OKO.press podało, że zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów Przemysław Radzik ściga trzy bydgoskie sędzie za orzeczenie, w którym zgodnie z prawem przymusiły prezesa olsztyńskiego sądu Macieja Nawackiego do wykonania orzeczenia w sprawie sędziego Pawła Juszczyszyna. Portal zwrócił uwagę, że to nie pierwszy raz, gdy Radzik pomaga Nawackiemu. - Mamy w Polsce szajkę związaną z Ministerstwem Sprawiedliwości, która walczy z niezależnością sędziowską. Dlaczego? Bo chcą w przyszłości być bezkarni - ocenił Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej.
Jak ustaliło OKO.press ścigane są trzy sędzie z Sądu Rejonowego w Bydgoszczy. To Bożena Więckowska, Karolina Lubińska i Dorota Wiese-Stefanek. "Dostały one właśnie wezwanie do złożenia wyjaśnień od zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika, który znany jest ze ścigania niezależnych sędziów. Robi to z głównym rzecznikiem Piotrem Schabem i drugim zastępcą Michałem Lasotą" - napisał portal.
OKO.press zwróciło uwagę, że rzecznik Radzik wszczął postępowanie wyjaśniające, które dla bydgoskich sędzi może zakończyć się zarzutami dyscyplinarnymi. "Ich 'winą' jest to, że 4 kwietnia 2022 roku wydały orzeczenie nakładające 15 tysięcy złotych grzywny na prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie i członka nielegalnej neo-KRS Macieja Nawackiego. Z orzeczenia wynikało też, że jeśli Nawacki grzywny nie zapłaci, zostanie ona zamieniona na 15 dni aresztu" - napisano.
Jak podkreślono, "o grzywnę ze zamianą na areszt wystąpił olsztyński sędzia Paweł Juszczyszyn, bo prezes Nawacki nie wykonywał precedensowego zabezpieczenia bydgoskiego sądu, na mocy którego miał dopuścić do orzekania zawieszonego wówczas Juszczyszyna". "I teraz rzecznik dyscyplinarny Radzik zamiast ścigać Nawackiego za lekceważenie orzeczeń sądu, w czerwcu 2023 roku założył sprawę dyscyplinarną bydgoskim sędziom. Zarzuca im, że przymuszając prezesa sądu do wykonania orzeczenia, popełniły delikt dyscyplinarny i rzekomo dwa razy złamały kodeks karny" - podało OKO.press.
Według portalu "Przemysław Radzik nie po raz pierwszy pomaga Nawackiemu w jego sprawie". "Na początku 2021 roku umorzył jego sprawę dyscyplinarną za podarcie uchwał olsztyńskich sędziów. Sprawa swego czasu była głośna na całą Polskę, bo Nawacki darł uchwały przed kamerami" - przypomniano.
"Teraz Radzik ściga bydgoskie sędzie. To też nie jest przypadek. Nawacki zdenerwował się grzywną i groźbą aresztu. Uważał, że to bezprawne, bo nie uchylono mu immunitetu. W jego obronie stanęła nielegalna neo-KRS, której jest członkiem. Domagano się ścigania sędzi przez prokuraturę" - napisał OKO.press. "Jak na razie ściga je Radzik, który od neo-KRS dostał nominację na neo-sędziego sądu apelacyjnego. A jego żona Gabriela Zalewska-Radzik dostała nominację na neo-sędziego NSA" - podkreślono.
OKO.press: Radzik, że sędzie przekroczyły swoje uprawnienia służbowe
Jak podało OKO.press, zastępca rzecznika dyscyplinarnego uważa, że sędzie Bożena Więckowska (była przewodniczącą składu orzekającego), Karolina Lubińska i Dorota Wiese-Stefanek popełniły delikt dyscyplinarny z artykułu 107 paragraf 1 punkt 1 ustawy o prawie o ustroju sądów powszechnych. Przepis mówi o oczywistej i rażącej obrazie przepisów prawa.
Art. 107. § 1. Sędzia odpowiada dyscyplinarnie za przewinienia służbowe (dyscyplinarne), w tym za: 1) oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa
"Radzik zarzuca im, że wydając niekorzystne dla Nawackiego orzeczenie przekroczyły swoje uprawnienia służbowe i naruszyły artykuł 181. Konstytucji. Mówi on, że nie można pociągnąć sędziego do odpowiedzialności karnej, ani pozbawić go wolności bez zgody sądu. Radzik uważa, że sędzie popełniły przestępstwo ścigane z urzędu, bo chciały pozbawić Nawackiego wolności, bez uprzedniego uchylenia mu immunitetu" - napisało OKO.press.
