To musi być zrobione w sposób etapowy. Jak szybko czy wolno te etapy będą następowały, musimy oceniać z punktu widzenia liczby chorych, wzrastającej liczby zachorowań - powiedział w "Faktach po Faktach" minister zdrowia Łukasz Szumowski, mówiąc o zapowiadanych na ten tydzień planach "odmrażania" gospodarki. Dodał, że "trochę oddechu dla nas wszystkich w tym pewnym poluzowaniu będzie".
"To musi być zrobione w sposób etapowy"
Minister zdrowia Łukasz Szumowski oświadczył w "Faktach po Faktach" w TVN24, że szczegóły w tej sprawie zostaną przedstawione w czwartek.
- Będziemy jutro komunikowali, pan premier będzie komunikował cały plan, jak będzie to postępowało - zapewnił. Zastrzegł przy tym, że "oczywiście to musi być zrobione w sposób etapowy".
- Musimy między kolejnymi etapami mieć możliwość oceny sytuacji. Jak szybko czy wolno te etapy będą następowały, musimy oceniać z punktu widzenia liczby chorych, wzrastającej - bo będzie wzrastała - liczby zachorowań. W związku z tym konkrety będziemy przedstawiali jutro - zapowiedział.
Szumowski: w tym poluzowaniu będzie trochę oddechu dla nas wszystkich
Szef resortu zdrowia zapewnił także, że "trochę oddechu dla nas wszystkich w tym pewnym poluzowaniu będzie".
Zauważył jednak, że "nasz etap epidemii jeszcze stosunkowo wczesny". - Z jednej strony mamy zagrożenie epidemiczne, z drugiej strony (…) gospodarka również ma wpływ na zdrowie ludzi. Im gorzej się dzieje w gospodarce, tym większe ryzyko dla pacjentów - wyjaśniał.
Mówiąc o planowanym procesie "odmrażania" gospodarki, minister przekonywał, że "na pewno nie będzie to gwałtowny krok". - Będziemy te kroki rozkładali na naprawdę drobne kroczki. Takie, które musimy podejmować również w pewnym reżimie sanitarnym - kontynuował.
Dodał, że "wiemy już, jak postępować, jak zachowywać się" w obliczu epidemii. - To też jest dobre, że mieliśmy czas na to, żeby trochę nauczyć się żyć z tym wirusem, epidemią, bo (…) niestety będziemy z tą epidemią i tym wirusem żyć przez co najmniej rok, półtora roku, może dłużej, dopóki nie będziemy mieli szczepionki - ocenił Szumowski.
"Na te 830 DPS-ów w Polsce tylko 20 ma problem"
Minister zdrowia odniósł się także do trudnej sytuacji w domach pomocy społecznej, gdzie zakażona jest duża liczba członków personelu, a także pensjonariusze.
CZYTAJ TAKŻE: Trudna sytuacja DPS-ów w Drzewicy i w Kaliszu >>>
- Na ponad 80 tysięcy osób, które są w DPS-ach, chorych w tej chwili jest około 240. To pokazuje skalę. I na 830 DPS-ów w Polsce tylko 20 ma problem - przekonywał. Zapewnił, że tam, gdzie potrzebne jest wsparcie, angażuje się w nie wojsko i dostarczane są między innymi środki ochrony osobistej.
- Na pewno jednostkowe dramaty są bardzo poważne, ale też skala zjawiska na szczęście – mam nadzieję, że się gwałtownie nie rozszerzy - nie jest tak drastyczna, jakby się wydawało z potocznej wieści - dodał.
Szumowski o spadku liczby wykonywanych testów
Liczba przeprowadzanych testów od początku epidemii w Polsce sukcesywnie rosła, zaliczając kilkukrotnie niewielkie dobowe spadki.
O największej dobowej liczbie testów od początku epidemii Ministerstwo Zdrowia poinformowało 11 kwietnia - było to 11,2 tysiąca testów. Od tego dnia liczba ta zaczęła się stopniowo zmniejszać. Spadki odnotowywano przez trzy dni z rzędu. Łącznie do 14 kwietnia przeprowadzono 148 321 testów. Tuż po godzinie 13 w środę, Ministerstwo Zdrowia poinformowało także, że w ciągu doby testów wykonano "ponad 8,1 tysiąca".
Zdaniem ministra Szumowskiego, pytanie o powód tego spadku "tak naprawdę jest skierowane do wszystkich, którzy te testy zlecają". - Ja nie wiem do końca - przyznał.
Przekonywał, że jest to naturalne w święta, a w niektórych krajach liczba raportowanych przypadków spadła w tym czasie o jedną trzecią, połowę czy nawet o dwie trzecie.
- Naturalnie w święta po prostu zmalała aktywność wszystkich. Natomiast (...) my byśmy chcieli, żeby testów robić maksymalnie dużo, wszystkim, którzy tego potrzebują, wszystkim, którzy mają wątpliwości. Mamy w tej chwili możliwości (robienia - red.) pomiędzy 15 a 20 tysięcy testów na dobę. Robiliśmy już prawie 12 tysięcy, spadło to w święta - przyznał.
