Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju, powiedział w TVN24, że "trafia go szlag", kiedy widzi podejście Unii Europejskiej do sprawy polskiego Krajowego Planu Odbudowy. - Oczywiście, że KPO jest potrzebny jako program inwestycji. Ja nie mówię o źródłach finansowania - mówił.
Polska wciąż nie otrzymuje unijnych pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Polski Krajowy Plan Odbudowy został zaakceptowany przez Komisję Europejską, co było konieczne do uruchomienia wypłat, ale Polska musi wypełnić również kamienie milowe, między innymi w obszarze praworządności, na które umówiła się z Komisją. KE w tym zakresie wciąż ma wątpliwości.
Borys: trafia mnie szlag, jak widzę podejście Unii do tej sprawy
W "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 gościł w czwartek Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju. Był pytany, czy jego zdaniem KPO jest Polsce potrzebny.
- Oczywiście, że jest potrzebny - odparł. - Ja mówię o KPO, czyli o programie inwestycji o wartości ponad 100 miliardów złotych, który trzeba zrealizować. Ja nie mówię o źródłach finansowania - zaznaczył. - My rozpoczynamy ten program inwestycyjny. Jako PFR będziemy prefinansowali te inwestycje, by one jak najszybciej wystartowały - mówił Borys.
Dodał, że "jeżeli ten spór (z Unią Europejską - przyp. red.) będzie trwał kolejne trzy kwartały i przez trzy kwartały nie zobaczymy pieniędzy, to my ich nigdy nie wykorzystamy, bo będzie za późno".
Pytany, czy "nie trafia go szlag", kiedy widzi, że rząd nie radzi sobie z pozyskaniem unijnych środków, odparł: - Trafia mnie szlag, jak widzę podejście Unii do tej sprawy.
- Uważam, że prędzej czy później te środki uzyskamy. Dla mnie to jest spór polityczny - ocenił gość TVN24.
Borys o patriotycznych ławkach za 100 tysięcy złotych: chyba coś nie do końca się udało
Borys mówił też o ustawionych w kilkunastu polskich miastach biało-czerwonych konstrukcjach w kształcie konturów Polski i skrytych w ich wnętrzach ławkach. Obiektem kpin stał się umieszczony przy ławkach regulamin określający zasady korzystania z nich. Poznańska ławka została zniszczona, kiedy spadł deszcz. Za konstrukcje odpowiedzialny jest Bank Gospodarstwa Krajowego. Każda konstrukcja kosztowała 100 tysięcy złotych.
- Jako Rada Nadzorcza BGK (Borys jest jej przewodniczącym - przyp. red.) nie wiedzieliśmy, że Bank realizuje taki projekt. Idea była słuszna, miało to służyć promocji, miały to być symbole. Coś w wykonaniu poszło chyba nie tak - skomentował.
- Wydaje mi się, że wiele rzeczy, które realizuje Bank Gospodarstwa Krajowego, wychodzi całkiem dobrze. Tutaj chyba coś nie do końca się udało - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24