Po ujawnieniu niespełna dwuminutowego nagrania rozmowy miliardera Leszka Czarneckiego z Adamem Hofmanem i Robertem Pietryszynem wybuchła burza. Co wiemy o kulisach tych negocjacji?
Bezsporne jest dziś wyłącznie to, że do spotkania między Adamem Hofmanem, byłym politykiem i rzecznikiem PiS, dziś wpływowym doradcą biznesowym i PR-owcem, a Leszkiem Czarneckim, znanym biznesmenem, bankierem i miliarderem doszło w Monako.
Jeśli chodzi o datę spotkania, to występują rozbieżności. Według Romana Giertycha, adwokata Czarneckiego, spotkanie miało miejsce 15 września. Według Hofmana do spotkania z miliarderem doszło 23 września.
Według nieoficjalnych informacji tvn24.pl do spotkania, z którego fragment nagrania został ujawniony, doszło 15 września. I dopiero kolejne miało mieć miejsce 23 września.
Na pytanie, z czyjej inicjatywy doszło do spotkania, każda ze stron również udziela innej odpowiedzi. Giertych twierdzi, że pierwszy zatelefonował Hofman. Ten zaś, że inicjatorem był Czarnecki.
Comiesięczne raporty
Co jednak łączy byłego polityka PiS, do dziś mającego dobre relacje w obozie władzy, ze skonfliktowanym z rządzącą partią Czarneckim?
Według oświadczenia Adama Hofmana, latem 2019 roku zaczął współpracę z "panem Leszkiem Czarneckim, jego dwoma bankami, fundacją i członkami rodziny". Miało do tego dojść z inicjatywy biznesmena. Jak w swoim oświadczeniu twierdzi Hofman, współpraca ta trwa, opiera się na podpisanych umowach i była dokumentowana w comiesięcznych raportach dla klienta.
Usługi "komunikacyjno-doradcze" świadczy firma R4S, którą Adam Hofman założył w 2015 roku, wkrótce po odejściu - w atmosferze skandalu - z polityki.
Najpierw - w 2013 roku - okazało się, że Centralne Biuro Antykorupcyjne podważa prawdziwość jego zeznań majątkowych. Doniesienie trafiło do prokuratury, która odmówiła wszczęcia śledztwa. Jak wtedy informowały media, stało się tak z powodu zeznań, które w prokuraturze złożył Robert Pietryszyn.
Ten były polityk PiS, później m.in. członek rad nadzorczych i wiceprezes publicznych spółek - m.in. Ruchu, Elektrociepłowni Kalisz i PGE Dystrybucja Rzeszów - zeznał, że regularnie udzielał pożyczek swojemu koledze i stąd Hofman mógł mieć więcej pieniędzy, niż wynikało to z jego poselskich oświadczeń majątkowych.
Bliska relacja między Pietryszynem a Hofmanem trwa do dziś. Obydwaj są partnerami w spółce R4S. To właśnie Pietryszyn był trzecim uczestnikiem rozmowy z Leszkiem Czarneckim, której fragment ujawnił Roman Giertych.
Afera madrycka
Karierę polityczną Hofmana złamała ostatecznie "afera madrycka". Najpierw media donosiły o tym, że żony posłów PiS - w tym Hofmana - piły własny alkohol na pokładzie samolotu i wywołały awanturę. Później okazało się, że podróż była służbowa, a posłowie zgłosili przed wyjazdem, że do Madrytu pojadą autami - co oznaczało wielokrotnie większy zwrot z kasy Sejmu niż w przypadku podróży tanimi liniami lotniczymi.
Najpierw Hofman stracił stanowisko rzecznika PiS, później został zawieszony w prawach członka partii i ostatecznie nie znalazł się na listach wyborczych w 2015 roku. Ostatecznie prokurator umorzył śledztwo w sprawie rozliczenia podróży służbowej do Madrytu. Uznał, że w sprawie nie doszło do oszustwa na szkodę Kancelarii Sejmu.
Na własne konto
- To dobry moment, by nadal robić to, czym się zajmowałem. Teraz już na własne konto, prywatnie - mówił dziennikarzom przed wyborami w 2015 r. Wkrótce uruchomił spółkę o nazwie R4S, specjalizującą się w doradztwie i public relations.
Założył ją z Michałem Wiórkiewiczem, byłym doradcą i asystentem m.in. Jarosława Kaczyńskiego oraz Mariuszem Sokołowskim, wieloletnim rzecznikiem policji. Firma odniosła błyskawiczny sukces, jej biura mieszczą się w prestiżowym biurowcu w centrum stolicy, a wśród klientów są największe firmy działające w Polsce.
