Ta sytuacja jak w soczewce pokazuje, w jaki sposób z arogancją należy walczyć - tak posłanka PiS Anna Zalewska skomentowała w "Kawie na ławę" dymisję byłego już ministra Michała Cieślaka, który doniósł na naczelniczkę poczty w Pacanowie. - Pani uważa, że jeżeli ktoś jest arogancki to powinien ponieść konsekwencje? I powinien podać się do dymisji? To dlaczego pan Kaczyński nie podał się do dymisji? Dlaczego, jeżeli są takie same standardy, pan Czarnek nie podał się do dymisji? - dopytywał lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Jak dodał, "prokuratura musi wyjaśnić cały ciąg logiczny, jak to się wydarzyło, a potem musi się wziąć i weźmie się za Kaczyńskiego i Czarnka".
Naczelniczka poczty z Pacanowa, która wdała się w sprzeczkę na temat drożyzny z ministrem Michałem Cieślakiem, po jego skardze miała stracić pracę. Ostatecznie jednak Poczta Polska oświadczyła, że nie wyciągnie wobec niej konsekwencji służbowych. W związku z powszechnym oburzeniem na zachowanie Cieślaka, ministra w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, prezes PiS Jarosław Kaczyński wezwał go do złożenia dymisji i zagroził, że jeżeli tego nie zrobi, to zostanie wyrzucony ze stanowiska. Kilka godzin później tak się stało, a Kaczyński stwierdził później, że minister postąpił honorowo.
Sprawę komentowali w niedzielę goście "Kawy na ławę" w TVN24.
- Sprawa jest zakończona, rezygnacja złożona, tak można tę sprawę podsumować - powiedział lakonicznie Paweł Sałek z Kancelarii Prezydenta.
- Ta sytuacja jak w soczewce pokazuje, w jaki sposób z arogancją należy walczyć - powiedziała Anna Zalewska z PiS. Jej zdaniem "ta sytuacja się w ogóle nie broni". - Absolutnie niedopuszczalne zachowanie pana ministra, z którego wszyscy sobie zdają sprawę. Jest trudno, ludzie są poirytowani, zmęczeni, boją się o swoją przyszłość, mają prawo, by każdą osobę publiczną, szczególnie tę, która jest odpowiedzialna za rządy, by po pierwsze zaczepić, po drugie zapytać. Taki minister w pokorze powinien wyciągnąć notes i zanotować - stwierdziła.
Czarzasty: Pani mówi o arogancji? To dlaczego Kaczyński i Czarnek nie podadzą się do dymisji?
- Jeżeli jest tak, że minister Cieślak został wyrzucony za arogancję i że to jest dobry standard, to ja mam do pani pytanie - odpowiedział posłance przewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty.
- Był COVID, mój tata leżał w szpitalu. Trzy tygodnie chciałem do niego wejść, nie wszedłem, bo był zakaz wchodzenia ludzi zdrowych do szpitali. Czarnek w tym czasie odwiedzał swoją babcię, o czym informował. Mój tata umarł. Dobrze, że babcia Czarnka nie umarła. Co zrobiliście z tą arogancją (Czarnka - red.)? - pytał. Po czym opisał kolejne zdarzenie z czasów pandemii. - Był COVID, jest cmentarz. Na tym cmentarzu leży moja rodzina. Nikt nie może wchodzić na cmentarz, bo cmentarze są zamknięte, jest COVID. A ten, kto wchodzi na cmentarz, jest arogancki. Pan Kaczyński wszedł na cmentarz, on odwiedził swoją rodzinę. Ja swojej rodziny nie odwiedziłem. Pani mówi o arogancji? I pani uważa, że jest sytuacja taka, że jeżeli ktoś jest arogancki to powinien ponieść konsekwencje? I powinien podać się do dymisji? To dlaczego pan Kaczyński nie podał się do dymisji? Dlaczego, jeżeli są takie same standardy, pan Czarnek nie podał się do dymisji? - dopytywał Czarzasty.
