Nieumundurowani funkcjonariusze, gaz łzawiący i pałki teleskopowe, zatrzymania demonstrujących - to obraz środowego protestu w Warszawie. Podczas policyjnej interwencji doszło do przepychanek i użycia siły. Gazem potraktowane zostały między innymi działaczki Strajku Kobiet, a także posłanka Lewicy. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak przekonywał w czwartek, że celem działań funkcjonariuszy bez mundurów było utrzymanie bezpieczeństwa, a "środki przymusu bezpośredniego służyły policji do przywrócenia porządku".
W środę w Warszawie odbył się kolejny protest przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Protest pod hasłem "Blokada Sejmu" rozproszył się wieczorem na ulicach stolicy, ponieważ teren parlamentu otoczono barierkami i zamknięto ulicę Wiejską.
Na wysokości alei Róż funkcjonariusze zablokowali jednak przemarsz. Demonstracja zaczęła się rozlewać, wiele osób poszło w stronę placu Trzech Krzyży, inni Piękną dotarli do Marszałkowskiej. Na rondzie de Gaulle’a doszło do przepychanek i utarczek słownych z policją.
Pochód przez Śródmieście zakończył się na placu Powstańców Warszawy, gdzie policyjne oddziały prewencji odcięły drogi wyjścia - ustawiono dwa kordony na dwóch skrajach placu - i rozpoczęły legitymowanie uczestników. Dochodziło tam do przepychanek. Policja użyła gazu łzawiącego.
Nieumundurowani funkcjonariusze
Kamery TVN24 zarejestrowały między innymi sytuację, gdy do akcji wkroczyli zamaskowani mężczyźni z pałkami teleskopowymi i gazem łzawiącym. Rzecznik komendy stołecznej przyznał, że to nieumundurowani policjanci.
Na nagraniach z tych wydarzeń widać między innymi umundurowanych i nieumundurowanych policjantów, którzy wspólnie tworzyli kordon, a także starcia z demonstrantami. Słychać huki i okrzyki zgromadzonych. Na miejscu pojawili się także ratownicy medyczni, którzy zajmowali się osobami potraktowanymi gazem.
Na nagraniach widać także umundurowanych policjantów, jak również nieumundurowanych funkcjonariuszy trzymających w rękach pałki teleskopowe i przepychających się z demonstrantami. W tym czasie rozlegał się komunikat, że "policja wzywa do zachowania zgodnego z prawem".
Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji, na czwartkowym briefingu mówił, że nie było to pierwsze zgromadzenie, podczas którego działali funkcjonariusze bez mundurów. - Jest to stosowane przez policjantów od wielu lat - zaznaczył. - Przypominam sobie, że przez wszystkie media zwracano uwagę, że to było niezwykle istotne dla bezpieczeństwa między innymi jednego z największych protestów kobiet. Między innymi te działania pozwalały na zatrzymywanie osób, które prowokowały. Nie inaczej było wczoraj. Ten sam cel policjantów: bezpieczeństwo - przekonywał Marczak.
- Działania, w których działali policjanci nieumundurowani, były prowadzone na terenie placu Powstańców Warszawy. W momencie, kiedy kordon objął już wszystkie osoby biorące udział w zgromadzeniu. Więc w tym przypadku nie możemy stwierdzić, że były to osoby niezwiązane z danym zgromadzeniem - powiedział rzecznik KSP.
Posłanka i działaczki Strajku Kobiet spryskane gazem
Gazem łzawiącym opryskane zostały m.in. działaczki Strajku Kobiet Marta Lempart i Klementyna Suchanow oraz posłanka Lewicy Magdalena Biejat.
Na opublikowanym w sieci nagraniu widać, jak posłanka stojąc przed funkcjonariuszem pokazuje biały kartonik i po chwili zostaje potraktowana gazem z bliskiej odległości.
