Pandemia zmusiła nas do zmiany trybu pracy - wiele osób opuściło biura i zaczęło pracować w domu. Niektórzy pracują tak już rok. Kiedy to się skończy? Eksperci odpowiadają krótko: po pandemii nie wszyscy wrócą do biur w pełnym wymiarze. Stąd pomysł, by pracę zdalną uregulować prawnie. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Przerwy na spacery z psem, domowa kawa i unikanie porannych korków w drodze do pracy - to atuty pracy zdalnej, do której od początku pandemii COVID-19 zmuszonych jest wielu polskich pracowników. - Pracuję od ponad roku z domu i od niedawna mam taki luksus, że pracuję w innym pokoju, niż śpię – mówi Teresa Grabiec-Stępień.
Praca z domu to dodatkowe zużycie prądu i wody. Czasem trzeba wykupić szybszy dostęp do internetu. Przy pełnowymiarowej pracy zdalnej generuje to widoczne w rachunkach koszty rzędu kilkudziesięciu złotych miesięcznie. - Zakupiłem krzesło, zostały mi za nie zwrócone pieniądze – opowiada pracujący zdalnie Adam Gantner.
"Pracownicy będą chcieli, żeby im pokryć cały rachunek za prąd albo wodę"
Do tej pory "home office" nie był w żaden sposób ujęty w polskim Kodeksie pracy. Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii postanowiło to zmienić. Nad rozwiązaniami pracuje zespół negocjacyjny, czyli pracodawcy i związki zawodowe.
- Największe wątpliwości budzą koszty pokrywania mediów czy eksploatacji, które pracownik ponosi z uwagi na świadczenie pracy z domu. O ile pracodawcy się zgadzają, żeby częściowo za te media płacić. Natomiast po co zapisywać to w kodeksie? Zaraz się okaże, że pracownicy będą chcieli, żeby im pokryć cały rachunek za prąd albo za wodę – mówi Piotr Palutkiewicz ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Obecna wersja projektu zakłada między innymi, że "pracodawca będzie zobowiązany dostarczyć pracownikowi materiały i narzędzia pracy niezbędne do wykonywania pracy zdalnej, jak również pokryć koszty bezpośrednio związane z wykonywaniem pracy zdalnej". Jeśli pracownik będzie wykorzystywał prywatne materiały i narzędzia "obie strony będą mogły zawrzeć porozumienie określające zasady ich wykorzystywania. W takiej sytuacji pracownikowi będzie przysługiwał ekwiwalent lub ryczałt w wysokości ustalonej przez strony".
- W krajach zachodnich jest praktykowany zwyczaj, że pracownik pracujący zdalnie dostaje od firmy pieniądze na to, żeby dostosowywać swoje mieszkanie do wszystkich funkcji biurowych. W Polsce jest bardzo mało firm, które czują się w takim obowiązku – mówi dziennikarz ekonomiczny Maciej Samcik.
Obecnie praca zdalna jest regulowana przepisami artykułu 3. specustawy o COVID-19. Jak informuje Ministerstwo Rozwoju, zawarte w niej przepisy będą obowiązywały do upływu 3 miesięcy od dnia odwołania stanu epidemii, więc z nowych przepisów nie skorzystamy w najbliższych miesiącach wzmożonej pracy zdalnej.
"Firma musi zapewnić takie same warunki, jakbym pracował w firmie"
Niemcy tę kwestię już rozstrzygnęły. - Każdy pracownik pracujący zdalnie ma prawo do odpisu podatkowego w wysokości 600 euro lub 5 euro dziennie. To mniej więcej odpowiada zaleceniu związku firm średniej wielkości, które wyceniły nakłady pracownika pracującego zdalnie – mówi kierownik redakcji polskiej "Deutsche Welle" Bartosz Dudek.
- Firma jako pracodawca musi zapewnić takie same warunki, jakbym pracował w firmie, czyli komputer, dostęp do internetu, mogę sobie z pracy przynieść biurko, monitor, fotel, słuchawki – wylicza mieszkający w Szwecji Michał Ględała.
Według projektu nowych polskich przepisów, pracodawca będzie mógł nakazać pracę zdalną tylko, jeśli pracownik oświadczy, że w jego mieszkaniu to możliwe.
Maria Mikołajewska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock