- Ostatnio znowu się zacięło - przyznaje Radosław Sikorski, pytany czy powoływanie ambasadorów idzie sprawnie. Szef MSZ zaznacza jednak, że nie wierzy, by prezydent Lech Kaczyński "z zemsty" zdecydował o tym, że do końca kadencji nie podpisze już żadnej nominacji.
- Czytałem takie doniesienia. To miały być rzekomo słowa szefa Kancelarii Prezydenta Piotra Kownackiego. Nie przyjmuję jednak do wiadomości, że może być taka sytuacja, jakoby z zemsty za niewysłanie Anny Fotygi na placówkę do Nowego Jorku, prezydent postanowił nie podpisywać nominacji ambasadorskich do końca kadencji - mówił w "Kropce nad i" Radosław Sikorski.
Kilka dni temu tygodnik "Wprost" poinformował na swoich stronach internetowych, że Lech kaczyński w najbliższm czasie nie zamierza podpisywać żadnych nominacji ambasadorskich. - Do końca kadencji zostało półtora roku i, proszę mi wierzyć, jesteśmy w stanie przeciągać podpisywanie nominacji przez ten czas – miał powiedzieć anonimowy rozmówca tygodnika w Kancelarii Prezydenta.
"Zaczyna być pilno"
Minister spraw zagranicznych się dziwi i zaznacza, że nie wyobraża sobie, by tak można było traktować państwo polskie. przy okazji przestrzega, by nikogo nie dziwił brak nominacji dla Fotygi na stanowisko polskiego ambasadora przy ONZ, skoro nawet prezydent zwolnił ją z funkcji szefowej swojej kancelarii.
Sikorski zaznacza jednak, że przepychanka na podpisy (czy raczej ich brak) powoli zaczyna jednak zamieniać się w poważniejszą batalię, bo "są osoby, które czekają na nominację ambasadorską i to takie, co do których zaczyna być pilno". - Taka sytuacja jest na przykład w Iranie - przyznaje szef polskiej dyplomacji.
Sikorski broni się przed zarzutami, że być może sam za mało naciska na prezydenta w sprawie podpisów. - Konsultuję ze współpracownikami te kwestie. (...) Moje kandydatury nigdy nie są dla Lecha Kaczyńskiego zaskoczeniem - zapewnia.
Pytanie o poglądy? "Dziwoląg"
Ja, wysyłając ludzi na placówki, nie pytam ich o poglądy polityczne. Ani razu mi się to nie zdarzyło. Gdyby prezydent chciał się spotkać z kandydatami w celu dokonania nominacji, a nie jej blokowania, będę ich do tego zachęcał. Radosław Sikorski
Ostry sprzeciw ministra wywołują natomiast słowa Piotra Kownackiego, który kilka tygodni temu w Radiu Zet stwierdził, że "część ambasadorów powinna wywodzić się z grupy osób, które mają poglądy identyczne z rządem, część z poglądami raczej bliższymi prezydentowi".
Lech Kaczyński miałby to sprawdzać osobiście, podczas rozmowy w cztery oczy z kandydatami na ambasadorów. - To już byłby dziwoląg. Ja, wysyłając ludzi na placówki, nie pytam ich o poglądy polityczne. Ani razu mi się to nie zdarzyło. Gdyby prezydent chciał się spotkać z kandydatami w celu dokonania nominacji, a nie jej blokowania, będę ich do tego zachęcał. Ale tylko - zaznacza Sikorski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24