Mamy wspólne cele uatrakcyjnienia zawodu i wzmocnienia etosu nauczycieli - mówił po spotkaniu ze związkami zawodowymi i samorządowcami minister edukacji Przemysław Czarnek. Od tej pory urzędnicy będą spotykać się z nimi w trzech zespołach zajmujących się osobno wynagrodzeniami, oceną pracy i awansem zawodowym nauczycieli.
W ubiegłym tygodniu minister edukacji przekazał samorządowcom i związkowcom propozycje rozwiązań dotyczących statusu nauczycieli. Dotyczyły m.in. wysokości pensji i czasu pracy. - Mówiłem od początku, że będę chciał zwiększyć atrakcyjność pracy nauczycieli - podkreślał wówczas Przemysław Czarnek.
We wtorek wszystkie strony spotkały się, by rozmawiać o ministerialnych propozycjach. Czarnek nazwał spotkanie "bardzo dobrym". Tuż po jego zakończeniu mówił: - Wracamy do normalności i nie czekamy z dyskusją na temat przyszłości zawodu nauczyciela. Mamy wspólne cele uatrakcyjnienia zawodu i wzmocnienia etosu nauczycieli - podkreślał.
Minister przyznawał, że bardziej sceptyczni wobec jego propozycji są związkowcy, a większą zgodność ma z samorządowcami. Nie chciał jednak zdradzać, w czym dokładnie ci drudzy się z nim zgadzają. - Wszystko rozbija się o kwestie finansowe - mówił minister. I dodawał: - Efektem końcowym dzisiejszego spotkania jest decyzja, że podzielimy się na trzy zespoły. Jeden będzie się zajmował kwestiami wynagrodzenia i wysokości pensum, drugi awansem zawodowym, a trzeci oceną pracy nauczycieli - wyliczał.
Dlaczego związkowcy są sceptyczni
We wtorek o 11, jeszcze przed spotkaniem z ministrem, konferencję prasową zorganizował Związek Nauczycielstwa Polskiego. Związkowcy zapowiedzieli, że nie przyjmą propozycji ministra. - Chcemy rozmawiać o rzeczywistym podniesieniu wynagrodzeń i wspólnej budowie prestiżu - podkreślał Sławomir Broniarz, prezes ZNP. Pytany, czy związek może zerwać rozmowy, podkreślił: - Nie mamy powodu, żeby w tych rozmowach nie uczestniczyć.
W ubiegłym tygodniu Broniarz w rozmowie z tvn24.pl zapowiadał: - Analizujemy te wszystkie propozycje na spokojnie, ale już wychodzi nam, że wielu nauczycieli realnie na nich straci, bo przy zwiększeniu pensum minister proponuje też likwidację części dodatków. Może się okazać, że dla niektórych nauczycieli podwyżka nie będzie wynosiła 500 złotych, a 15-20 złotych netto - wyliczał prezes ZNP.
Nikt nie wycofuje się z rozmów
Dziś po spotkaniu Czarnek mówił: - Było wiele głosów kontestujących, ale żaden ze związków zawodowych nie zrezygnował z rozmów.
Zapewnił też, że ministerstwo otwarte jest na rozmowy na temat powiązania pensji ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce, ale póki co proponuje, by powiązać je jednak z wynagrodzeniem minimalnym. - W ciągu ostatnich 5 lat wynagrodzenie minimalne wzrosło o 60 procent - przypominał. I dodawał: - Gdybyśmy z nim powiązali pensje początkujących nauczycieli, już dziś wynosiłaby około 3,5 a nie 2,9 tysiąca złotych.
Pytany o horyzont czasowy planowanych reform, mówił, że chciałby, aby weszły w życie już w przyszłym roku budżetowym. - Chcemy przeprowadzić te zmiany jak najszybciej, aby zapewnić nauczycielom stabilizację - mówił. Spotkania dziś powołanych podzespołów mają się odbyć jeszcze na początku czerwca.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24