Najbardziej dramatyczne i przerażające jest to, że taka naganna moralnie postawa spotykała się z biernością hierarchów i innych duchownych - mówił w "Kropce nad i" były ksiądz dr Piotr Szeląg o zarzutach pod adresem metropolity gdańskiego Sławoja Leszka Głódzia. - Dzisiaj biskupi mówią po kolei, że każdy biskup jest podległy tylko Ojcu Świętemu, ale czy tutaj nie nadużyto zaufania Ojca Świętego, doprowadzając do kolejnych, jakże szkodliwych nominacji w dwóch co najmniej diecezjach w Polsce - podkreślił ksiądz profesor Alfred Wierzbicki.
Reporterzy "Czarno na białym" w materiale o metropolicie gdańskim Sławoju Leszku Głódziu ujawnili między innymi fragmenty świadectwa jednego z księży, który współpracował z arcybiskupem. Pod adresem hierarchy padają zarzuty ubliżania, publicznego poniżania i psychicznego znęcania się.
Ksiądz profesor Alfred Wierzbicki powiedział, że Głódź również "sprzedawał stanowiska kościelne". - To jest potwierdzone nie tylko w diecezji gdańskiej, ale ja o tym słyszałem dobre 10 lat temu, gdy był jeszcze biskupem warszawsko-praskim, że aby dostać parafię, trzeba naprawdę zapłacić duże pieniądze - dodał.
Ks. Wierzbicki przyznał, że zastanawia się, w jaki sposób dochodziło do kolejnych awansów duchownego, "jeżeli do niego, jako skromnego księdza z Lublina, dochodziły tego typu opowieści, a także relacje o jego wulgarnym odnoszeniu się do ludzi, o pijaństwie". - To przecież jest nic nowego - stwierdził.
Jak mówił, 20 lat temu "pokazywano mu Głódzia i mówiono, że w wojsku nazywają go 'generał flaszka'". - On był pośmiewiskiem wśród duchownych - dodał. - Zawsze zbiera się opinie. Kto go opiniował? - pytał.
- Dzisiaj biskupi mówią po kolei, że każdy biskup jest podległy tylko Ojcu Świętemu, ale czy tutaj nie nadużyto zaufania Ojca Świętego, doprowadzając do kolejnych, jakże szkodliwych nominacji w dwóch co najmniej diecezjach w Polsce? - zauważył ks. Wierzbicki.
Wyraz "podziwu dla odwagi" 16 księży i wiernych
Przyznał, że jest pełen podziwu dla odwagi szesnastu księży z Gdańska i dla grupy osób świeckich, sygnatariuszy listu do papieża Franciszka. Wierni gdańskiego Kościoła domagają się w nim odwołania arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia.
- Ja go dzisiaj przeczytałem. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że jest tam wiele osób, które były u początku strajku w Stoczni Gdańskiej, więc może to jest jakiś znak, że jak raz się coś dobrego zaczęło, to może i tym razem jakaś odnowa moralna właśnie w Kościele gdańskim nastąpi - ocenił.
W ubiegły poniedziałek 16 kapłanów archidiecezji gdańskiej przesłało do nuncjusza apostolskiego w Polsce abp. Salvatore Pennacchio oświadczenie. Napisali, że "potwierdzają prawdziwość informacji" zawartych w reportażu "Czarno na białym".
"Test na wiarygodność polskiego Kościoła"
- (Głódź) jest generałem Wojska Polskiego, więc jeżeli rzeczywiście honor żołnierza polskiego ma dla niego znaczenie, a wielokrotnie w czasie swoich homilii, wystąpień do tego honoru się odwoływał, to myślę, że to jest bardzo dobry moment, żeby ten honor okazać i podać się do dymisji - powiedział teolog i były ksiądz dr Piotr Szeląg.
Jego zdaniem "to, czy arcybiskup Głódź zachowa swoje stanowisko, czy też poda się do dymisji i ta dymisja zostanie przyjęta przez Ojca Świętego, jest testem na wiarygodność polskiego Kościoła, właśnie, czy jest to wspólnota, która kieruje się zasadą Ewangelii".
Szeląg przyznał, że sam był świadkiem sytuacji zarzucanych metropolicie gdańskiemu i "sam miał okazję doświadczyć takich zachowań". - Dla mnie w tej całej sytuacji najbardziej dramatyczne i przerażające jest to, że taka naganna moralnie postawa spotykała się z biernością hierarchów i innych duchownych - powiedział.
