Projekt posłów PiS o zmianie ustaw w zakresie oświaty to zmiana aż piętnastu aktów prawnych. Według opozycji przepisy nawiązują do dwukrotnie zawetowanej nowelizacji Prawa oświatowego, zwanej lex Czarnek. - Po raz trzeci, tylnymi drzwiami w tych piętnastu ustawach, nadajecie nowe kompetencje kuratorom oświaty - alarmowała z mównicy sejmowej posłanka KO Kinga Gajewska.
W środę na posiedzeniu sejmowej komisji edukacji, nauki i młodzieży odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy przygotowanej przez posłów PiS o zmianie ustawy - Karta Nauczyciela, ustawy o instytutach badawczych, ustawy - Prawo oświatowe oraz niektórych innych ustaw.
Posłanki opozycji, w tym Katarzyna Lubnauer i Kinga Gajewska z Koalicji Obywatelskiej zwracały uwagę na to, że projekt jest bardzo obszerny, obejmuje aż 15 ustaw dotyczących różnych, niezwiązanych ze sobą zagadnień, dlatego powinien być procedowany jako kilka oddzielnych projektów rządowych. Poza tym - jak mówiły - nie został poddany konsultacjom ze stroną społeczną.
W czasie głosowania przepadł wniosek Gajewskiej o wysłuchanie publiczne projektu. Posłowie opozycji wnioskowali również o przerwę i zwołanie wspólnej komisji z Komisją Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej z uwagi na obszerną materię projektu. Ten wniosek również przepadł w głosowaniu. Według opozycji projekt przypomina w niektórych propozycjach to, co było proponowane w dwukrotnie zawetowanych przez prezydenta propozycjach nowelizacji Prawa oświatowego, zwanych lex Czarnek.
Co zakłada nowy projekt PiS
Tym razem szef resortu edukacji i nauki Przemysław Czarnek nie jest twarzą proponowanych zmian, bowiem jest to projekt poselski. Zakłada on:
- rozszerzenie kręgu osób, które będą mogły wnioskować o certyfikat znajomości języka polskiego, jako obcego - bez egzaminu,
- zwiększenie limitu godzin pracy ponadwymiarowej,
- doprecyzowanie zasad oceny pracy nauczyciela,
- rozszerzenie katalogu osób uprawnionych do nauczycielskich świadczeń kompensacyjnych,
- "skuteczny" nadzór kuratorów nad szkołami niepublicznymi,
- przywrócenie wcześniejszych uprawnień emerytalnych dla nauczycieli,
- przedłużenie na lata 2024 i 2025 przepisów dotyczących finansowania zadań z zakresu oświaty i wychowania dla uczniów z Ukrainy,
- ułatwienie uczelniom otwieranie kierunków lekarskich i lekarsko-dentystycznych,
- zwiększenie dostępu studentom do stypendiów socjalnych.
"Legislacyjny groch z kapustą rodem z republik bananowych"
W czwartek w Sejmie zajmowano się sprawozdaniem komisji o tym projekcie. Tam także posłowie klubów KO, Lewicy, KP-PSL oraz kół Konfederacji, Polski 2050 i Wolnościowców zwracali uwagę, że w projekt zmienia zapisy aż 15 ustaw.
- Procedowanie nad tą ustawą urąga wszelkim zasadom parlamentaryzmu - komentowała posłanka Gajewska. - Jaki związek z sobą ma Karta Nauczyciela, dodawanie kuratorom kolejnych kompetencji, zwiększanie kadencji dyrektorom, zmiany w instytutach badawczych, w Instytucie imienia Maksymiliana Kolbego, tworzenie uczelni medycznych? Co ma z sobą wspólnego?" - pytała.
Katarzyna Kretkowska (Lewica) nazwała projekt "legislacyjnym potworkiem". Dodała, że projekt roi się od błędów i niedoróbek. Dariusz Klimczak (PSL-Koalicja Polska) nazwał go "legislacyjnym grochem z kapustą rodem z republik bananowych". Artur Dziambor (Wolnościowcy) ocenił z kolei, że przypomina projekty tak zwanych ustaw covidowych, gdy w jednym projekcie zmieniano wiele różnych ustaw.
Aleksandra Gajewska przypomniała, że prezydent dwukrotnie wetował nowelizacje Prawa oświatowego, tak zwane lex Czarnek i lex Czarnek 2.0. - Teraz po raz kolejny, po raz trzeci, tylnymi drzwiami w tych 15 ustawach, myśleliście, że społeczeństwo się nie dowie, przeoczy, nadajecie nowe kompetencje kuratorom oświaty - zwracała uwagę. - W tych ustawach chodzi o to, by było więcej [małopolskiej kurator - przyp. red.] Barbary Nowak w polskiej szkole - powiedziała.
Dodała także, że projektem tej ustawy "minister Czarnek oszukał nauczycieli". Jak mówiła, rozmowy szefa MEiN ze związkami zawodowymi na temat wcześniejszych emerytur skończyły się fiaskiem, dlatego projekt został złożony w Sejmie, jako poselski, by uniknąć konsultacji społecznych.
Źródło: TVN24, PAP