- Polskę stać na pomoc innym. Dostawaliśmy pomoc, która była kierowana do nas np. w trakcie stanu wojennego, więc teraz też musimy pokazać swoją solidarność – mówił w sobotę o przybyciu do Polski grupy syryjskich uchodźców minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL).
Szef resortu pracy i polityki społecznej, pytany podczas sobotniej wizyty w Opolu o kwestię sprowadzania do Polski syryjskich rodzin podkreślał, że w tej sprawie "wyraz solidarności jest na pewno potrzebny".
- Ci Syryjczycy, którzy przylecieli pokazują, że Polska jest solidarna, że Polska wspiera w sytuacjach trudnych kraje, ale przede wszystkim ludzi, którzy potrzebują pomocy - mówił Kosiniak-Kamysz.
Podobnie było z Donbasem
- Tak samo robiliśmy w przypadku uchodźców z Donbasu. Miałem okazję ich odwiedzać w Rybakach w woj. warmińsko-mazurskim, gdzie przez pół roku przebywali. Teraz już są w całej Polsce, bo samorządy, różnego rodzaju firmy oferowały im czy mieszkania czy pracę - dodał minister pracy.
Podkreślił też, że pomoc uchodźcom z Donbasu, którzy musieli uciekać z terenów zagrożonych wojną, "to był dobrze przeprowadzony, przy udziale ministerstwa spraw wewnętrznych, ale też ministerstwa pracy i polityki społecznej, program pomocy". - Idea solidarności jest nam bliska i daliśmy tego dowody - podsumował.
W nocy z piątku na sobotę w Warszawie wylądowała grupa 50 chrześcijańskich rodzin z Syrii. O ich sprowadzenie zabiegała pochodząca z polsko-syryjskiej rodziny Miriam Shaded, prowadząca Fundację Estera.
"Musimy pokazać solidarność"
Pytany w sobotę o plan przyjęcia zupełnie innej grupy 2 tys. uchodźców Kosiniak-Kamysz mówił, że "jest to jeszcze kwestia dyskusji na radzie ministrów". Wskazał też na potrzebę zapoznania się ze szczegółami propozycji przyjęcia uchodźców o której - jak mówił - negocjuje się i mówi w Komisji Europejskiej. Dopytywany, czy chodzi w jego opinii o konieczność przedyskutowania liczby uchodźców, których Polska mogłaby przyjąć, minister pracy mówił, że chodzi o dyskusję na temat tego "jak najlepiej przyjąć tych uchodźców, którzy już są dzisiaj" - do czego jego zdaniem Polska jest przygotowana, bo ten program już trwa; ale też jak "być przygotowanym na przyjęcie kolejnych grup". - To wymaga koordynacji działań na poziomie krajowym i lokalnym. I w tym zakresie ta współpraca, praca czy ta dyskusja jest potrzebna - dodał. Mówił również, że Polska "miała do czynienia z pomocą, która była kierowana do nas np. w trakcie stanu wojennego i w trakcie różnych momentów". - Musimy więc też teraz pokazać swoją solidarność i przyjąć w tym momencie osoby, które wymagają pomocy - podsumował Kosiniak-Kamysz.
Piechociński był zdziwiony
Lider PSL, do której to partii należy Kosiniak-Kamysz w piątek wyrażał zdziwienie deklaracjami w sprawie przyjmowania przez Polskę uchodźców.
W "Jeden na jeden" w TVN24 Janusz Piechociński zaznaczył, że premier Ewa Kopacz nie konsultowała z nim tej kwestii.
Przypomniał, że dwa tygodnie temu premier jechała na unijny szczyt popierając stanowisko, że to każde z państw członkowskich osobno ma decydować, czy przyjmie uchodźców i w jakiej liczbie.
Pytany, czy zgadza się z tą decyzją, powiedział jedynie, że będzie to wyzwanie. - Jedno do solidarność, drugie to kwestie kulturowe. Wcale nie tak łatwo przenieść do innej kultury określoną liczbę uchodźców - powiedział.
Autor: ts//rzw / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat