My nie ukrywamy, że szanse na sformowanie rządu są raczej małe, ale trzeba spróbować - przyznał wiceminister funduszy i polityki regionalnej Marcin Horała (PiS). Pytany, jaki jest sens misji Mateusza Morawieckiego, powiedział, że "taki, żeby każdą możliwą, nawet niewielką szansę na to, żeby w Polsce nie wrócił do rządów Donald Tusk, wykorzystać".
Prezydent Andrzej Duda mimo deklaracji Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy o zawiązaniu koalicji powierzył w poniedziałek wieczorem misję utworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu. Dotychczasowa opozycja demokratyczna może liczyć w nowym Sejmie na 248 spośród 460 mandatów, a PiS - na 194.
Wiceminister funduszy i polityki regionalnej Marcin Horała (PiS) pytany we wtorek o tę kwestię przez reportera TVN24 Sebastiana Napieraja mówił, że "w systemach parlamentarno-gabinetowych jest taki zwyczaj, że formacja, która wygrała wybory, która zdobyła największą liczbę głosów, która ma największy klub parlamentarny, ma prawo jako pierwsza podjąć taką próbę" sformowania rządu.
- Gdyby była lista zjednoczonej opozycji, która zdobyła więcej głosów niż Prawo i Sprawiedliwość, która ma więcej mandatów, to inna historia, ale takiej listy nie było. Co więcej, jak spojrzymy na programy tych partii, które tę większość tworzą, no to jednak one są w znacznej mierze rozbieżne - ocenił.
Horała: szanse na sformowanie rządu są małe, ale trzeba spróbować
- Więc Prawo i Sprawiedliwość ma prawo - jako ten, który dostał najwięcej głosów - podjąć taką próbę - stwierdził Horała. - My nie ukrywamy, że szanse są na to raczej małe, ale trzeba spróbować - dodał.
Dopytywany, jaki jest sens tej misji, odparł, że "taki, żeby każdą możliwą, nawet niewielką szansę na to, żeby w Polsce nie wrócił do rządów Donald Tusk, bo pamiętamy, z czym się jego rządy dla Polski wiązały, wykorzystać".
- Historia by nam tego nie wybaczyła - dodał.
Zaznaczył, że konstytucja jasno określa kolejne kroki. - Jeżeli ta koalicja przez najbliższy mniej więcej miesiąc się utrzyma - bo ona teraz niewątpliwie jest, ale w polityce jest też czynnik czasu i jaka będzie za trzy tygodnie, za cztery tygodnie, to się za cztery tygodnie okaże - to za mniej więcej pewnie cztery tygodnie wybierze swojego kandydata na premiera - mówił Horała.
Horała: nie popieraliśmy kandydatów partii, które zadeklarowały, że nie będą popierały Witek
Pytany był również, czy PiS zaproponuje innego kandydata na wicemarszałka Sejmu. W poniedziałek wieczorem kandydatura Elżbiety Witek nie uzyskała wymaganego poparcia posłów.
- Nie i nie może on być, ponieważ zgłoszenie innego kandydata oznaczałoby, że godzimy się na to, żeby nie mieć swojego przedstawiciela w prezydium. Jeżeli klub nie może sam wskazać, kto jest jego przedstawicielem, jeżeli to kto inny decyduje, kto reprezentuje Prawo i Sprawiedliwość, to to nie jest przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości - powiedział.
Pytany, dlaczego klub PiS przed głosowaniami nad kandydaturą Witek nie poparł kandydatów ze strony innych partii, Horała powiedział, że "nie popieraliśmy kandydatów tych partii, które z góry już zadeklarowały oficjalnie, że nie będą popierały kandydatury pani marszałek Witek".
- Rzecz oczywista. Jeżeli ktoś mówi, że nie popiera naszego kandydata, czyli mówi, że te zwyczaje nie obowiązują, to dlaczego ma oczekiwać, że my będziemy popierali ich kandydatów. Konfederacja na przykład tak nie mówiła i zresztą potem w głosowaniu raczej w większości kandydaturę pani Witek poparła, stąd też i my najpierw wyprzedzająco kandydaturę na wicemarszałka przedstawiciela Konfederacji też poparliśmy, bo my te zwyczaje szanujemy - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24