sposób jej stygmatyzować, czy mówić o tym, że będziemy jej stawiali zarzuty. Chcemy natomiast wyjaśnić wszystkie okoliczności towarzyszące temu zdarzeniu - podkreślił. - Po to, żeby ustalić, czy dana osoba lub osoby podjęły tę decyzję same, czy na przykład nie były przez kogoś zmuszane - precyzował rzecznik.
Jak dodał, można wyobrazić sobie hipotetyczną sytuację, że ktoś za dwie godziny przyjdzie na komendę i powie, że zostały uprowadzone dzieci. - Dlatego chcemy wyjaśnić wszelkie okoliczności. Nie zamierzamy na tę chwilę nikomu stawiać zarzutów, bo "okno życia" jest po to, żeby takie sytuacje miały miejsce" - wskazywał.
"Mieliśmy nadzieję, że to kolejny fałszywy alarm"
Pierwszą informację w tej sprawie podali reporterzy RMF FM. Udało im porozmawiać się księdzem, który znalazł dzieci.
- Mieliśmy nadzieję, że to kolejny fałszywy alarm - opowiadał ksiądz Andrzej Pluta. - Często uruchomiane są fałszywe alarmy w "oknie życia". Tym razem w oknie było dziecko, około dwumiesięczna dziewczynka. Po chwili usłyszałem jeszcze płacz dziecka. To drugie dziecko było przed oknem w wózeczku - dodał.
Dzieci trafiły do olszyńskiego Wsparcia i Opieki Nad Dzieckiem i Rodziną. To pierwszy taki przypadek w Olsztynie.
Matka ma 6 tygodni na zmianę decyzji
Zgodnie z założeniem "okna życia" mają umożliwić matkom, które nie mogą lub nie chcą opiekować się noworodkiem, anonimowe i bezpieczne oddanie swojego dziecka. Pozostawione tam noworodki przebywają zwykle w szpitalach do czasu załatwienia formalności, ponieważ zawiadamiany jest ośrodek adopcyjny i sąd, który - wydając decyzje administracyjne - zapewnia dziecku opiekę w rodzinie zastępczej, nadając mu również tożsamość - imię i nazwisko.
Biologiczna matka ma sześć tygodni na zmianę decyzji, po upływie których jest uruchamiana procedura adopcyjna.
Autor: MKK//now / Źródło: RMF FM, PAP