- Dzieciaki nie będą rozumiały tego, czego się uczą - to obawy byłej minister edukacji Krystyny Szumilas, związane z projektem nowej podstawy programowej dla szkoły podstawowej. Posłanka PiS Marzena Machałek przekonywała z kolei, że "zawsze znajdą się środowiska, które będą uważały, że tego jest za mało, a tego za dużo". Zdanie ws. podstawy programowej, często krytyczne, wyrażają też instytucje związane z edukacją.
Na stronach Rządowego Centrum Legislacji zostało opublikowanych kilkadziesiąt opinii dot. nowych podstaw programowych dla szkoły podstawowej.
Opinie w ramach konsultacji społecznych zostały nadesłane m.in. z Komitetu Nauk o Literaturze PAN, Związku Nauczycielstwa Polskiego, Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Polskiego Towarzystwa Historycznego.
Wśród uwag znalazły się m.in. takie, że podstawa programowa jest zbyt obszerna treściowo, jednocześnie uboższa w stosunku do realizowanej, a treści nauczania poszczególnych przedmiotów nie są ze sobą powiązane.
"Pośpiech i niedopracowanie"
Projekt nowej podstawy programowej komentują też politycy.
- Przedmioty przyrodnicze w ogóle są potraktowane po macoszemu. Na fizyce dzieci będą uczuć się o ruchu, a nie będą potrafiły rozwiązać równania, więc to jest skandaliczne. Nieskorelowane są podstawy programowe pomiędzy przedmiotami, co spowoduje, że dzieciaki po prostu nie będą rozumiały tego, czego się uczą - powiedziała była minister edukacji Krystyna Szumilas (PO).
Posłanka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer oceniła, że "grzechem pierwotnym" był pośpiech i niedopracowanie oraz brak pracy zespołowej, czyli na przykład brak porozumienia między poszczególnymi grupami, które tworzyły podstawy programowe dla przedmiotów. - Nawet nie ma informacji na temat tego, z jakich ekspertów składały się poszczególne zespoły, które tworzyły podstawy programowe - zwróciła uwagę.
Dodała, że "najbardziej negatywne są podstawy programowe związane z językiem polskim".
- Rzeczywiście widzimy, że ta podstawa z języka polskiego nie będzie zachęcać do czytania, że jest archaiczna, że tak naprawdę jest bardzo zamknięta - wyliczała Lubnauer. - Z fizyki brakuje takich zagadnień, jak na przykład kwestia promieniowania i dorobku Marii Curie-Skłodowskiej - dodała.
- To jest niestety taka zasada: wykuj, powtórz formułki i jesteś wolny, nie musisz więcej o świecie wiedzieć. To jest fatalne podejście, ono się bardzo mocno odbije na jakości kształcenia polskich dzieci i młodzieży. Myślę, że z tego grzechu akurat PiS, ani minister Zalewska nigdy się nie wytłumaczy - powiedział Rafał Grupiński z PO.
Kanon lektur: niedostosowany czy "dobrze wyważony"
Polska Akademia Nauk wskazuje m.in. na fakt, że zestaw lektur nie jest dostosowany do dzisiejszych wymagań uczniów.
Nie zgadza się z tym Marzena Machałek (PiS). Oceniła, że kanon lektur jest "bardzo dobrze wyważony". - Jest takie dobre połączenie nowoczesnych, atrakcyjnych lektur z lekturami, które budują tożsamość kulturową i nasza świadomość narodową - mówiła w Sejmie.
Jej zdaniem, nie musi się wszystko od razu uczniowi podobać. - To, co jest ważne to to, jakiego ucznia wypuszczamy. Szkoła jest po to, żeby kształtować świadomość i budować tożsamość narodową, ale też zachęcić do czytania - skomentowała.
- Proporcje między lekturami ważnymi, a może czasami w danym momencie wydającymi się nudnymi, muszą być połączone z atrakcyjnymi lekturami, zachęcającymi nauczania. Wszystko też zależy od nauczyciela, jak to uczniowi przedstawi - uznała Machałek.
Brak Piłsudskiego i Wałęsy
Gdański IPN wskazuje na brak postaci Józefa Piłsudskiego w programie nauczania klas 1-3. Machałek, pytana o ten fakt, odpowiedziała, że "podstawy programowe jeszcze nigdy nie satysfakcjonowały wszystkich". - Nie znam takiego momentu, a jestem nauczycielem od wielu lat, że jak były opublikowane czy dawane do konsultacji podstawy programowe, żeby się podobały wszystkim. Zawsze znajda się środowiska, które będą uważały, że tego jest za mało, a tego za dużo - dodała.
Wskazała, że Piłsudski jest na innych etapach kształcenia.
Pytana o brak Lecha Wałęsy w programie nauczania, odpowiedziała, że nie przeszkadza jej to. - Szczególnie dzisiaj jest to bardzo kontrowersyjna postać, mówiąc kontrowersyjna używam bardzo łagodnego języka - komentowała.
"Grozi zapaścią czytelnictwa"
Według stanowiska Komitetu Nauk o Literaturze PAN "projekt nie spełnia elementarnych wymagań merytoryczno-dydaktycznych". Autorzy opinii wskazują, że "obniża rangę języka polskiego w systemie edukacji". Zwracają uwagę na niedostateczną liczbę godzin, niezhierarchizowane, niespójne i niekompletne cele kształcenia i wychowania oraz anachroniczne, dobrane przypadkowo treści kształcenia.
Ich zdaniem realizacja podstawy programowej zawartej w projekcie grozi zapaścią czytelnictwa.
Minister edukacji Anna Zalewska, komentując we wtorek krytyczne uwagi do nowej podstawy programowej powiedziała, że bardzo często autorzy tych opinii to ci, którzy byli odpowiedzialni za zmienianą obecnie podstawę programową. - Trzeba uszanować te emocje. Skoro ktoś pracował nad założeniami do zmian w poprzednim rządzie, to ma prawo się tak emocjonować - komentowała minister.
Minister powiedziała, że nowe podstawy programowe zostaną podpisane 14 lutego. Poinformowała także, że eksperci MEN rozmawiają z wydawcami i do końca czerwca podręczniki będą gotowe.
Reforma edukacji, w ramach której zmieniona zostanie m.in. struktura szkół, rozpocznie się od roku szkolnego 2017/2018. W miejsce obecnie istniejących typów szkół zostaną wprowadzone stopniowo: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane.
Autor: js,KB//rzw / Źródło: TVN24, PAP