Jak wyjaśniała w czwartek Biejat, w ręku trzymała legitymację poselską, ponieważ próbowała "przeprowadzić interwencję poselską i wezwać policję do tego, żeby przestała używać przemocy do pokojowo demonstrujących osób, żeby przestała bić ich pałkami i lać gazem na oślep po oczach". - W momencie, gdy starałam się interwencję przeprowadzić, jeden z policjantów nieoznakowanych, w cywilu, strzelił mi gazem w oczy, po czym ukrył się za szpalerem nieumundurowanych policjantów - dodała.
Sylwester Marczak przekonywał, że również funkcjonariusze byli atakowani przez uczestników protestu. - Policjanci wczoraj również używali środków przymusu bezpośredniego - siły fizycznej i gazu. Będziemy używać ich tam, gdzie jest taka konieczność. Dlatego, że są to środki przymusu bezpośredniego służące policji do przywrócenia porządku i zachowania się zgodnego z prawem - dodał.
Przekonywał, że na placu Powstańców Warszawy policjanci kilkukrotnie wydawali komunikaty nawołujące protestujących do rozejścia się. - Osoby nie reagowały. Zostały otoczone kordonem w prostym celu: wylegitymowania wszystkich osób i skierowania notatek do sanepidu, a w indywidualnych sytuacjach nałożenia mandatu karnego - powiedział. Przekonywał też, że funkcjonariusze reagowali na sytuacje, gdy zgromadzeni na placu próbowali wydostać się z kordonu i uniknąć legitymowania.
Doszło do zatrzymań
W czasie protestu doszło do zatrzymań. Na nagraniach z manifestacji widać sceny, jak kilku funkcjonariuszy wynosi za nogi i ręce protestujących i niektórych umieszcza w policyjnym aucie.
Koordynatorka Grupy Prawnej Stowarzyszenia "Kampania Przeciw Homofobii" mecenas Karolina Gierdal poinformowała w czwartek, że Ogólnopolskiemu Strajkowi Kobiet udało się dotrzeć do 21 osób, które zostały wczoraj zatrzymane. - Większość została zwolniona nad ranem dzięki wspaniałej pracy adwokatów i radców prawnych, którzy współpracują z nami i którzy po prostu siedzieli na komendach do 5-6 nad ranem i towarzyszyli wszystkim w czynnościach - mówiła.
Rzecznik KSP przekazał zaś, że w sumie zatrzymanych zostało ponad 20 osób, przy czym 13 z nich w związku z przestępstwami. Wyliczał, że chodzi o znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej policjantów, udział w czynnym zbiegowisku o charakterze chuligańskim, uszkodzenie mienia, zmuszanie policjantów do zaprzestania czynności służbowych. Pozostałe osoby zatrzymano, ponieważ odmówiły podania danych osobowych podczas legitymowania. Rzecznik KSP podkreślił, że zostały one zwolnione po ustaleniu ich personaliów na komisariacie.
Dodatkowo wylegitymowanych zostało 479 osób, skierowano 320 wniosków do sądu o ukaranie oraz 297 notatek do sanepidu o nałożenie kar administracyjnych za łamanie pandemicznych obostrzeń.
CZTAJ TAKŻE: Lempart: wczoraj ostatecznie skompromitowała się formacja, która powinna być policją państwową >>>
Protesty po decyzji o TK w sprawie przepisów aborcyjnych
Od 22 października w całym kraju trwają protesty, będące sprzeciwem wobec zaostrzenia - w wyniku orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego - przepisów antyaborcyjnych. Trybunał pod kierunkiem Julii Przyłębskiej orzekł, że przepis tak zwanej ustawy antyaborcyjnej z 1993 roku zezwalający na przerwanie ciąży w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z ustawą zasadniczą. Przepis straci moc wraz z publikacją wyroku, ale ten nie został jak dotąd ogłoszony.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24,Twitter/@Policja_KSP, Instagram/ZWLIFEOFMYOWNXZ