Mimo, że zalanie wciąż jest brane pod uwagę, to przyzwyczajeni do częstych podtopień mieszkańcy Wyspy Puckiej zachowują spokój. - Najgorszym lekarstwem jest panika. Jeśli się będziemy nawzajem straszyć, to nic z tego nie wyjdzie. Obiecujemy, będziemy kontrolować wodę od strony zachodniej - mówi przewodnicząca rady Osiedla Międzyodrze Wyspa Pucka Elżbieta Flis.
Oglądaj najnowsze wydania programu "Polska i Świat" w TVN24 GO >>>
Wyspa oddzielona jest od reszty Szczecina dwiema odnogami Odry i kanałem Odyńca. To miejsce otoczone wałami i położone na depresji. - Wszyscy są tutaj zorganizowani. Oni bardzo często są podtapiani, ponieważ to jest efekt cofki bardzo częstej – stwierdza wojewoda zachodniopomorski Adam Rudawski.
Nie dziwi więc, że mieszkańcy wypracowali tu nawet własny system wczesnego ostrzegania i cały czas kontrolują wały. - Bardziej boimy się co roku cofki, niż tej fali co teraz idzie. Mamy wał od strony zachodniej, tam gdzie najgorsze zagrożenie jest - mówi Elżbieta Flis, która na Wyspie Puckiej mieszka od 40 lat.
Wały zmodernizowano w 2014 roku. Są wzmocnione i uszczelnione tzw. ściankami Larsena, uniemożliwiającymi przesiąknięcie wodą. W gorszej sytuacji są jednak mieszkańcy przystani żeglarskiej położonej przed wałami, na terenie zalewowym.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Stan ostrzegawczy przekroczony o 42 cm. Sytuacja na Pomorzu Zachodnim
Członek zarządu przystani koła PZW "Kolejarz" Piotr Zalewa pokazuje na drzwiach garażu ślad po zimowym podtopieniu. - To jest właśnie jeden ze śladów, który pokazuje stan wody, który mieliśmy nie tak dawno, bo zimą tego roku. Oby nie było wyżej - mówi.
Obawy o zalanie Wyspy Puckiej
Dla mieszkańców przystani w parze z pięknym widokiem na wodę, idzie ryzyko zalania domu i ulicy. Jedni korzystają z tego miejsca tylko rekreacyjnie, inni mieszkają tutaj przez cały rok.
Mieszkańcy wyspy to tylko mały fragment tutejszej społeczności. Meldunek ma zaledwie 280 osób, ale mieszka nawet 5 tysięcy - o nich wszystkich służby muszą pamiętać podczas ewentualnej ewakuacji.
Nikt tu nie zapomina także o zwierzętach. - Przyjęliśmy dary. Na szybko przed tą falą spodziewaną staramy się to wysłać - mówi wolontariusza schroniska dla zwierząt Kinga Baranowska. - Po przekazaniu darów walczymy i zabezpieczamy swoje mienie - dodaje.
- Kiedy to się wszystko skończy, kiedy woda przejdzie, będziemy mogli znowu tu się spotkać i zaśpiewać sobie, że mamy to, to jest nasza wyspa, nasza enklawa - mówi Elżbieta Flis. Najbliższe godziny dadzą odpowiedź, jaką jej część da się obronić.
Autorka/Autor: Maciej Kempiński
Źródło: TVN24