Sędzia nie może być, bez uprzedniej zgody sądu określonego w ustawie, pociągnięty do odpowiedzialności karnej ani pozbawiony wolności. Sędzia nie może być zatrzymany lub aresztowany, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa, jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania. O zatrzymaniu niezwłocznie powiadamia się prezesa właściwego miejscowo sądu, który może nakazać natychmiastowe zwolnienie zatrzymanego.
"Stawia też zarzut, że to orzeczenie miało zmusić Nawackiego do niestosowania decyzji nielegalnej Izby Dyscyplinarnej o bezterminowym zawieszeniu Juszczyszyna. Prezes sądu się na nią powoływał, gdy odmawiał wykonania orzeczeń o przywróceniu do pracy swojego podwładnego" - dodał portal.
W efekcie Radzik zarzuca trzem sędziom popełnienie czynów z artykułu 224 paragraf 2 i artykułu 231 Kodeksu karnego. Pierwszy mówi o zmuszaniu przemocą lub groźbą funkcjonariusza publicznego do zaniechania "prawnej czynności służbowej", drugi o przekroczeniu uprawnień służbowych.
Wywieranie wpływu na czynności urzędowe § 1. Kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe organu administracji rządowej, innego organu państwowego lub samorządu terytorialnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Tej samej karze podlega, kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia funkcjonariusza publicznego albo osoby do pomocy mu przybranej do przedsięwzięcia lub zaniechania prawnej czynności służbowej. § 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 2 jest skutek określony w art. 156 § 1 lub w art. 157 § 1, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego § 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. § 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 działa nieumyślnie i wyrządza istotną szkodę, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 4. Przepisu § 2 nie stosuje się, jeżeli czyn wyczerpuje znamiona czynu zabronionego określonego w art. 228 sprzedajność pełniącego funkcję publiczną.
"Rzecznik dyscyplinarny, opisując działania orzecznicze bydgoskich sędzi, stosuje terminologię, przy pomocy której opisuje się działalność grup przestępczych. Pisze, że 'działały wspólnie i w porozumieniu'. Zarzuca im ponadto celowe działanie wymierzone w Nawackiego oraz działanie na jego szkodę i wymiaru sprawiedliwości" - zwróciło uwagę OKO.press.
Sędzia: zrobiłyśmy to, co do nas należało
Jak podało OKO.press sędzia Bożena Więckowska, która była przewodniczącą składu orzekającego w sprawie egzekucji zabezpieczenia, jest zaskoczona ściganiem przez Radzika. Od blisko roku jest w stanie spoczynku, czyli na sędziowskiej emeryturze. Wcześniej orzekała blisko 20 lat, nie było zastrzeżeń do jej pracy.
- Myśmy zrobiły to, co dla nas należało. Dostałyśmy wniosek o egzekucję prawomocnego orzeczenia. Skład orzekający był trzyosobowy, bo sprawa ma charakter precedensowy. Nikomu nie mieściło się w głowie, że prezes sądu nie wykonał orzeczeń sądu - powiedziała w rozmowie z OKO.press.
- Nasze orzeczenie wynika z prawa. Nie możemy kwestionować treści orzeczenia (zabezpieczenia – red.), które jest do wykonania. To nie rola sądu egzekucyjnego. To tak jakby komornik mówił, że nie wykona jakiegoś orzeczenia, bo mu się ono nie podoba. Gdybyśmy nie przymusiły prezesa sądu do wykonania zabezpieczenia, to byłyby zarzuty, że to my nie postępujemy zgodnie z przepisami - dodała.
Oświadczyła, że sprawa nie była prosta od strony formalnej. Ale wytyczne dał sąd odwoławczy i sąd rejonowy musiał je zastosować. - W egzekucji rozróżnia się zobowiązanie do zrobienia czegoś i zobowiązanie do zaniechania pewnych czynności. Przepis mówi, że jeśli dłużnika trzeba do czegoś zmusić, to wyznacza mu się termin i grozi grzywną - dodała sędzia Więckowska.
- A jeśli ma przestać coś robić (Nawacki miał przestać utrudniać powrót Juszczyszyna do orzekania - red.) to grozi mu się grzywną, z zamianą na areszt. I tak sąd w składzie ze mną orzekł - podkreśliła. - Gdyby prezes Nawacki wykonał orzeczenie sądu, to żadna grzywna by mu nie groziła. Po drugie areszt nie został jeszcze orzeczony. Sędzia Juszczyszyn musiałby wystąpić o to z nowym wnioskiem i musiałoby być wydane drugie orzeczenie. I dopiero na tym etapie można mówić o uchyleniu immunitetu. Musiałby wystąpić o to sędzia Juszczyszyn - zaznaczyła sędzia.
