Tragedia pod Kielcami miała miejsce 25 lipca 2023 roku. Bartosz Ł. w chwili tragedii w Bielinach (woj. świętokrzyskie) miał zaledwie 19 lat. Prowadził osobowego forda, gdy nagle stracił panowanie nad pojazdem i wjechał na chodnik. Potrącił pieszych w wieku 41, 44 i 45 lat. Cała trójka zginęła.
Przekroczył prędkość, był nieostrożny
Młody kierowca został oskarżony o to, że prowadząc samochód osobowy, umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Śledczy wykazali, że kierowca przekroczył prędkość o co najmniej 24 km/h i popełnił "błędy w technice i taktyce jazdy".
Bartosz Ł. tłumaczył w prokuraturze, że przed maskę samochodu wybiegł mu pies, dlatego próbował uniknąć zderzenia i stracił panowanie nad pojazdem, uderzając w pieszych. Śledczy zweryfikowali tę wersję, jednak nie dali wiary w te tłumaczenia. Prokuratura informowała też, że mężczyzna "co do zasady nie przyznał się do winy".
Akt oskarżenia przeciwko Bartoszowi Ł. trafił do sądu w marcu 2024 roku. Wkrótce sąd ma wydać wyrok w tej sprawie. Według informacji "Gazety Wyborczej" ma to nastąpić 19 września.
Prokuratura: należy temu człowiekowi dać szansę
Kielecka prokuratura domaga się jednego roku pozbawienia wolności, ale w zawieszeniu na trzy lata. Jeśli sąd przychyli się do tej propozycji, mężczyzna nie pójdzie do więzienia, jeśli w trzyletnim okresie próby będzie przestrzegał prawa. Przestępstwo, o które oskarżony jest Bartosz Ł., zagrożone jest karą do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Prokuratura chce też, by sąd orzekł wobec oskarżonego zakaz prowadzenia pojazdów na okres trzech lat.
Dlaczego prokuratura nie domaga się kary bezwzględnego więzienia? - Należy temu człowiekowi dać szansę - wyjaśnił w rozmowie z tvn24.pl prokurator Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach.
- Prokurator wziął pod uwagę wszystkie okoliczności, jakie zaistniały w tej sprawie, w tym związane z osobą samego oskarżonego. Dotychczas był on niekarany, jest młody, ma dobrą opinię, wyraził skruchę przed sądem - powiedział Prokopowicz.
To jednak nie wszystko, rzecznik wskazuje na jeszcze jeden argument - finansowy. - Jeśli wnioski prokuratora zostaną uwzględnione, mężczyzna będzie miał do zapłacenia łącznie 150 tysięcy złotych zadośćuczynienia, po 50 tysięcy złotych dla rodziny każdej z ofiar. Jeśli oskarżony pójdzie do więzienia, nie będzie w stanie wypłacić tego zadośćuczynienia - wyjaśnił prokurator Prokopowicz.
Według informacji "Gazety Wyborczej" pełnomocnik jednego z oskarżycieli posiłkowych domaga się jednak maksymalnej kary - ośmiu lat bezwzględnego więzienia. Z kolei Bartosz Ł. i jego obrońca poprosili sąd o "sprawiedliwy wyrok".
Autorka/Autor: bp/tok
Źródło: tvn24.pl, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: Komenda Miejska PSP w Kielcach