Mamy zachorowania w strefie Schengen, zachorowania niepojedyncze. Do tej pory było to w Niemczech czy innych krajach - mówił w "Tak jest" minister zdrowia Łukasz Szumowski, pytany o rozprzestrzenianie się w Europie koronawirusa z Chin. - Na razie nie ma wirusa, ale na pewno on w Polsce będzie - dodał.
We Włoszech w 20 z ponad stu prowincji zanotowano przypadki koronawirusa, łącznie zakażonych jest 283 osób. Trzy kraje sąsiadujące z Włochami - Szwajcaria, Chorwacja i Austria - potwierdziły we wtorek pierwsze przypadki zakażenia wirusem. W związku z tym rodzi się coraz więcej pytań, w tym to na temat obecności wirusa w Polsce i sposobów walki z nim.
CZYTAJ WIĘCEJ: KORONAWIRUS W EUROPIE. RELACJA TVN24.PL >>>
Minister zdrowia Łukasz Szumowski mówił we wtorek, że koronawirusa w Polsce nie ma, jednak "prędzej czy później się pojawi". Zapowiedział, że zwróci się do unijnej komisarz do spraw zdrowia Stelli Kyriakides, aby zorganizować pilne spotkanie ministrów zdrowia krajów Unii Europejskiej w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa.
Zarażeni przyjeżdżają z Chin i Włoch. "Różnica jest kolosalna"
Szumowski pytany we wtorek w "Tak jest" w TVN24, kiedy jego zdaniem koronawirus pojawi się w naszym kraju, odpowiedział, że "trudno mu być prorokiem". - Moim zdaniem jest to kwestia (bardziej) rychłego niż odległego czasu - powiedział. - Mamy zachorowania w strefie Schengen, zachorowania niepojedyncze. Do tej pory było to w Niemczech czy innych krajach - dodał, zwracając uwagę także na "masowe zachorowania" we Włoszech, w rejonie turystycznym.
Szumowski mówił, że podobne kontrolne procedury, które dotyczyły osób wracających z Chin, będą dotyczyły osób wracających z Włoch. Zauważył jednak w tej zasadzie znaczącą różnicę.
- Różnica jest kolosalna, ponieważ z Chin mamy dosyć ustrukturyzowany strumień przypływających turystów czy wizytujących, głównie na lotniskach. Z Włoch mamy głównie transport indywidualny, rozproszony, z różnych granic. Ludzie wjeżdżają przez Czechy, Słowację - mówił szef resortu zdrowia.
- Niezwykle ważne, aby przekazać, jak się zachować - dodał. Premier Mateusz Morawiecki poinformował 24 lutego, że dla wszystkich Polaków wracających z zagranicy przygotowane zostały komunikaty SMS-owe, w których zawarty jest wszelki zasób potrzebnych informacji. Szumowski dodał w programie, że takie informacje znajdują się na stronie internetowej resortu zdrowia oraz Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Koronawirus we Włoszech. Co robić po powrocie? >>>
"Żaden kraj na świecie nie bada bezobjawowych pacjentów"
Minister zdrowia pytany był także o testy na zakażenie koronawirusem, które można wykonać w publicznych placówkach. Koszt takiego badania wynosi 500 złotych od osoby. Odpowiedź otrzymuje się po 24 godzinach.
- Wytyczne ekspertów są bardzo jasne: mamy badać tych pacjentów, którzy wymagają potwierdzenia zakażenia, czyli ktoś ma objawy i był w zakażonym regionie - odpowiedział Szumowski. - Wszędzie na świecie WHO [Światowa Organizacja Zdrowia - przyp. red.] nie rekomenduje badania bezobjawowych pacjentów, (...) żaden kraj na świecie nie bada bezobjawowych pacjentów - podkreślił. Zwrócił uwagę, że takie testy genetyczne są skomplikowane.
Minister zdrowia stwierdził, że "jeżeli zużyjemy testy na osoby, które test chciałyby zrobić, bo uważają, że będzie to dodatkowa informacja, chociaż nie ma wskazań, to zabraknie testów dla osób, które naprawdę tego potrzebują".
- Wystosowałem bardzo silny apel, że nie zgadzam się na wykorzystywanie zasobów, laboratoriów, które są jak zawsze ograniczone - stwierdził. - Żeby było jasne: wszyscy podejrzani pacjenci, którzy mają wskazania, powinni mieć to za darmo, nie za jakiekolwiek pieniądze - dodał.
- Trzeba realnie patrzeć na fakt, że na razie nie ma wirusa, ale na pewno on w Polsce będzie - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24