Odnosząc się do sprawy ministra Cieślaka dodał, że "jest jeszcze prokurator". - Dobrze jest w polityce opowiadać, jak to wygląda. To znaczy, wygląda tak: - Pani Zosiu, pani rozmawiała z tym ministrem? - Tak. - Wie pani, że nie można tak zwracać się do ludzi z PiS-u? - Przecież ja uczciwie mówiłam, co mnie boli. - Tak? Wyrzucimy panią. Kto to powiedział? Jestem ciekawy - stwierdził Czarzasty.
Zwracając się do posłanki Zalewskiej oświadczył: - Zmuszacie ludzi, urzędników, pracowników, do tego, by mobbingowali ludzi, jeżeli to była prawda, żeby się tak zachowywali. Prokuratura musi wyjaśnić cały ciąg logiczny, jak to się wydarzyło, a potem musi się wziąć i weźmie się za Kaczyńskiego i Czarnka - oznajmił.
Zalewska: uszanujmy te indywidualne decyzje
- Zestawienie tych sytuacji jest absolutnie nieproporcjonalne - odparła Zalewska. - Bardzo panu marszałkowi współczuję, sama straciłam bardzo wielu ludzi w czasie COVID-u, też nie mogłam ich odwiedzać w szpitalu - dodała.
Podkreśliła, że "w przypadku pana Czarnka i premiera Jarosława Kaczyńskiego były składane określone oświadczenia". Zaznaczyła, że zależało to od "indywidualnych decyzji".
- Uszanujmy te indywidualne decyzje, wyjaśnienia, które są odniesieniem do bardzo konkretnej sytuacji. Jak w soczewce pokazujemy panu, w jaki sposób należy działać - stwierdziła.
Zgorzelski: mechanizm wyrzucania pani kierowniczki poczty zadziałał po komsomolsku
Piotr Zgorzelski z PSL stwierdził, że "każda władza ma swojego kapusia, każda epoka ma swojego Pawlika Morozowa".
- Pierwsze lata komunizmu miały swojego bohatera, który wsławił się tym, że doniósł na własnego ojca i za to stał się wzorcem człowieka radzieckiego. Wzorcem "człowieka pisowkiego" jest minister Cieślak. On dzisiaj ponióśł potężną karę, taką, że przestał być ministrem Cieślakiem, ale pozostał posłem Cieślakiem - zauważył gość TVN24.
Według niego "tu chodzi przecież o to, co z rozbrajającą szczerością na jednym spotkaniu powiedział Jarosław Kaczyński: gdybyśmy kierowali się normami moralnymi, to byśmy daleko nie zajechali".
- Mechanizm wyrzucania pani kierowniczki poczty zadziałał rewelacyjnie, tak po pisowsku, po komsomolsku - ocenił.
Lubnauer: widzimy nie tylko butę i arogancję władzy, ale również zawłaszczanie państwa
- Jak w lustrze widzimy nie tylko butę i arogancję władzy, ale również zawłaszczanie państwa - skomentowała Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej. Jak mówiła, jeżeli minister Cieślak odwołał się do przełożonego pani naczelnik poczty, który też jest członkiem tej samej partii - Partii Republikańskiej - "to znaczy, że żeby zostać szefem tej organizacji na Poczcie Polskiej też trzeba mieć odpowiednią legitymację".
- To nie jest pierwszy taki przykład. To leży widocznie w charakterze tych ludzi, którzy w momencie, w którym dostali władzę, doszli do wniosku, że będą w pełni z niej korzystać. Po pierwsze do tego, by załatwiać swoje interesy, a po drugie, żeby upokarzać innych ludzi - stwierdziła posłanka KO.
- Pamiętajmy, że tamta władza zaczęła się od wypadku Sebastiana K., który natychmiast, kiedy pani premier Szydło się z nim zderzyła, można powiedzieć, że on się zderzył z państwem PiS-u. Natychmiast zostało stwierdzone, że on jest winny, bez żadnych sądów, bez żadnych procedur. W tej chwili pani Agnieszka z Pacanowa zderzyła się z władzą, w tym przypadku z ministrem Cieślakiem - powiedziała Lubnauer. Zwróciła uwagę, że były członek Rady Ministrów "już dostał spadochron do miejsca na liście Prawa i Sprawiedliwości w następnych wyborach".
