Kontrowersyjna akcja w Mysłowicach przeciwko dopalaczom. Karawany i ulotki ze zniżką na organizację pogrzebu rozdawane uczniom mają uświadomić, że dopalacze to igranie ze śmiercią. - Forma kontrowersyjna, ale inaczej nie dotrzemy do młodych ludzi - tłumaczy dyrektor Szkoły Podstawowej nr 13 w Mysłowicach Małgorzata Matyszczak. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W poniedziałek pod Szkołę Podstawową nr 13 w Mysłowicach w województwie śląskim podjechały załogi trzech karawanów, by odwiedzić uczniów i zaproponować 50-procentową zniżkę na pogrzeb dla tych, którzy biorą dopalacze.
To akcja mająca zmusić do myślenia i zniechęcić młodych ludzi do brania dopalaczy.
- Forma kontrowersyjna, ale inaczej nie dotrzemy do młodych ludzi. Mówienie ciągle, że nie wiadomo, co jest w tych dopalaczach, to są dla nich puste słowa. Trzeba podziałać mocno na wrażliwość i emocje - tłumaczy dyrektor Szkoły Podstawowej nr 13 w Mysłowicach Małgorzata Matyszczak.
"Nigdy czegoś takiego bym nie wziął"
Problem z zażywaniem dopalaczy wciąż istnieje. - Mieliśmy trochę więcej pacjentów w okresie wakacyjnym. W tej chwili minimalnie jest ich mniej, ale problem wciąż istnieje i jest aktualny - zaznacza toksykolog Eryk Matuszkiewicz.
Dlatego szkoła z Mysłowic wraz z miastem zdecydowały się na tak drastyczną akcję, by uświadomić młodym, że dopalacze to igranie ze śmiercią. Akcja miała być terapią szokową dla uczniów i patrząc na ich reakcję można stwierdzić, że cel został osiągnięty.
- Zajęcia, które mieliśmy, uświadomiły nas w tym, że [dopalacze - red.] są bardzo szkodliwe - mówi jedna z uczennic. - Nigdy czegoś takiego bym nie wziął. Przecież to sama trucizna - przyznaje inny z uczniów.
"Tylko takim szokiem można osiągnąć efekt"
Zdaniem psychologa dziecięcego dr Aleksandry Piotrowskiej, strach to nie najlepsza metoda dla dzieci. Chociaż - jak podkreśla - każda akcja, która może uratować czyjeś życie jest bardzo cenna. - Warto próbować najrozmaitszych dróg postępowania, bo wierzę w to, że wielorakie działania podejmowane przez różne ośrodki i osoby mogą okazać się skuteczne - mówi.
- Tylko takim szokiem, wzbudzeniem konsternacji u uczniów można osiągnąć jakiś efekt - uważa z kolei nauczycielka matematyki Anna Szczęsna.
Władze Mysłowic w walce z dopalaczami czują się już bezradne. - Edukacja młodzieży, tylko to może spowodować, że w przyszłości nie będą one sięgać po dopalacze, a sklepy, sprzedawcy nie będą mieli klientów - mówi Kamila Szal z Urzędu Miasta w Mysłowicach.
Największy problem jest właśnie ze sklepami. Walka z nimi często jest nieskuteczna, jak na przykład we Wrocławiu czy Pabianicach, gdzie mieszkańcy bez przerwy zgłaszają na policję działające sklepy z dopalaczami. Metoda właścicieli jest ciągle taka sama. Zmienia się szef, a sklep otwiera się ponownie.
Dlatego władze Mysłowic liczą, że najskuteczniejszą bronią w walce z dopalaczami będzie edukacja.
Autor: js/mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Urząd Miasta Mysłowice