W 2018 r. do spółki dołączył Sławomir Jastrzębowski, który chwilę wcześniej po wielu latach odszedł z funkcji redaktora naczelnego "Super Expressu". Stało się to po tym, gdy policja wszczęła przeciwko niemu sprawę w związku z prowadzeniem auta pod wpływem alkoholu. Jastrzębowski wielokrotnie zaprzeczał popełnieniu przestępstwa. Tłumaczył, że alkohol wypił dopiero po tym, jak wysiadł z auta.
Następnie do spółki dołączył znany niegdyś dziennikarz i twórca platformy dla blogerów Salon24, Igor Janke. To zarazem prywatnie przyjaciel premiera Mateusza Morawieckiego, autor książki o Solidarności Walczącej, której założycielem był nieżyjący już ojciec premiera Kornel Morawiecki. Sam Janke aktualnie jest podejrzanym w jednym z największych śledztw, dotyczących wyprowadzenia ze spółki GetBack miliardów złotych. Prokuratura zarzuca mu działanie na szkodę spółki poprzez wystawienie faktur na kwotę ponad 500 tysięcy złotych. Janke zarzut określił jako "absurdalny" i "groteskowy".
Spór z KNF
Spotkanie z miliarderem Leszkiem Czarneckim, z którego fragment nagranej rozmowy opublikował w niedzielę Roman Giertych, miało miejsce - według jego relacji - 15 września w Monako, dokąd specjalnie polecieli Adam Hofman i Robert Pietryszyn.
Czarnecki przebywał już wtedy poza granicami Polski przynajmniej od początku roku.
Przypomnijmy, że jeszcze wcześniej biznesmen wszedł w otwarty konflikt z Komisją Nadzoru Finansowego oraz prezesem Narodowego Banku Polskiego Adamem Glapińskim. W marcu 2018 r. Czarnecki nagrał spotkanie z przewodniczącym KNF Markiem Chrzanowskim.
Z rozmowy wynikało, że istnieje plan przejęcia przez państwo z rąk biznesmena Getin Noble Banku "za złotówkę". Zarazem przewodniczący KNF Marek Chrzanowski miał zaproponować Czarneckiemu, że za 40 milionów złotych pozbędzie się on kłopotów. Po ujawnieniu nagrania przez Romana Giertycha jesienią 2018 roku, prokuratura wszczęła śledztwo. Dymisję złożył szef KNF, wkrótce też został aresztowany - ale na niespełna dwa miesiące. W styczniu tego roku prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia przeciwko Chrzanowskiemu. Ma on odpowiedzieć za przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
Od dziesięciu miesięcy sprawa oczekuje na wyznaczenie terminu pierwszej rozprawy.
Tylko fragment nagrania
Dotychczas Roman Giertych opublikował jedynie trwający minutę i 40 sekund fragment rozmowy, którą w Monako przeprowadził Leszek Czarnecki z Adamem Hofmanem oraz Robertem Pietryszynem.
Według wersji Giertycha obydwaj byli politycy, aktualnie doradcy biznesowi, zaproponowali, by Czarnecki zatrudnił w swoim banku Michała Krupińskiego. To były prezes banku Pekao S.A., a prywatnie, od wielu lat, przyjaciel rodziny Zbigniewa Ziobry. Należy do najbliższego kręgu znajomych ministra i jego brata, który nadal jest zatrudniony w tym banku.
W nagraniu padają słowa, że Krupiński "może pójść do Zbyszka i powiedzieć: słuchaj, to ma takie konsekwencje, tak się to stanie, na samym końcu będzie na ciebie i musisz wiedzieć, zanim tę decyzję podejmiesz, jakie są jej konsekwencje, a ja jestem z systemu bankowego i wiem, jak to wygląda".
Krupiński jako niespełna 30-latek już pełnił funkcję wiceministra skarbu państwa w pierwszym rządzie PiS w latach 2006-2007, następnie robił karierę w międzynarodowych instytucjach finansowych, m.in. w Banku Światowym.
Po wygranych przez PiS wyborach w 2015 roku objął stery w PZU i doprowadził do odkupienia banku Pekao S.A. z rąk włoskich inwestorów. Później kierował samym bankiem aż do jesieni 2019 roku, gdy nagle odszedł z fotela prezesa zarządu. Oficjalną przyczynę podał wtedy w komunikacie: "swoją decyzję (tłumaczę - red.) przede wszystkim chęcią kontynuowania kariery poza Polską".