- Co będzie z przełożonym pani naczelnik, członkiem republikanów, który bez słowa zaczął wykonywać zadanie, które mu powierzył pan Cieślak, czyli zwolnienie pani naczelnik? Czy ten człowiek też jest bezkarny wobec nadużycia swojego stanowiska? - zastanawiała się posłanka.
Dziambor: potraktowanie ministra Cieślaka świadczy o tym, że sztab kryzysowy już działa, bo wybory się szykują
- Jak to powiedział kiedyś rzecznik (PiS Radosław - red.) Fogiel: my kiedyś zatrudnialiśmy fachowców, ale fachowcy nie chcieli realizować naszego programu, więc trzeba było to zmienić - powiedział Artur Dziambor z Konfederacji.
Jak stwierdził, "pani naczelnik załatwiła sobie zawodową nieśmiertelność tą sytuacją". - Chociaż jest to przykra sytuacja, to jednak winszuję, bo jest w tym momencie nietykalna. Byłaby ofiarą reżimu pisowskiego, a pisowski reżim nie pozwoli sobie na to, by dowody na istnienie tego reżimu były tak oczywiste - mówił poseł.
W jego ocenie "potraktowanie pana ministra Cieślaka świadczy o tym, że sztab kryzysowy już działa, bo wybory się szykują".
Dziambor zwrócił uwagę, że minister Cieślak "na początku był dumny z tej interwencji, wydał nawet oświadczenie, w którym stwierdził, że musiał zareagować na to, co napotkał". - My żyjemy w trochę innych czasach, czasach pop-polityki. Nie tak, jak kiedyś, że polityk mógł coś zrobić i za parę lat wrócił w chwale. Teraz jest tak, że my cokolwiek zrobimy, cokolwiek powiemy, jesteśmy zaczepiani na ulicy. Niektórzy ludzie, którzy nas zaczepiają chcą sobie z nami zrobić zdjęcie, a inni napluć nam w twarz. Z tym się trzeba godzić, tym bardziej jak się jest ministrem. Pan Cieślak nie wytrzymał tego ciśnienia, więc najwyraźniej nie nadaje się na stanowisko, które pełnił, nie nadaje się do polityki, którą w tym momencie mamy - uznał Dziambor.
Jak dodał, "gdyby Poczta Polska nie była państwową firmą, tylko prywatną, to pan minister nie miałby nic do gadania, musiałby po prostu znieść tę krytykę".
Kontrowersje wokół obligacji premiera "Jest to co najmniej nieetyczne"
Goście "Kawy na ławę" komentowali także sprawę obligacji premiera Mateusza Morawieckiego. Z oświadczenia majątkowego szefa rządu za 2021 rok wynika między innymi, że jego oszczędności pieniężne wynoszą około 56 tysięcy złotych. To ogromny spadek w stosunku do ubiegłorocznego oświadczenia, ale wynika to z faktu, że Morawiecki kupił obligacje skarbowe o wartości ponad 4,6 miliona złotych.
- Pan premier ma prawo do tego, żeby kupować obligacje Skarbu Państwa, sam zachęcał do tego, żeby te obligacje były kupowane - powiedział Paweł Sałek. -Trudno mi oceniać, dlaczego pan premier wybrał taką formę lokaty, natomiast ta lokata jest chyba korzystna i wiele osób posiada obligacje - dodał.
- Za bardzo się emocjonujemy oczywistymi zdarzeniami finansowymi - stwierdziła z kolei Anna Zalewska.
Katarzyna Lubnauer powiedziała, że chciałaby, aby premier dbał o finanse obywateli tak bardzo jak dba o swoje finanse. - Premier ma dostęp do informacji, do których nie mają dostępu zwykli obywatele. Na przykład, jeżeli zwykły obywatel Kowalski słyszy od Glapińskiego, że inflacja nie będzie rosnąć, to nie inwestuje w te obligacje, które są indeksowane inflacją - zauważyła.
