Henryk R., zwany "Łomiarzem" został skazany na 7 lat więzienia przez Sąd Rejonowy w Piasecznie. To wyrok za sprawę z 2009 roku - napad na kobietę w Piasecznie.
"Łomiarz" został skazany za napad na kobietę z 2009 roku. Henryk R. miał ją kopnąć, a gdy ta przewróciła się na ziemię, ukraść jej pieniądze, dokumenty i wartościowe rzeczy.
Od początku sierpnia przebywał na wolności. W sprawie w pierwszej instancji został skazany na siedem lat więzienia, ale sąd drugiej instancji nakazał powtórzyć proces. Sąd w Piasecznie, na wniosek adwokata Henryka R., nakazał go wypuścić, bowiem przebywał on w areszcie ponad dwa lata. Przepisy zezwalają na przedłużanie aresztu ponad ten okres tylko w wyjątkowych sytuacjach.
Panika wśród kobiet
Mężczyzna odsiadywał już wyrok 15 lat więzienia za napady na kobiety. Prasa okrzyknęła R. mianem "Łomiarza", kiedy prokuratura przypisała mu 29 napadów na kobiety w stolicy z lat 1992 i 1993. Bandyta atakował w bramach lub na ciemnych podwórkach, uderzając w tył głowy tępym narzędziem i rabując; pięć napadniętych kobiet zmarło. Działalność "Łomiarza" wywołała w 1993 r. panikę wśród kobiet.
Ówczesny komendant stołeczny policji powołał wówczas specjalną grupę operacyjną. Większość rozbojów miała miejsce, gdy Henryk R. wychodził na przepustki z zakładu karnego, gdzie odbywał zasądzoną wtedy karę więzienia za poprzednie napady na kobiety. Mężczyzna okradał je, a pieniądze przeznaczał na drobne wydatki i alkohol.
Wyszedł z więzienia trzy lata temu
W pierwszym procesie warszawski Sąd Wojewódzki skazał go na 25 lat więzienia za trzy napady. W apelacji utrzymano wyrok za jeden, ale obniżono karę do 15 lat. Sprawę dwóch pozostałych napadów odesłano do ponownego rozpatrzenia. Po rozpatrzeniu sprawy sąd okręgowy skazał R. na 15 lat za dwa napady, które przypisał mu na podstawie poszlak. Henryk R. wyszedł z zakładu karnego w Łowiczu we wrześniu 2008 r. po odbyciu całości kary.
W sierpniu tego roku został zatrzymany z powodu podejrzenia o kolejny napad na kobietę w Piasecznie. Został zwolniony po przesłuchaniu, bo kobieta nie rozpoznała w nim napastnika.
Źródło: Polskie Radio, PAP
Źródło zdjęcia głównego: KSP