Nieoficjalnie zaś rynek finansowy komentował, że prezes nie chciał się zgodzić na obniżenie swojego wynagrodzenia, o co postulował otwarcie wobec wszystkich szefów spółek publicznych Jarosław Kaczyński. Części polityków PiS także nie podobało się, że tak blisko związany z ministrem sprawiedliwości człowiek kieruje jednym z największych polskich banków.
Wbrew komunikatowi Krupiński międzynarodowej kariery nie zrobił i w momencie spotkania partnerów R4S z Leszkiem Czarneckim w Monako mógł rzeczywiście poszukiwać pracy.
Wersja Giertycha
Mecenas Roman Giertych interpretuje propozycję zatrudnienia Michała Krupińskiego, złożoną jego klientowi, jako złamanie prawa.
W swoim oświadczeniu opublikowanym w niedzielę na Facebooku napisał m.in.: "Zawiadamiam niniejszym również organy ścigania w imieniu mego Mocodawcy Leszka Czarneckiego o popełnieniu przestępstwa korupcyjnego w opisanej przeze mnie sprawie przez ustalone i nieustalone osoby. Ponieważ zasadniczym zagadnieniem prawnym, które należy rozstrzygnąć w tej sprawie jest, czy mamy tutaj do czynienia z powoływaniem się na wpływy (art. 230 kk), czy też Zbigniew Ziobro poprzez przyjaciela swego brata byłego szefa Pekao S.A. wiedział o proponowanej ofercie (art. 228 kk), to wyjaśnienie tej sprawy przez prokuraturę pod obecnym kierownictwem byłoby działaniem w swojej własnej sprawie. Dlatego jeszcze raz apeluję o niezwłoczne powołanie Komisji Śledczej Sejmu RP. Nikt inny tego nie będzie w stanie ocenić".
Na koniec swojego oświadczenia poprosił CBA, by nie przyjeżdżało do niego do domu, bo wszelkie dowody w tej sprawie trzyma gdzie indziej.
Z kolei podczas wtorkowej rozmowy z Anitą Werner w "Faktach po Faktach" Adam Hofman potwierdził, że "Zbyszek" z rozmowy to rzeczywiście Zbigniew Ziobro. Stanowczo, wielokrotnie zaprzeczył jednak, by propozycja zatrudnienia Krupińskiego miała przestępczy podtekst. Zaprzeczył też, by to zatrudnienie uzgadniał wcześniej ze Zbigniewem Ziobrą.
Wątek TVN24
Mecenas Giertych ujawnił również, że podczas rozmów Adama Hofmana z Leszkiem Czarneckim przewijał się wątek sprzedaży telewizji TVN24. Z jego relacji wynika, że Hofman zaproponował w czerwcu tego roku, by biznesmen kupił stację, a następnie ją odsprzedał spółkom Skarbu Państwa z dużą marżą.
"Twierdzono, że pomysł przejęcia stacji TVN24 został ustalony z premierem Mateuszem Morawieckim podczas prywatnego spotkania z osobą, która później przedstawiła ofertę Czarneckiemu (…) Leszek Czarnecki stanowczo odmówił" - oświadczył Giertych.
Goszczący w studiu "Faktów po Faktach" Hofman potwierdził, że podejmował temat stacji TVN24 w rozmowach z miliarderem. Stwierdził jednak, że inicjatywa wyszła od biznesmena.
- Nasz klient, korzystając ze swoich kontaktów (…) zaczął mówić o takiej możliwości w najbliższym czasie, o potencjalnej swojej roli w transakcji i o tym, że być może byłby tym zainteresowany i pyta nas o zdanie - tak mówił Hofman w rozmowie z Anitą Werner.
Odmówił jednak odpowiedzi wprost, czy konsultował transakcję z premierem. - Rozmów w różnych konstelacjach na ten temat było bardzo dużo, ale o szczegółach nie zamierzam mówić - skomentował Hofman.
Marcin Barcz, dyrektor pionu komunikacji korporacyjnej, członek zarządu TVN Discovery Polska oświadczył: "Discovery nie wiedziało o żadnych planach dotyczących TVN24 opisanych przez Romana Giertycha ani nie uczestniczyło w rozmowach dotyczących sprzedaży stacji".
Co mówią daty?
Według wersji Romana Giertycha sześć dni po spotkaniu w Monako - 21 września - w Polsce odbyła się głośna konferencja prasowa ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Zbigniew Ziobro poinformował na niej o postawieniu zarzutów Czarneckiemu. Przed konferencją RMF poinformowało, powołując się na nieoficjalne źródła, że Prokuratura Regionalna w Warszawie zabezpieczyła majątek Czarneckiego. A trzy dni wcześniej, czyli 18 września ta sama rozgłośnia podała, że w sądzie jest wniosek o tymczasowe aresztowanie miliardera.