- Pan premier ma dostęp do tego, co mówią z USA, że może być wojna, jeżeli wie, że te 3,3 procent, które wpisał do budżetu, jeżeli chodzi o inflację, to jest bzdura, i wie, że inflacja będzie rosła, i wie, że to, co mówi Glapiński, to jest bzdura. Ludzie się zadłużali, wierząc w to, że stopy procentowe nie będą rosły i teraz mają raty kredytów wyższe o 100 procent, a w tym czasie premier kupuje obligacje, prawdopodobnie indeksowane inflacją, bo inaczej by się przyznał, jaki to jest rodzaj obligacji - mówiła posłanka KO. - Musimy zdać sobie sprawę, że on korzysta z informacji, które nie są dostępne szerokiemu gronu - dodała. Lubnauer zwróciła uwagę, że "w przypadku zarządów spółek, jeżeli ktoś zagrałby akcjami swojej spółki w momencie, w którym ma informacje niejawne , to byłoby to przestępstwo". - W przypadku obligacji premiera nie ma takiej zasady, ale jest to co najmniej nieetyczne - uznała.
Zdaniem Artura Dziambora "to rząd PiS decyduje się na różne ruchy, które są jawnie proinflacyjne". - Najpierw była tarcza antykryzysowa, dodrukowanie ponad 200 miliardów złotych, następnie wszystkie wcześniejsze i trwające wciąż programy socjalne, które też polegają na dodrukowywaniu pieniędzy. To wszystko są działania proinflacyjne. Oni doskonale wiedzą, że inflacja będzie rosła, będzie hulała, będzie jeszcze gorzej, wiedzą o tym idealnie. Więc obstawianie tego, że będzie inflacja rosła i kupowanie jeszcze do tego obligacji to jest oczywiste zarabianie na tym, że jest taka sytuacja, a nie inna - ocenił poseł Konfederacji.
"PiS zagłosował przeciwko pieniądzom z KPO dla Polaków"
Goście programu zabrali także głos w sprawie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Sejm odrzucił w czwartek wszystkie kluczowe poprawki Senatu. Nowela trafi teraz do prezydenta. Głównym założeniem nowelizacji jest likwidacja Izby Dyscyplinarnej i utworzenie w jej miejsce Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Nowelizacja została zainicjowana przez prezydenta Andrzeja Dudę. Przeprowadzenie między innymi tych zmian jest warunkiem uruchomienia środków dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy.
Zgorzelski powiedział, że PiS zrobi wszystko, żeby Polska nie dostała pieniędzy z KPO. - Z tego co mówią eksperci, kamienie milowe, te fundamentalne, od których zależeć powinno wypłacenie środków są niezrealizowane. Bo przecież Izba Dyscyplinarna zostaje zastąpiona quasi Izbą Dyscyplinarną, do której dalej mogą trafiać nominaci neo-KRS. Sędziowie nie są przywracani, a jeżeli są, to w sposób haniebny - stwierdził poseł PSL.
W ocenie Katarzyny Lubnauer władza dla Prawa i Sprawiedliwości jest ważniejsza niż pieniądze dla Polaków. - PiS zagłosował przeciwko pieniądzom z KPO dla Polaków. Kiedy zagłosował przeciwko tym poprawkom, które realizowały te trzy zasadnicze kamienie milowe, które pozwalają na uruchomienie środków z KPO - stwierdziła. Jak dodała, "wszystkie obietnice i zapowiedzi PiS-u jeśli chodzi o KPO są Ziobro warte".
Czarzasty powiedział, że jego zdaniem prezydent Duda podpisze ustawę w kształcie przyjętym przez Sejm. - Rok temu głosowaliśmy za pieniędzmi, teraz głosowaliśmy za praworządnością. Ta ustawa, która zostanie podpisana przez pana prezydenta w żaden sposób nie poprawia praworządności w Polsce - uznał lider lewicy.
Źródło: TVN24