- Poza tym immunitet chroni sędziego, ale przed pozbawieniem wolności i odpowiedzialnością karną, a nie przed odpowiedzialnością cywilną i grzywną. Mandaty i grzywny się płaci. Dlatego zarzut rzecznika dyscyplinarnego, że pozbawiłyśmy Nawackiego wolności nie jest trafiony - dodała.
Juszczyszyn: działania neo-sędziego Radzika są szykaną wobec sędziów
Założenie sprawy dyscyplinarnej przez Radzika trzem bydgoskim sędziom oburza sędziego Pawła Juszczyszyna. - To skandal. Sąd w postępowaniu egzekucyjnym nie ma prawa merytorycznie badać wymagalności obowiązku wynikającego z orzeczenia sądu. Rola sądu w tym przypadku ogranicza się do ustalenia, czy osoba zobowiązana (prezes sądu - red.) wykonała swój obowiązek - powiedział w rozmowie z OKO.press.
- Oczywiste jest, że prezes Nawacki nie wykonał orzeczenia sądu pracy, nakazującego natychmiastowe przywrócenie mnie do orzekania. Zarzucanie w takiej sytuacji niezależnym sędziom złamania prawa jest absurdem. Dodatkowo zastanawiam się, w jaki sposób neo-sędzia Radzik będzie chciał pociągnąć do indywidualnej odpowiedzialności poszczególnych sędziów, którzy podejmowali decyzje kolegialnie, a ich narada była tajna - dodał.
- Działania neo-sędziego Radzika są szykaną wobec sędziów, którzy orzekają w pełni niezawiśle i zgodnie z prawem. Jest oczywiste, że w przyszłości odpowie za te nikczemne czyny. A sędziom z Bydgoszczy winny jestem najwyższe słowa uznania, szacunku i wsparcia. Sędziom nie wolno się bać i to sędzie z Bydgoszczy udowodniły. Kłaniam się im nisko - oświadczył Juszczyszyn.
Tomczyk: w ciągu tych lat robią wszystko, żeby ten system zaorać
Sprawę komentowali też w Sejmie politycy.
Według Cezarego Tomczyka (Koalicja Obywatelska), " to nie jest odejście od demokratycznych standardów, bo tu ich w ogóle nie ma". - Jesteśmy zupełnie poza nawiasem, jeżeli chodzi o kwestie demokratyczne - ocenił. - Mamy w Polsce wolne sądy i wszyscy tego powinniśmy chcieć. I mamy w Polsce grupę, szajkę związaną z Ministerstwem Sprawiedliwości, która z niezależnością sędziowską walczy. Dlaczego? Dlatego, że chcą w przyszłości być bezkarni - stwierdził.
- Chcą ten system tak przeorać, żeby tam byli tylko sędziowie, którzy są de facto związani z PiS-em, bo przecież jeden czy drugi pan minister w przyszłości, nie oszukujmy się, staną najpierw przed prokuratorem, a później przed sądem. I oni w ciągu tych lat robią wszystko, żeby ten system zaorać, żeby on był niezdolny do ich skazania. Na tym polega cały ten biznes - kontynuował Tomczyk.
- A drugi powód jest taki, że w Polsce ludzie nie oceniają sądów zbyt dobrze. W związku z tym uznali, że to będzie idealny materiał do robienia polityki i do uderzania w sędziów jak w tarczę - dodał wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Biedroń: dzisiaj mamy układ Ziobry, który broni się nawzajem
Współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń ocenił, że "dzisiaj mamy układ Ziobry, który broni się nawzajem". - Kiedy ktoś jest pokorny wobec Ziobry, kto spełnia zachcianki Ziobry, kto wspiera ten układ, ten dostaje awanse, a ci wszyscy, którzy próbują na tej drodze stanąć do tych bezprawnych i nielegalnych awansów, są dyscyplinowani - powiedział.
- Tak wygląda dzisiaj wymiar sprawiedliwości, który jest całkowicie podporządkowany tak naprawdę jednemu człowiekowi, Zbigniewowi Ziobrze - dodał.
Sprawa sędziego Juszczyszyna
Sędzia Juszczyn został 4 lutego 2020 roku zawieszony w czynnościach przez ówczesną Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. W maju ubiegłego roku Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego - w jednoosobowym składzie prezesa Adama Rocha - uchyliła zawieszenie w czynnościach służbowych sędziego Juszczyszyna.
Sędzia wrócił do pracy, ale decyzją prezesa Nawackiego został przeniesiony do wydziału rodzinnego (przed zawieszeniem orzekał w wydziale cywilnym) i wysłany na zaległy urlop. W lipcu ubiegłego roku wrócił do orzekania. Nie godząc się na przeniesienie do innego wydziału, sędzia Juszczyszyn wystąpił do sądu w Bydgoszczy, który w styczniu tego roku wydał postanowienie.
Źródło: OKO.press, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24