W specjalnym odcinku "Kawy na ławę" dziennikarze TVN24 i TVN rozmawiali o przegłosowanej w Sejmie ustawie zwanej lex TVN. - Przez 20 lat TVN24 i my tu wszyscy obecni patrzyliśmy władzy na ręce i to każdej władzy - powiedziała Anita Werner. Dziennikarze zwrócili też uwagę na to, że PiS skorzystał z obecnej na sali większości sejmowej.
Sejmowa większość przyjęła w piątek lex TVN, czyli nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, odrzucając tym samym weto Senatu. Decyzja należy teraz do prezydenta. Przepisy te, autorstwa posłów PiS, w zgodnej opinii komentatorów wymierzone są w niezależność stacji TVN.
Olejnik: nawarstwiły się informacje nieprzyjemne dla władzy
O ustawie w specjalnym odcinku "Kawy na ławę" rozmawiali w niedzielę dziennikarze TVN24 i TVN: Monika Olejnik, Andrzej Morozowski, Katarzyna Kolenda-Zaleska, Anita Werner, Grzegorz Kajdanowicz i Piotr Marciniak.
- Co się stało? Przede wszystkim była większość sejmowa tego dnia, czyli w piątek. Po drugie nawarstwiły się informacje nieprzyjemne dla władzy - zaczęła Olejnik. Dziennikarka wymieniła między innymi kwestię wypadku Beaty Szydło, sytuację na granicy z Białorusią oraz maile Dworczyka.
Jej zdaniem "władza chyba stwierdziła, że należy zastopować wolne media, bo to jest niespotykane, żeby w ciągu 20 minut doprowadzić do spotkania komisji sejmowej, co jest niezgodne z regulaminem". - To było tak szybkie - półtorej godziny - jeszcze czegoś takiego chyba nie było - dodała.
Morozowski: nie chcą mieć mediów, które im patrzą na ręce
Morozowski stwierdził, że "patrzymy optymistycznie na to, że PiS nie ma większości". - Ale do pewnych rzeczy, jak się okazało, mają - stwierdził. Zwrócił uwagę, że za ustawą głosował również Paweł Kukiz.
Zapytany dlaczego teraz PiS wrócił do lex TVN stwierdził, że "była okazja, bo była większość". - To jest już chyba wpisane w kod genetyczny PiS-u dzisiaj. Nie chcą mieć mediów, które im patrzą na ręce - ocenił. Przypomniał, że stacja TVN "zawsze patrzyła władzy na ręce, jakakolwiek by ona nie była".
Kolenda-Zaleska: celem jest po prostu likwidacja wolnych mediów w Polsce
Z opinią poprzedników co do tego, że PiS skorzystał z większości, zgodziła się Kolenda-Zaleska.
- Ale wydaje mi się, że celem, w perspektywie, jest po prostu likwidacja wolnych mediów w Polsce. To jest cel - podkreśliła. - Jeszcze do tego zauważcie co się dzieje w Trybunale Konstytucyjnym. W Trybunale Konstytucyjnym na wniosek I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej jest wniosek o uznanie za niekonstytucyjne przepisów dotyczących jawności. Jeśli Trybunał Konstytucyjny uzna je za niekonstytucyjne, a wiemy, że uzna, to cel zostanie osiągnięty - nie będzie wolnych mediów, nie będzie jawności w życiu publicznym, czyli jak nazwiemy taki ustrój? Na pewno nie demokracją - podsumowała.
Morozowski zauważył, że media od jakiegoś czasu mówią o tym, że "era PiS-u się kończy". - Ta sprawczość, ta możliwość, że rząd już nie jest w stanie niczego przeforsować, więc pokazali, że są w stanie przeforsować bardzo dla nich ważną sprawę - powiedział.
Werner: patrzyliśmy na ręce każdej władzy
- Przez 20 lat TVN24 i my tu wszyscy obecni patrzyliśmy władzy na ręce i to każdej władzy - mówiła Werner. Wymieniła między innymi aferę hazadrową i podsłuchową za czasów PO, aferę Rywina za czasów rządów SLD. - To jest 20 lat naszej pracy, to jest 20 lat ustanawiania przez nas jako TVN24 i przez nas dziennikarzy TVN24 najwyższych standardów dziennikarskich, które odpowiadają zasadom działania wolnych mediów - dodała.
- Przez te lata nigdy nie zawiedliśmy naszych widzów. Zawsze dbaliśmy o najwyższe standardy dziennikarskie, zawsze dbaliśmy o stawianie najtrudniejszych pytań - stwierdziła.
Olejnik dodała, że kiedy trwała afera taśmowa, to do studia TVN24 przychodzili jej uczestnicy. - I pan Sienkiewicz i pan Belka. I potrafili rozmawiać, a tutaj niestety politycy Prawa i Sprawiedliwości boją się nas i nie przychodzą - powiedziała.
Kajdanowicz: to pokaz słabości tej władzy
Kajdanowicz ocenił, że "to pokaz słabości". - Silna partia i silna władza nie boi się wolnych mediów, nie boi się dziennikarzy, nie boi się odpowiadać na pytania. Jeżeli ma jakąś aferę, ma jakąś wpadkę, to jest w stanie się z tego podnieść, wytłumaczyć, stanąć, jak to się ładnie mówi, w prawdzie, zrobić konferencję prasową, pójść do dziennikarzy, odpowiedzieć na szereg pytań. Jeżeli trzeba, to wyjaśnić, jeżeli trzeba to zaangażować prokuraturę, jeżeli trzeba - to dymisja - wyjaśniał.
- Jeżeli ktoś jest słaby to próbuje zamieść to wszystko pod dywan, próbuje wyeliminować wszystkich, którzy na te ręce będą im patrzyli, będą ich próbowali rozliczać, a my się tym zajmujemy, tak jak Anita mówiła, od 20 lat, a w "Faktach" od 25 - mówił.
Stwierdził, że "ten atak na nas jest zupełnie nieuzasadniony".
Marciniak: PiS się radykalizuje w miarę jak narastają jego problemy
- To jest taki moment szczególnego zagrożenia dla tej części Europy Wschodniej, szczególnego zagrożenia dla Polski i PiS uderza w tej chwili w naszego najlepszego przyjaciela, jedynego, który ma szanse, ma moc, ma środki, żeby nas chronić i którego determinację trzeba wspierać, a nie osłabiać - mówił Marciniak.
Ocenił, że "PiS się radykalizuje w miarę jak narastają jego problemy". - Poważne problemy - pandemia, drożyzna, korupcja - mówił i dodał, że można się zastanawiać, czy PiS boi się, że nie wygra wyborów przy działaniu wolnych mediów.
Zwrócił się też do widzów, mówiąc: "To zależy od państwa czy my przejdziemy nad tym do porządku dziennego, czy nie".
Werner: to jest lekcja historii
Werner zauważyła, że "dla młodego pokolenia to jest lekcja historii" o potrzebie istnienia wolnych mediów. - Mogę mieć tylko nadzieję, że młode pokolenie też tę lekcję historii odrobi i wyciągnie wnioski - dodała.
- To wszystko jest gdzieś w nas. Jeśli my sobie nie damy odebrać demokracji, to wszystko będzie w porządku. To społeczeństwo obywatelskie, które budujemy przez te wszystkie lata, teraz pokaże swoją siłę albo nie. To od nas wszystko zależy. My jako obywatele jesteśmy siłą sprawczą - stwierdziła Kolenda-Zaleska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24