W poniedziałek w Małopolskim Kuratorium Oświaty odbywają się aż dwie kontrole poselskie. Z jedną, dotyczącą pandemii i zdalnego nauczania, przyszli posłowie Lewicy. Druga, prowadzona przez Koalicję Obywatelską, związana jest m.in. z lex Czarnek. Barbara Nowak pomiędzy nimi zorganizowała konferencję prasową. Poinformowała na niej, że puste pudła, które przygotowała posłom, symbolizują tysiące maili wysłanych przez rodziców. Nie wydrukowała ich, bo nie chciała "niepotrzebnie niszczyć środowiska".
Kontrole w małopolskim kuratorium to m.in. efekt publikacji tvn24.pl. 5 lutego napisaliśmy, że kurator podczas rozmowy z antyszczepionkowcami w swoim gabinecie krytykowała kolejne już zamknięcie szkół i sugerowała, że wbrew oficjalnym decyzjom rządu minister Czarnek też go nie popiera. Barbara Nowak rozważała też, w kontekście trwającej pandemii, czy "życie i zdrowie są najważniejsze".
Posłowie Lewicy chcieli skontrolować kuratorium w piątek 11 lutego, ale Barbara Nowak poinformowała ich, że to niemożliwe. 10 lutego napisała na Twitterze: "Przesłuchania nie będzie, jestem w Warszawie w związku z ich wnioskiem o moje odwołanie".
Kurator uchylała się przed kontrolą
To wniosek, który Lewica złożyła w MEiN 7 lutego. W jego uzasadnieniu czytamy: "Barbara Nowak nie zaprzestała działalności szkodliwej z punktu widzenia zdrowia i bezpieczeństwa publicznego. 31 stycznia 2022 r. Małopolska Kurator Oświaty odbyła spotkanie z przedstawicielami organizacji głoszącymi antyszczepionkowe tezy i podważającymi restrykcje sanitarne wprowadzane przez rząd. Uczestnicy spotkania nie mieli założonych maseczek, byli skupieni na małej przestrzeni, co sprzyja transmisji koronawirusa i daje niewłaściwy wzorzec zachowania społeczeństwu".
Czy do tego spotkania doszło i jaki był jego przebieg? W piątek na te pytania nie potrafił nam odpowiedzieć nikt w MEiN. Jak ustaliliśmy, z kurator na pewno nie spotykał się odpowiadający za nadzór nad kuratoriami wiceminister Tomasz Rzymkowski.
Przychodzą rozliczać "córkę żołnierza AK"
Ostatecznie posłom i posłankom Lewicy kontrolę udało się rozpocząć w poniedziałek 14 lutego o godz. 9. W chwili jej rozpoczęcia kurator Nowak opublikowała na Twitterze wpis: "POLSKA 33 lata po obaleniu PRL. Małopolską Kurator Oświaty (córkę żołnierza AK), przychodzą rozliczać ze współpracy z rodzicami uczniów, spadkobiercy komuny w linii ideologicznej Daria Gosek-Popiołek, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i rodzinnej Maciej Gdula syn wicemin. Kiszczaka, członka KC PZPR Koszmar historyka" (pisownia oryginalna - red.).
Po 45 minutach posłanka Dziemianowicz-Bąk poinformowała na Twitterze, że kurator o godzinie 10 opuściła posłów, by przeprowadzić własną "krótką" konferencję prasową. I do godziny 10.50 do nich nie wróciła.
Czy rodzice się skarżyli?
O 11 rozpoczęła się długo zapowiadana kontrola prowadzona przez posłów i posłanki Koalicji Obywatelskiej. Ci mieli ją przeprowadzić już 4 lutego, ale wtedy kurator informowała, że może mieć COVID-19 i pracowała zdalnie.
Posłowie chcą sprawdzić m.in., czy i jak rodzice skarżyli się na działalność organizacji pozarządowych. Z ich wcześniejszych ustaleń wynikało, że przez sześć lat Nowak miała otrzymać zaledwie sześć takich skarg.
Z danych, które zebraliśmy w tvn24.pl, wynikało, że w 13 województwach takich skarg przez sześć lat było zaledwie 27.
Tysiące skarg w pustych kartonach
Barbara Nowak dla posłów przygotowała w poniedziałek puste pudła mające symbolizować 31 tysięcy maili, które według Nowak wpłynęły do jej urzędu w minionych latach. Nie wydrukowała ich, bo nie chciała "niepotrzebnie niszczyć środowiska". – Ale proszę wziąć pod uwagę ogrom tych wszystkich maili, które się pojawiły – zwracała się do dziennikarzy.
Nowak na konferencji odnosiła się m.in. do akcji "Tęczowy Piątek", który nazywała "promocją osób i zachowań homoseksualnych, transseksualnych". Jej zdaniem to jedno z wydarzeń, które sprawiło, że zwróciły się do niej z prośbą o pomoc tysiące rodziców.
– Opowiadano o tym, jak to trzeba równości – komentowała kurator. I dodawała: - To nie była kwestia równości, bo kwestia równości polega na tym, że wszystkich jednakowo traktujemy, nikogo nie wyróżniamy, nie segregujemy naszych uczniów. I wtedy, kiedy mówiliśmy, że nie będziemy dopuszczać do tego, żeby specjalnie traktować uczniów, którzy rzekomo się w tym momencie identyfikują z homoseksualizmem bądź transseksualizmem, biseksualizmem i tak dalej, to mówiliśmy, że jesteśmy przeciwko takiemu segregowaniu młodych ludzi.
Kurator nazwała to "wielką reakcją rodziców" i poinformowała, że w tej sprawie wpłynęły do kuratorium w samym 2019 roku 11 862 maile, w tym 143 podpisane z imienia i nazwiska. Nowak poinformowała też, że 2911 maili wpłynęło też "przeciwko wejściu do szkół organizacji LGBTQ".
Kurator Nowak apeluje do prezydenta Dudy
Barbara Nowak podsumowywała swoją pracę: - Atak na polskie szkoły środowisk neomarksistowskich z przekazem niszczącym fundamenty cywilizacji chrześcijańskiej jest naprawdę ogromny.
Jej zdaniem jednym ze źródeł tych ataków są samorządy, te, "które przekraczają kompetencje swoje, łamią prawo i wchodzą z programami takimi do szkół, które są tylko rzekomo zdrowotnymi, albo z innymi programami, do których prowadzenia prawa nie mają".
Dlatego zdaniem Nowak przepisy nazywane lex Czarnek "uwolnią dyrektorów od tego deliktu moralnego" - dziś bowiem często zgadzają się na zajęcia w obawie przed samorządami. - Dyrektor już nie będzie musiał tej pierwszej decyzji podejmować, ten ciężar weźmie na siebie kurator - podsumowywała Nowak.
Zaapelowała też do prezydenta Andrzeja Dudy, by podpisał ustawę. - To co najmniej 50 tysięcy głosów obywateli Polski zaniepokojonych tym, że do tej pory w szkołach znajdują się organizacje, które przychodzą z bardzo niszczącym przekazem do naszych dzieci - mówiła o pismach, które dostaje. Nowak uważa, że to problem całej Polski i "wystarczy te 50 tysięcy pomnożyć razy 16". – Panie prezydencie, bardzo prosimy o to, żeby można było zadbać, aby dzieci w polskich szkołach były bezpieczne - zwróciła się do Andrzeja Dudy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Twetter/Katarzyna Lubnauer