- Prokuratura szykuje list gończy za miliarderem Leszkiem Cz. - oznajmił na konferencji Zbigniew Ziobro. Poinformował, że biznesmen będzie poszukiwany, gdyż "jako przewodniczący rady nadzorczej Idea Banku w okresie objętym zarzutem doprowadził do narażenia na szkodę wielkich rozmiarów bardzo wielu klientów". Dodał, że straty sięgają kwoty 130 milionów złotych.
Chodzi o wątek śledztwa dotyczącego afery związanej z upadkiem firmy windykacyjnej GetBack. Tuż przed upadkiem, kupno obligacji tej spółki oferowało swoim klientom wiele banków i związanych z nimi domów maklerskich, m.in. Getin Noble, Millennium, Bank Handlowy czy PKO BP. Przypomnijmy, że w głównym wątku tego samego śledztwa dotyczącego GetBacku prokuratura – bez informowania o tym opinii publicznej - postawiła zarzuty karne Igorowi Jankemu, wspólnikowi Adama Hofmana., choć stało się to już kilka tygodni po spotkaniu w Czarneckiego i Hofmana w Monako.
Według wersji mecenasa Romana Giertycha zbieżność dat między odrzuceniem przez Czarneckiego oferty zatrudnienia Krupińskiego, a ogłoszeniem przez Zbigniewa Ziobrę zamiaru postawienia zarzutów miliarderowi nie jest przypadkiem.
Ale Hofman podaje inną datę spotkania w Monako: 23 września. Otwarte pozostaje pytanie, czy wówczas podpowiadałby Czarneckiemu zatrudnienie Krupińskiego, przyjaciela Ziobrów, dwa dni po tym, jak Zbigniew Ziobro ogłosił, że chce ścigać Czarneckiego listem gończym.
Jednocześnie Roman Giertych podkreślił w "Kropce nad i" w TVN24: - Oczywiście my nie mamy twardych dowodów, wskazujących na to, że takie działanie ministra sprawiedliwości było uzgodnione z panem Hofmanem. Nie mamy również pewności, że ta jego propozycja była uzgodniona z panem Ziobrą. To powinna w moim przekonaniu wyjaśnić komisja śledcza.
Zatrzymanie adwokata
Roman Giertych podkreśla, że również data zatrzymania jego samego nie była przypadkowa. Stało się to kilka tygodni po spotkaniu w Monako.
- 15 października dochodzi do mojego zatrzymania, dzień przed sprawą Leszka Czarneckiego, na której miałem ujawnić dowody złożonej mu z powoływaniem się na wpływy u Zbigniewa Ziobro oferty korupcyjnej - oświadczył mecenas.
Giertych sugerował w wywiadach, że służby mogły podsłuchać jego rozmowy, w których padały informacje, że dysponuje nagraniami m.in. ze spotkania w Monako.
Rzeczywiście do zatrzymania mecenasa oraz 11 innych osób doszło 15 października (czyli w miesiąc po spotkaniu w Monako), dzień przed tym, jak w warszawskim sądzie miało się odbyć posiedzenie, na którym sąd miał zdecydować, czy aresztować Czarneckiego, co pozwoliłoby na wystawienie za nim listu gończego.
Prokurator Prokuratury Regionalnej w Poznaniu polecił agentom CBA zatrzymać Giertycha w zupełnie innej sprawie. Chodziło o trwające od kilku lat śledztwo związane z działalnością spółek należących do biznesmena Ryszarda Krauzego (m.in. Polnordu), dla którego z kolei Roman Giertych świadczył usługi prawnicze. Według prokuratury i CBA Giertych miał wziąć udział w wyprowadzeniu ze spółki 92 milionów złotych. Sąd, który potem rozpoznawał wnioski aresztowe w sprawie niektórych podejrzanych, ocenił, że prokuratura nie uprawdopodobniła stawianych zarzutów.
Zawieszone sankcje
Prokuratura zastosowała wobec Giertycha m.in. kaucję w wysokości pięciu milionów złotych oraz zakaz wykonywania zawodu adwokata. Giertych zaskarżył te środki zapobiegawcze. Jego zażalenie nie zostało jeszcze rozpoznane, ale w miniony poniedziałek sąd w Poznaniu zawiesił ich stosowanie do czasu rozpoznania zażalenia. Przywrócił mu prawo wykonywania zawodu, uchylił także kaucję w wysokości 5 milionów złotych, której zresztą Giertych nie wpłacił.
Źródło: Tvn24.pl