Mechanizm powiązania praworządności z otrzymaniem środków unijnych daje furtkę do legalizacji małżeństw jednopłciowych, czy adopcji dzieci przez takie związki - przekonywał w "Kropce nad i" minister w kancelarii premiera Michał Wójcik. W TVN24 pytany był także o przyjętą w Parlamencie Europejskim rezolucję w sprawie aborcji w Polsce oraz orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie.
Michał Wójcik, wcześniej wiceminister sprawiedliwości, a teraz minister w KPRM tłumaczył w czwartkowej "Kropce nad i", czym będzie się zajmować na nowym stanowisku. - Będę (ministrem) do spraw obywatelskich, czyli ochrony praw obywateli, jak również tożsamości europejskiej - przekazał. - Tożsamość europejską można wiązać między innymi z kwestią praworządności, naruszania pewnych wolności. To także kwestie ideologiczne - wyjaśnił. - Kwestie dotyczące chociażby ideologii LGBT - dopowiedział.
Wójcik w tym kontekście pytany był o swoje słowa wypowiedziane na konferencji w sprawie propozycji niemieckiej prezydencji w Unii Europejskiej w kwestii powiązania unijnych funduszy z praworządnością. Minister twierdził wtedy, że zgoda na powiązanie funduszy może prowadzić do zgody na małżeństwa jednopłciowe, adopcji dzieci przez takie związki, a także do kupowania dzieci na targu, "tak jak jest w niektórych podobno praworządnych krajach".
Minister w TVN24 podtrzymał swoje słowa. - Mechanizm powiązania praworządności z otrzymaniem środków unijnych daje taką furtkę, nie ma co do tego żadnych wątpliwości - oświadczył. - Jest część państw Unii Europejskiej, które sformalizowały związki jednopłciowe, nawet adopcję dzieci przez takie związki. Jeśli chodzi o kwestię wystawy czy targów, o których wspomniałem, to jeszcze kilkanaście miesięcy temu w Polsce można było kupić dziecko w internecie - powiedział.
Na przypomnienie, że Węgry, bliski partner polskiego rządu, zalegalizowały związki partnerskie między osobami tej samej płci, Wójcik odparł: - Ja jestem w Polsce, nie mam obowiązku znać każdego systemu prawnego, musze patrzeć oczami konstytucji polskiej.
Wójcik: rezolucja PE nie może narzucić nam, jak sobie powinniśmy kształtować prawo
Parlament Europejski w czwartkowym głosowaniu przyjął rezolucję dotyczącą "faktycznego zakazu prawa do aborcji w Polsce", w nawiązaniu do decyzji Trybunału Konstytucyjnego. Została ona przygotowana przez pięć grup politycznych: Europejską Partię Ludową, Socjalistów i Demokratów, Odnowić Europę, Zielonych i GUE. Dokument poparło 455 europosłów, 145 było przeciw, a 71 wstrzymało się od głosu.
- Proszę mi powiedzieć, jaką wartość prawną ma ta rezolucja, ponieważ przecież jest to oczywiste i chyba wynika z samej rezolucji, że oni nie mogą narzucić nam tak naprawdę w tej rezolucji, jak my sobie powinniśmy kształtować prawo - odpowiadał Wójcik.
Wójcik: Trybunał Konstytucyjny "do niczego nie przymusił"
Wójcik dopytywany był również o nieopublikowaną od 22 października decyzję Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. - O ile wiem, to po pierwsze nie ma uzasadnienia tego orzeczenia - odparł. O tym, że do publikacji orzeczenia potrzebne jest jego uzasadnienie przekonywał 10 listopada w TVN24 rzecznik rządu Piotr Mueller.
- Po drugie chodzi o to, żeby nie było próżni prawnej, od momentu tej decyzji, tego rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego, wiedząc o tym, że jest w Sejmie projekt pana prezydenta dotyczący tej przesłanki (eugenicznej - red.) - mówił dalej Wójcik. Nawiązał tutaj do propozycji prezydenta Andrzeja Dudy, złożonej pod koniec października. Według niej, zmiany w projekcie zagwarantują, że w prawie nadal będą występować trzy przesłanki legalnego usunięcia ciąży.
Minister pytany, czy PiS poprze prezydencki projekt, nie odpowiedział wprost. Stwierdził, że w swoim czasie posłowie dadzą temu wyraz w głosowaniu - mówił. - O ile wiem, to nigdy w naszych ugrupowaniach prawicowych nie zmuszano do głosowania, łamiąc sumienia. Nigdy czegoś takiego nie było było - przekonywał.
Wójcik stwierdził także, że Trybunał Konstytucyjny "do niczego nie przymusił" kobiet, tylko "orzekł zgodnie z polską konstytucją i nawiązał do wcześniejszych orzeczeń", w tym do tak zwanego kompromisu aborcyjnego z 1993 roku. - Nie potępiam nikogo, kto ma inne zdanie na ten temat. Jeśli chodzi o moje zdanie dotyczące aborcji eugenicznej, to nawiązuję do czasów spartańskich. Sparty już nie ma. A tam była eugenika - stwierdził.
- To jest tak delikatna, tak wrażliwa kwestia, że nikt mi nie dał prawa, żeby oceniać innych ludzi w tym zakresie, ale także nikt nie ma prawa oceniać moich poglądów - podsumował. - Na tym polega demokracja - skwitował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24