Reportaże "Państwo Ziobry" Marty Gordziewicz oraz "Siła kłamstwa" Piotra Świerczka znalazły się w gronie nominowanych do tegorocznej Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego, ten drugi znalazł się także w trójce finalistów. Dziennikarze na antenie TVN24 podkreślali, jak trudna bywała praca nad tymi reportażami. - Przez pół roku przekonywałam kilkanaście osób do tego, żeby się wypowiedziały. Musiałam się przebić przez potworny strach - przyznała Marta Gordziewicz. - Cieszę się, że ostatecznie mi zaufali i przełamaliśmy te lody - dodawał o swoich rozmówcach Piotr Świerczek.
Justyna Suchecka i Piotr Szostak, dziennikarze tvn24.pl, laureatami Nagrody Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego 2023. Zostali nagrodzeni za materiał "Willa plus. Publiczne pieniądze dla organizacji bliskich PiS. Lista". W finałowej trójce znalazł się także dziennikarz TVN24 Piotr Świerczek za reportaż "Siła kłamstwa", a wśród nominowanych do tej nagrody była również reporterka TVN24 Marta Gordziewicz za reportaż "Państwo Ziobry". Ponadto w kategorii "Dziennikarz dla planety" nominację otrzymała Magda Łucyan z "Faktów" TVN za jej cykl "Rozmowy o końcu świata".
Marta Gordziewicz: musiałam się przebić przez potworny strach
Marta Gordziewicz i Piotr Świerczek w środę byli gośćmi "Faktów po południu" na antenie TVN24. Opowiedzieli o trudach pracy nad wyróżnionymi reportażami, w których zderzali się z "machiną państwa".
- W moim przypadku to było bardzo trudne, dlatego że ja przez pół roku rozmawiałam z kilkunastoma osobami, które w jakiś sposób były zaangażowane w prywatną sprawę Zbigniewa Ziobry i jego rodziny, a które poniosły konsekwencje złych dla Ziobrów decyzji, które podjęły - mówiła Marta Gordziewicz.
- Po prostu tymi osobami zainteresowała się prokuratura i przetrałowała im życie, szukając czegokolwiek, żeby rozpocząć śledztwo. I rzeczywiście, ja przez pół roku przekonywałam kilkanaście osób do tego, żeby się wypowiedziały - dodała. - Musiałam się przebić przez potworny strach i najlepszym efektem tego, że to było bardzo trudne, jest to, że w sumie tylko jedna osoba zdecydowała się na to, żeby usiąść przed kamerą i opowiedzieć swoją historię - zwracała uwagę.
- Pozostałe tego strachu nie przełamały, ale dzięki tym osobom, dzięki tym rozmowom, które z nimi przeprowadziłam, wielokrotnie do tych osób wracałam, ten reportaż udało się zrobić. One mi dostarczyły szereg informacji, które później sprawdziłam i one się potwierdziły - opowiadała autorka reportażu o ministrze sprawiedliwości.
Świerczek: udało się przełamać lody z rozmówcami
Piotr Świerczek, mówiąc o kulisach pracy nad reportażem dotyczącym działań podkomisji smoleńskiej, podkreślił, że cieszy się, iż udało mu się przełamać niechęć rozmówców do wypowiadania się na ten temat.
- Bo moi rozmówcy nie tylko się bali, bo ciążyły na nich zakazy wypowiadania się, ale przede wszystkim oni mi nie ufali. Dlatego że przez lata uczestnicząc w tej machinie rozpętanej przez Antoniego Macierewicza, podążali już tylko w jednym kierunku: zamachowo-wybuchowym, ujmijmy to w ten sposób - mówił.
- I kiedy postanowili się na stałe rozstać z tą narracją, musieli zwrócić się do dziennikarza TVN-u, którego wcześniej, często podczas konferencji, oskarżali o manipulację. Więc ja się musiałem też przełamać z nimi właśnie w ten sposób, że nagle z tego obcego będę tym "ich" dziennikarzem, któremu powierzą i zaufają, powierzą te wszystkie rzeczy, które się w podkomisji wydarzyły - mówił dalej.
- Oni po imieniu nazwali to, co robił Antoni Macierewicz, manipulacją, mijaniem się z prawdą, ukrywaniem dowodów. I to były mocne wypowiedzi. Cieszę się, że ostatecznie mi zaufali i przełamaliśmy te lody - dodał dziennikarz TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24