Wydaje mi się, że jednak rząd przełamie swoje dyskusje i podejmie decyzje - tak o niemocy rządu w kwestii epidemii i niedostatecznego poziomu szczepień przeciw koronawirusowi mówił w "Rozmowie Piaseckiego" poseł PiS Bolesław Piecha. - Stanęliśmy pod ścianą. Mamy dwa akty prawne, które czekają w kolejce - przyznał. - Siłujemy się, wewnątrz mojego klubu i gdzieś ze społeczeństwem - dodał.
Gościem wtorkowego wydania "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24 był poseł PiS, lekarz Bolesław Piecha. Został zapytany, czy małopolska kurator oświaty powinna stracić stanowisko za nazwanie szczepień ochronnych przeciw COVID-19 "eksperymentem". - Wydaje mi się, że byłoby to rozsądne rozwiązanie - odpowiedział.
- Jestem jednak dość twardym zwolennikiem, jeśli chodzi o osoby publiczne. One powinny kierować się wiedzą, a nie różnego rodzaju własnymi przemyśleniami i domniemaniami - komentował.
Piecha: żałuję, ale rozumiem
W tym kontekście poruszono temat rezygnacji większości, 13 z 17, członków Rady Medycznej, która była organem doradczym premiera w sprawie epidemii. Piecha był pytany, czy gdyby był w Radzie, to podjąłby podobną decyzję wobec braku sprawczości.
- To nie kwestia walenia głową w mur, panowie profesorowie doskonale zdawali sobie sprawę, jaka jest funkcja tej Rady, jak ona jest ukonstytuowana. I to nie jest tak, że wszystkie rekomendacje od razu uda się wprowadzić - mówił. Przyznał przy tym, że "żałuje, że zdecydowana część Rady podała się do dymisji".
- Byli to chyba najlepsi na dzisiaj polscy fachowcy, ale i praktycy w całym obszarze pandemii, od konsekwencji zdrowotnych, neurologicznych, psychiatrycznych, do naukowców stricte zajmujących się samym wirusem i immunologią - ocenił. - Żałuję. Natomiast muszę powiedzieć, że rozumiem część tych profesorów. Pewnie ich odporność psychiczna czy skóra nie jest tak gruba jak u rasowego polityka, a za takiego ja się uważam - dodał.
"Stanęliśmy pod ścianą"
Doktor Konstanty Szułdrzyński, szef Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii w szpitalu MSWiA w Warszawie, były członek Rady Medycznej przy premierze, pytany w poniedziałek w TVN24, dlaczego zdecydował się odejść z rady powiedział, że można zacytować Zbigniewa Herberta, że "w gruncie rzeczy to była sprawa smaku, w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia". - W pewnym momencie powstała taka sytuacja, że mieliśmy coraz większą liczbę zgonów i takie poczucie kompletnego dryfu w tym wszystkim - dodawał.
Piecha, pytany o te słowa, skomentował, że to "bolesne stwierdzenie". - Pewnie wyostrzone pewnym poziomem frustracji, zrozumiałej frustracji pana profesora - stwierdził. Powtórzył, że żałuje dymisji Rady Medycznej. - Nie musiało do tego dojść - przyznał.
- Natomiast sądzę, że stanęliśmy pod ścianą. Mamy dwa akty prawne, które czekają w kolejce (w Sejmie - red.), czyli możliwość weryfikacji zaświadczeń covidowych i ewentualne obowiązkowe szczepienia (dla grup zawodowych - red.). Póki co troszeczkę mierzymy nasze siły i siłujemy się, wewnątrz mojego klubu i gdzieś ze społeczeństwem. Wydaje mi się, że jednak rząd przełamie swoje dyskusje i podejmie decyzje - mówił Piecha.
Proponował przy tym, że "dobrym rozwiązaniem jest wprowadzenie ustawy pod głosowanie i zarządzenie w klubie, że nie musi być koniecznie dyscypliny głosowania". - To też dałoby obraz, jak sam klub Prawa i Sprawiedliwości, klub Zjednoczonej Prawicy, reaguje na sugestie naukowców i polityków, bo przecież Jarosław Kaczyński jest rasowym politykiem - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Krzysztof Maj/KPRM