Zauważył też, że w czasie dyżurów świątecznych obsada medyczna jest mniejsza. - To nie jest wina lekarzy. To jest stan, kiedy mimo wszystko zamiera cały kraj, w tym obsada medyczna, sanepidy, karetki wymazowe wojewodów. Bo są święta i każdy chciałby je spędzić z bliskimi. W szpitalach jest wtedy minimalna obsada dyżurowa. Ja bym nawet nie oczekiwał od tej obsady, że zrobi tyle samo testów i wymazów co normalnie - mówił. Szef resortu zdrowia wyraził także nadzieję, że liczba testów będzie ponownie wzrastać.
Na uwagę, że lekarzom brakuje wymazówek do wykonywania testów na obecność SARS-CoV-2, Szumowski odpowiedział, że są one dostarczane tam, gdzie potrzebują tego laboratoria, podobnie jak same testy.
- Jest w tej chwili 150 tysięcy testów dostarczonych do laboratoriów. Pewnie gdzieś się znajdą miejsca, gdzie wymazówek jest mniej – mówił.
Szumowski: jeżeli mamy nowego wirusa, to czasami te nasze prognozy jako lekarzy czy badaczy się nie sprawdzają
Szumowski był także pytany, czy ma zaufanie do Głównego Inspektora Sanitarnego Jarosława Pinkasa, który w styczniu i lutym przekonywał, że koronawirus nie jest dla nas dużym zagrożeniem.
- Jeżeli można mówić, że ktoś na początku epidemii nieznanego, zupełnie nieznanego wirusa mówił bzdury, to należałoby to odnieść do wszystkich epidemiologów i do WHO - przekonywał minister zdrowia. Jak mówił, "na pewno jest tak, że jeżeli mamy nowego wirusa, to czasami nasze prognozy jako lekarzy czy badaczy się nie sprawdzają".
- Gdyby nie działania Inspekcji Sanitarnej, to nie mielibyśmy najniższej w Europie liczby chorych na milion mieszkańców. Tutaj należy wszystkim inspektorom - w tym samemu kierującemu Inspekcją Sanitarną panu ministrowi Pinkasowi - oddać szacunek - podkreślił.
Dodał także, że "oni pracują - podobnie jak medycy - 24 na 7 (przez 24 godziny, siedem dni w tygodniu – przyp. red.)".
"Żadna funkcja nie jest warta żadnego życia. Gdyby ktoś tak myślał, to znaczy, że ma chorą osobowość albo jest po prostu człowiekiem złym"
Minister zdrowia był także pytany w "Faktach po Faktach", kiedy przedstawi swoją rekomendacje dotyczącą zaplanowanych na maj wyborów prezydenckich. - Przedstawię państwu ją (rekomendację - red.) niezwłocznie po tym, jak przekażę ją panu premierowi - zapewnił. Dodał, że będzie to "koniec tego tygodnia, początek przyszłego".
Ocenił też, że "żaden urząd, żadna funkcja nie jest warta żadnego życia". - Gdyby ktoś tak myślał, to znaczy, że ma chorą osobowość albo jest po prostu człowiekiem złym - mówił Szumowski.
- Zapewniam państwa, że nie ma żadnych danych na to, żeby epidemia miała skończyć się w najbliższym roku albo półtora roku. Nie ma takich danych i niestety musimy się przygotować, że ten rok, czy półtora czy dwa będziemy funkcjonować w czasach epidemii. Dopóki nie będzie szczepionki - kontynuował.
Przyznał, że w takiej sytuacji przedłużenie kadencji obecnego prezydenta Andrzeja Dudy nie jest złym rozwiązaniem. - Dlatego ja podpisałem się pod propozycją przedłużenia kadencji o dwa lata. Uważam, że to jest z punktu widzenia medycznego i ludzkiego bardzo dobra propozycja - mówił, nawiązując do zaproponowanego przez lidera Porozumienia Jarosława Gowina projektu zmian w konstytucji, które polegałyby na wprowadzeniu w Polsce jednej, siedmioletniej kadencji prezydenckiej z równoczesnym szczególnym rozstrzygnięciem polegającym na przedłużeniu kadencji prezydenta Andrzeja Dudy o dwa lata.
Szef resortu zdrowia ocenił, że koronawirus będzie obecny w Polsce "na pewno" do wczesnej wiosny przyszłego roku. - Bo wszystkie dane wskazują na to, że szczepionka będzie wynaleziona prawdopodobnie na samym początku przyszłego roku, jeśli w ogóle - dodał. Zaznaczył, że "zwykle taka szczepionka powstaje w latach, a tutaj chcemy ją uzyskać w ciągu 18, 15 miesięcy".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24