Dopiero co przyjmowałem pacjenta o rok młodszego ode mnie. Na oddziale dołączał do chorującej rodziny. Wiemy, że walczy o życie i zdrowie w wieku 30 lat - mówił w TVN24 Tomasz Karauda, lekarz oddziału chorób płuc Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi. Zaapelował, by osoby chorujące na COVID-19, u których pogarsza się stan zdrowia, nie leczyły się w domu, tylko zgłaszały do szpitali.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w piątek o 17 847 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci 595 zakażonych osób. Od początku epidemii w Polsce infekcję koronawirusem potwierdzono już u 2 660 088 osób, z których 61 208 zmarło.
Rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz przekazał w piątek, że osoby zakażone do 50. roku życia to obecnie ponad 56 procent wszystkich zakażonych. - Zakażają się młodzi ludzie, ludzie w sile wieku. Dlatego ten wirus jest tak niebezpieczny - podkreślił.
"Dopiero co przyjmowałem pacjenta o rok młodszego ode mnie"
We "Wstajesz i weekend" w TVN24 lekarz oddziału chorób płuc Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi Tomasz Karauda także zwrócił uwagę na młody wiek pacjentów hospitalizowanych w wyniku zakażenia koronawirusem. - Dopiero co przyjmowałem pacjenta o rok młodszego ode mnie, który już dołączał do rodziny, która czekała na niego w oddziale, bo oni też już byli chorzy. Dołączał jako młody chłopak ze spadkami saturacji do 80 procent, z bardzo licznymi zmianami w płucach. Wiemy, że walczy o życie i zdrowie w wieku 30 lat - mówił.
Karauda był pytany, jak w obecnej sytuacji epidemicznej radzą sobie szpitale. - Patrząc na te liczby, jakie są i przekładając na to, jak my to odczuwamy na oddziale, to wprawdzie łóżka mamy pełne, jeżeli chodzi o liczbę zajętych miejsc, ale ten napór ze strony Szpitalnego Oddziału Ratunkowego już nie jest tak duży. Nie jest tak, że zamykamy oddział, bo już nie mamy miejsca. Zamiast pięciu czy sześciu osób czekających w SOR na przyjęcie już mamy jedną, dwie - powiedział.
"Nawet miejsce na szpitalnym korytarzu jest lepsze niż pozostanie w domu"
Karauda zwrócił uwagę, że pacjenci z COVID-19 zbyt późno zgłaszają się na szpitalne oddziały. Podłączanie się samemu do tlenu w domu określił jako "bardzo zły pomysł". - Trzeba wykluczyć zawał, zatorowość płucną, niewydolność serca. Nawet z tlenem można odejść w domu, może się pogorszyć znacznie zdrowie. To nie jest dobry pomysł - zwrócił uwagę.
- Ludzie wiedzą, że szpitale są przeciążone, ale nawet miejsce na korytarzu, w przypadku różnych innych chorób, jest lepsze niż pozostanie w domu, kiedy mamy stan zagrożenia życia - zaznaczył.
Gość TVN24 przywołał przykład jednej z pacjentek, starszej kobiety, która zgłosiła się na oddział po kilkunastu dniach od pojawienia się objawów niewydolności serca. – Zgłosiła się, gdy już się dusiła, rozwijał się obrzęk płuc. Przyjechała do szpitala, kiedy jej szanse już znacznie maleją - powiedział.
- Jeżeli się państwo boicie przyjechać do szpitala, to chociaż zadzwońcie do lekarza rodzinnego, zapytajcie, czy jeszcze możecie czekać, czy można coś zmienić, zanim pojedzie się do szpitala - apelował gość TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24