- Jak patrzę na Kościół gdański, który (...) był Kościołem, gdzie zrodziła się Solidarność, gdzie ludzie wraz z duchownymi upomnieli się o prawa robotników, to ten Kościół został zniszczony pod względem moralnym, relacji międzyludzkich przez lata posługi tak zwanej tego biskupa - ocenił były ksiądz.
Szeląg: mam nadzieję, że głos wiernych nie zostanie zignorowany
Ks. Wierzbicki pytany, czy wierzy, że arcybiskup Głódź poda się do dymisji, odpowiedział: - Wierzę w Pana Boga, natomiast w ludzi, którzy do tej pory szli w zaparte, nie bardzo wierzę, ale cuda się dzieją na tej ziemi.
- Chyba że go bracia biskupi zmuszą, chyba że nuncjusz wywrze tak wielką presję jeszcze przed odejściem na emeryturę (Głódzia). To byłoby piękne, to byłoby oczekiwane, dlatego że tam się dużo zła wydarzyło - dodał.
Szeląg zauważył, że "jesteśmy po raz pierwszy w sytuacji, w której wierni tak wyraźnie, jednoznacznie zabrali głos w ważnej sprawie Kościoła". - Mam nadzieję, że ten głos nie zostanie zignorowany - dodał.
"Kościół w Polsce jest w głębokim kryzysie"
Goście "Kropki nad i" odnieśli się również do sprawy interwencji policyjnej w bełchatowskim kościele. Tamtejsi księża wezwali mundurowych do 13-latka, który najpierw wypluł hostię, a następnie włożył ją do kieszeni.
Ks. Wierzbicki ocenił, że "chłopiec niewłaściwie postąpił i ksiądz musiał jakoś zareagować, bo mogło dojść do profanacji hostii". - Ale gdzie ksiądz miał rozum, ja w tych kategoriach patrzę, żeby wzywać policję? - zastanawiał się.
- Obawiam, się, że taki jest klimat obecnie. Władza ciągle deklaruje, że będzie Kościół bronić, będzie Kościół chronić przed przestępcami i księżom bardzo łatwo do głowy wtedy przychodzi, żeby do takiej sytuacji wzywać policję - ocenił.
Powiedział, że "nawet jeżeli rozmowa z chłopcem była trudna, to można było pomyśleć, żeby zaprosić chłopca na plebanię, dać mu herbaty, porozmawiać, a nawet wezwać najpierw rodziców". Dodał, że "ogromnie go dziwi to, że policja tak chętnie przyjechała".
Szeląg ocenił, iż ta sytuacja jest kolejnym symptomem, że "Kościół w Polsce jest w głębokim kryzysie". - Ten ksiądz nie tylko sobie nie poradził duszpastersko, ale wszedł w taką narrację, która coraz bardziej się spełnia (…), żeby zadekretować chrześcijańską moralność, chrześcijańską obyczajowość. To jest głęboki kryzys teologiczny i duchowy Kościoła - dodał.
"Kościół jako narzędzie do osiągnięcia swoich celów politycznych"
Goście "Kropki nad i" mówili również o Stanisławie Piotrowiczu, kandydacie klubu PiS na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. W 2001 roku, gdy Piotrowicz szefował Prokuraturze Okręgowej w Krośnie, umorzyła ona sprawę księdza z Tylawy. Duchowny został w końcu skazany za molestowanie sześciu dziewczynek. Stało się to po tym, jak do sprawy wkroczyła inna prokuratura.
- Tego typu ludzie kręcą się wokół Kościoła i bardzo często zyskują poparcie. Zresztą Piotrowicz cieszył się wielkim poparciem i zaufaniem arcybiskupa (Józefa) Michalika. To właśnie w jego imieniu pełnił rolę obrońcy księdza proboszcza z Tylawy. Tutaj trzeba dodać, że sam arcybiskup nie przyjmował do wiadomości, że ksiądz mógł się dopuścić pedofilii - powiedział ks. Wierzbicki.
Szeląg powiedział, iż powtarza się historia, że "politycy sięgają po religię, Kościół jako po narzędzie do osiągnięcia swoich celów politycznych. - I niektórzy ludzie Kościoła dają się połakomić na tego typu układ czy też relację, licząc na doczesne profity, po prostu wzmacniając Kościół jako instytucję, a nie wspólnotę - ocenił.
Autor: js/mtom/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24