Nie osiągamy 20 tysięcy przypadków zakażenia koronawirusem, ale jest to liczba wyższa niż tydzień temu - powiedział w TVN24 rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Poinformował, że dziś mamy największą liczbę zakażeń od początku trzeciej fali. Dodał jednak, że "dynamika spowolniła".
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w środę o 17 260 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci 398 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2.
"Największa liczba zakażeń koronawirusem od początku trzeciej fali"
Zanim resort zdrowia przekazał oficjalne dane dotyczące zakażeń, rzecznik Wojciech Andrusiewicz mówił w TVN24, że dziś mamy największą liczbę zakażeń koronawirusem od początku trzeciej fali. - Nie osiągamy 20 tysięcy, ale jest to liczba wyższa niż tydzień temu - powiedział.
Dodał jednak, że "dynamika spowolniła". - Mimo że będziemy mieli wzrost, to dynamika tydzień do tygodnia spowalnia - mówił.
- Dzisiaj dynamikę mamy mniej więcej na poziomie 25 procent. Wczoraj i przedwczoraj to było mniej więcej 29 procent, a jeszcze tydzień temu ta dynamika przekraczała 30 procent. Najbardziej trafne porównanie to tydzień do tygodnia, a nie dzień do dnia - powiedział.
Jak podkreślił, "liczba przypadków nam cały czas rośnie, ale dynamika wzrostów lekko wyhamowuje".
Rzecznik MZ: w tym tygodniu powinniśmy mieć średnio 15,5 tysiąca przypadków dziennie
Andrusiewicz pytany, czy widać w analizach szczyt trzeciej fali, powiedział, że "możemy przewidywać i takie wskazania ze strony czterech różnych grup diagnostycznych są; różnią się one oczywiście co do skali tego 'piku' trzeciej fali, ale nie różnią się zasadniczo co do momentu, w którym tę trzecią falę, ten 'pik' powinniśmy osiągnąć".
- To jest raczej koniec marca i przełom marca z kwietniem – przekazał.
Rzecznik resortu zdrowia powiedział, że "to, jak wysoko dojdziemy w trzeciej fali, zależy od dwóch bardzo istotnych czynników". Jak mówił, "transmisja wirusa w wersji brytyjskiej, a to jest jeden z tych znaczących czynników, to już jest w Polsce gdzieś w granicach 30 procent, a za chwilę będziemy mieli najnowsze dane".
- Co za tym idzie, jeżeli troszeczkę jako społeczeństwo sobie poluzowaliśmy w naszym codziennym życiu i nakładamy to na transmisję wirusa w wersji brytyjskiej, to w tym tygodniu powinniśmy mieć około 15,5 tysiąca średnio przypadków dziennie – przekazał Andrusiewicz.
Andrusiewicz: liczymy na to, że zalecenie NFZ przestanie obowiązywać z końcem marca
Rzecznik MZ odniósł się również do zaleceń NFZ dotyczących ograniczenia do niezbędnego minimum lub czasowego zawieszenia udzielania świadczeń wykonywanych planowo. W komunikacie na swojej stronie internetowej NFZ wyjaśnił, że zalecenie wydano po to, "aby zapewnić dodatkowe łóżka szpitalne dla pacjentów wymagających pilnego przyjęcia do szpitala".
Andrusiewicz pytany, dlaczego to zalecenie zostało wydane właśnie teraz, powiedział, że "z uwagi na fakt, że cały czas notujemy wzrosty potrzebujemy miejsc w razie czego na oddziałach intensywnej opieki medycznej".
- Zwracam uwagę, że lepiej mieć te miejsca zabezpieczone dla pacjentów w ciężkim stanie covidowym, niż na przykład zajmować te miejsca pacjentami po zabiegach planowych. Te zabiegi planowe, chociażby wszczepienie na przykład endoprotezy, jeżeli przesuniemy o dwa, trzy tygodnie, a liczymy na to, że to zalecenie przestanie obowiązywać z końcem marca, to nic się nie stanie – wyjaśnił.
- Ale jeżeli tego łóżka, tego sprzętu na OIOM-ie zabraknie dla pacjenta covidowego, to może być dramat – podkreślił.
"Wybieramy drugą możliwość"
- My się mierzymy z tym, co możemy mieć w przypadku, kiedy nie odroczymy planowych zabiegów. Możemy mieć wzrost liczby zgonów z powodu z covidu. Wzrostu liczby zgonów, liczby poważniejszych zachorować z powodu innych schorzeń na pewno będzie mniej niż wzrostu z powodu covidu. To jest przeważający argument – powiedział.
- Jeżeli mamy do wyboru sprzęt, który niedługo może być potrzebny pacjentowi covidowemu i mamy widok karetki, która będzie czekała przed szpitalem, ponieważ na OIOM-ie wypełnią się wszystkie miejsca choćby pacjentami po zabiegach planowych, to jest drugi argument. Jeśli możemy przesunąć zabieg planowy, a w tym czasie mieć możliwość uratowania komuś życia, to wybieramy tę drugą możliwość – dodał.
Jak mówił Andrusiewicz, "nam potrzebne są też kadry". – Jeżeli możemy mówić, że bufor samych łóżek covidowych możemy zbudować do 38 tysięcy, to my nie wykształcimy w ciągu tygodnia większej liczby lekarzy – zaznaczył.
- Tych lekarzy trzeba będzie pewnie przesuwać, stąd też odroczenie zabiegów planowych powoduje, że mamy do dyspozycji większą kadrę – dodał.
Pytany, jaka średnia tygodniowa nowych przypadków zakażeń koronawirusem będzie oznaczać, że system ochrony zdrowia przestanie być wydolny, powiedział, że "wydolność testowaliśmy w drugiej fali". – Dzisiaj z całą pewnością możemy powiedzieć, że ta granica 28 -30 tysięcy przypadków, którą mieliśmy w drugiej fali, to jest ten moment, w którym służba zdrowia powoli przestaje być wydolna – dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock