"Sawicki musi odejść, to frajer" - tak protestujący rolnicy żądają głowy Marka Sawickiego. Minister rolnictwa uważa tymczasem, że nie wydarzyło się nic takiego, co uzasadniałoby blokowanie dróg. Na temat jednego z głównych problemów, o jakim mówią rolnicy - afrykańskiego pomoru świń - minister jednak milczy. Materiał magazynu "Czarno na Białym".
W środę szef rolniczego OPZZ zerwał negocjacje rolników z ministrem. Rolnicy wykrzykiwali: "zdrajcy" i zapowiedzieli, że za kilka dni zjawi się w Warszawie 100 tys. osób. Tymczasem to nie sam protest rolników może przyczynić się do upadku ministra Marka Sawickiego, ale afrykański pomór świń.
Afera taśmowa PSL
Marek Sawicki najmocniejszy dotąd cios dostał nie od politycznych przeciwników, ale od swojego środowiska. Było nim upublicznienie w połowie 2012 roku nagrania rozmowy dwóch działaczy PSL.
Władysław Łukasik, odwołany wtedy szef Agencji Rynku Rolnego skarżył się na nim Władysławowi Serafinowi, szefowi kółek rolniczych na patologię w podległych ministrowi Sawickiemu spółkach i instytucjach. Opowiadał między innymi o kolesiostwie w Elewarze.
Afera taśmowa zatrzęsła koalicją. Marek Sawicki był wtedy pod największym politycznym ostrzałem w karierze, która - jak się wtedy wydawało - na dłuższy czas miała się zakończyć. Po rozmowie z szefem PSL Waldemarem Pawlakiem Marek Sawicki stracił posadę.
Pomoc Piechocińskiemu
Pomimo tego, Sawicki trzy miesiące później, w czasie ostatniego przed kongresem wyborczym posiedzenia rady naczelnej PSL, nie wyglądał na człowieka zmarginalizowanego.
Odegrał pierwszoplanową rolę w zaskakującym i nieznacznym zwycięstwie Janusza Piechocińskiego w wyborach na prezesa PSL. To właśnie ludzie z kręgu Marka Sawickiego poparli obecnego wicepremiera.
Wtedy oczywiste się stało, że powrót Sawickiego do Ministerstwa Rolnictwa będzie tylko kwestią czasu. Piechociński zdecydował się na zastąpienie nim Stanisława Kalemby cztery miesiące po kongresie.
Z powodu pomoru świń straci stanowisko?
Od tamtej pory jedyne tarapaty, w jakie wpadł, to te, które sam spowodował, nazywając na przykład część sadowników frajerami. Było to w najgorętszym czasie kryzysu, po wprowadzeniu rosyjskiego embarga na polskie jabłka.
Jak mówią specjaliści, dzisiaj największym problemem ministra Sawickiego jest nie Sławomir Izdebski i blokady tworzone przez rolników, ale przypadki afrykańskiego pomoru świń. Na wschodzie Polski wykryto ich 35, a - jak zauważa Joanna Solska z "Polityki" - minister nic w tej sprawie nie zrobił.
Według niej, jeżeli zarażony dzik zostanie znaleziony w pobliżu Wielkopolski, to może oznaczać dla Polski "katastrofę gospodarczą". Jak dodaje, o ostatnich przypadkach afrykańskiego pomoru nie mówi ani minister, ani protestujący. Czy problem z chorobą przyczyni się do upadku Sawickiego?
Autor: js/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24