Policjanci z Rybnika ustalają szczegóły napaści, do której doszło w sobotę późnym popołudniem w centrum miasta. 33-letni mężczyzna kilkukrotnie ugodził nożem swoją żonę, a potem popełnił samobójstwo. Wszystko wydarzyło się na oczach 2-letniego dziecka pary.
Policjanci z Rybnika twierdzą, że w sobotę w trakcie spaceru między małżeństwem doszło do kłótni. Na klatce schodowej w bloku 33-letni mężczyzna zadał kilka ciosów nożem swojej żonie, a następnie sam wbił go sobie w szyję.
- Policjanci, którzy pojechali na miejsce, na klatce schodowej zauważyli ślady krwi, później ranną kobietę i mężczyznę - mówi podinsp. Aleksandra Nowara z policji w Katowicach.
Dodaje, że funkcjonariusze reanimowali małżeństwo do czasu przyjazdu karetki pogotowia.
Kobieta trafiła do szpitala
Lekarz stwierdził jednak zgon 33-latka. Jego żona trafiła do szpitala. - Jest po operacji, w stanie ciężkim, ale stabilnym. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - mówi podinsp. Nowara.
Dwuletnie dziecko, które w czasie tragicznej awantury, było w wózku, także trafiło do szpitala, ale zostało wypisane w niedzielę rano. Jak dowiaduje się reporter TVN24 Jerzy Korczyński, chłopiec jest pod opieką babci.
Według reportera TVN24 małżeństwo niedawno wróciło z zagranicy, gdzie mieszkało od dłuższego czasu. 33-latek miał za sobą jedną nieudaną próbę samobójczą.
"Miał schizofrenię"
Korczyński spotkał się z matką rannej kobiety, która relacjonowała przebieg wczorajszych wydarzeń.
- Odprowadził Kasię do klatki, przytulił i zaczął dźgać nożem - opowiada Bożena Szturc, matka zaatakowanej kobiety. - Dlaczego? On był chory, miał schizofrenię, nie chciał się leczyć.
Jak twierdzi, jej zięć był "człowiekiem zagubionym, wystraszonym", który "wszędzie widział zagrożenie, wszystkiego się bał".
Autor: pk//plw / Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24