Jeśli koncepcja Trójmorza jest pomysłem odgrodzenia się od Europy Zachodniej, to skończy się kompletnym fiaskiem - ocenił w "Faktach po Faktach" niezależny europoseł Kazimierz Michał Ujazdowski. Wraz z senatorem niezależnym Markiem Borowskim komentowali politykę zagraniczną rządu PiS.
Trójmorze to wspólna inicjatywa prezydentów Polski i Chorwacji dotycząca współpracy państw regionu Adriatyk - Bałtyk - Morze Czarne w obszarach energetyki, transportu, cyfryzacji i gospodarki.
W ocenie Marka Borowskiego koncepcja Trójmorza to "utopia", którą próbowano już realizować przed wojną.
Senator zauważył, że Czesi na szczyt Trójmorza, który odbędzie się na początku lipca w Polsce, "początkowo chcieli przysłać wiceministra spraw zagranicznych, a teraz przyślą marszałka ich sejmu". - W związku z tym widać, jak to jest traktowane - dodał.
Europoseł Kazimierz Michał Ujazdowski powiedział, że nie bagatelizowałby koncepcji Trójmorza. Zaznaczył jednak, że "pojmowana jako lek na całe zło jest całkowicie nieskuteczna".
- Polska powinna animować współpracę regionalną, ale nie jako zamkniętą konstrukcję, tylko jako jeden z wehikułów polskiego interesu. To będzie o tyle działać, o ile Polska będzie miała lepsze niż przeciętne stosunki z głównymi graczami europejskimi - tłumaczył.
Dodał, że jeśli to ma być pomysł odgrodzenia się od Europy Zachodniej, to "oczywiście" skończy się kompletnym fiaskiem.
- To, co bym radził obecnemu i następnemu rządowi, to animować współpracę regionalną w połączeniu ze zdolnością do gry z dużymi partnerami europejskimi - powiedział Ujazdowski.
W lipcowym szczycie Trójmorza w Polsce weźmie udział prezydent USA Donald Trump.
"Zarządza się strachem"
Ujazdowski ocenił, że polityka zagraniczna obozu rządzącego została podporządkowana polityce wewnętrznej. Dodał, że to strategia, w której nie ma perspektywy wzrostu naszego znaczenia w Europie.
Jako przykład podał sprawę uchodźców. - Zarządza się strachem, tworząc wrażenie, że u drzwi Rzeczypospolitej jest jakaś duża fala imigracji muzułmańskiej - zauważył.
- Aktywna polityka zagraniczna nie może rządzić się wyłącznie logiką sporu wewnętrznego - uznał. Dodał, że w ramach takiej logiki bardzo trudno w Unii Europejskiej wzrastać, a - jego zdaniem - Polska ma potencjał i siłę, by razem z innymi kształtować politykę europejską.
- Ale to wymaga tego, by być w środku. Nie chodzi o to, żeby się zgadzać na wszystko, co powiadają silni gracze europejscy, ale żeby mieć ambicje współkształtowania. Tej ambicji nie ma - stwierdził.
"PiS chciałby mieć tylko jedną stronę - praw i korzyści"
Zgodził się z nim senator Borowski. - PiS-owi chodzi o to, żeby brać z Unii pieniądze, ale żeby Unia się w nic nie wtrącała - stwierdził.
Zauważył, że wstępując do UE, każdy kraj z jednej strony brał na siebie pewne obowiązki, z drugiej strony - mógł korzystać z funduszy.
- PiS chciałby mieć tylko jedną stronę, mianowicie tę praw i korzyści - ocenił.
"Wizja bardzo protekcjonistycznej Europy"
Ujazdowski i Borowski odnieśli się także do wywiadu udzielonego ośmiu gazetom wydawanym w Europie przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona. - Europa nie jest supermarketem, Europa jest wspólnotą losów! Sama siebie osłabia, gdy godzi się na to, by odrzucano jej zasady. Kraje Europy, które nie przestrzegają reguł, muszą ponieść wszelkie polityczne konsekwencje - mówił Macron.
Kazimierz Michał Ujazdowski przyznał, że nie jest "zachwycony" słowami francuskiego prezydenta, bo zawarta w nich została wizja bardzo protekcjonistycznej Europy.
- To jest wizja zamknięcia się bogatych krajów europejskich na konkurencję. To w moim przekonaniu ze szkodą - nie tylko dla Europy Środkowej - ale całej. Trudno być graczem globalnym, zamykając rynki bogatych krajów europejskich na konkurencję - ocenił.
- Żeby się temu przeciwstawić, trzeba być w środku, trzeba mieć strategię walki o budżet, o nowe programy unijne, o model integracji. Będąc na drugim, trzecim planie, my nawet nie możemy tego korygować - podkreślił.
Zwrócił uwagę, że zdanie Francji nie jest akceptowane przez wszystkich, na pewno nie jest tożsame z linią Niemiec, która chce bardziej oszczędnej i konkurencyjnej Unii.
- My nie jesteśmy przy stole. My nawet nie mamy ambicji kształtowania, korygowania tej linii, która dotyczy naszej przyszłości i będzie rzutować na pozycję kolejnych rządów - powiedział europoseł.
"Niewiele krajów stanie po naszej stronie"
Senator Borowski zwrócił uwagę na sytuację pracowników z Europy Wschodniej delegowanych do pracy we Francji. Prezydent Macron powiedział w wywiadzie, że domaga się dla nich bardziej surowych reguł.
Borowski zgodził się, że Macron zaprezentował w tej kwestii koncepcje protekcjonistyczną. - O ile całkowicie się z nim zgadzam, jeśli chodzi o kwestię wartości (...), o tyle, jeśli chodzi o ten protekcjonizm, to już jest o krok za daleko - powiedział.
Zaznaczył jednak, że trzeba liczyć z tym, iż bogatsze kraje Unii Europejskiej mają swoje interesy, których też próbują bronić.
- My uważamy te obronę za niesłuszną, idącą w złym kierunku. To jest normalne. Teraz jest pytanie: jeśli coś takiego ma miejsce, to jaką my mamy siłę, żeby interweniować i odwracać tę tendencję. Otóż w momencie, w którym jest się w grze, jest się jednym z czołowych państw (...), to wtedy my możemy stawiać te sprawy z większą siłą i większą skutecznością. Natomiast w tej chwili jesteśmy z boku - mówił senator.
Dodał, że w takiej sytuacji niewiele krajów stanie po naszej stronie.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM "FAKTÓW PO FAKTACH":
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24