Tego rodzaju kontakty bywały przeróżne. Ze mną się kontaktowali ludzie za pomocą mediów społecznościowych. Ludzie, których w życiu nie widziałem, zgłaszali się z ofertą sprzedaży jakiejś liczby sprzętu ochrony osobistej – mówił w "Kropcie nad i" rzecznik sztabu wyborczego Andrzeja Dudy, europoseł Adam Bielan. Odniósł się w ten sposób do kontrowersyjnego zakupu masek ochronnych dokonanego przez resort zdrowia.
"Gazeta Wyborcza" napisała we wtorek, że przepłacając i bez sprawdzenia, czy spełniają polskie normy jakości, Ministerstwo Zdrowia kupiło maseczki ochronne za około pięć milionów złotych. Według dziennika maseczki miały pochodzić z Chin i Ukrainy, a zaangażowany w transakcję miał być przyjaciel rodziny ministra Łukasza Szumowskiego, drobny biznesmen i instruktor narciarstwa z Zakopanego Łukasz G., wiceminister Janusz Cieszyński oraz brat szefa resortu. Sprawę bada CBA.
- Sprawdziliśmy te maseczki, one nie spełniają norm. W związku z tym zażądaliśmy wymiany towaru na towar, który jest adekwatny - mówił we wtorek w Radiu Zet minister zdrowia Łukasz Szumowski. W środę na konferencji prasowej poinformował, że "w związku z tym, że nie uzyskaliśmy deklaracji o zwrocie towaru spełniającego normy, bądź gotówki, wysłaliśmy zawiadomienie do prokuratury w sprawie maseczek, które nie spełniają norm".
Jak zauważa gazeta, "reklamacja [Ministerstwa Zdrowia] nastąpiła ponad 40 dni po transakcji", kiedy "część sprzętu została już rozdzielona".
Bielan o zakupie maseczek: tego rodzaju kontakty bywały przeróżne
Do sprawy zakupu masek odniósł się w "Kropce nad i" szef kampanii Andrzeja Dudy, europoseł Adam Bielan. - W tamtym czasie podobnych transakcji zawierano dziesiątki, jeśli nie setki. Decydował czas dostawy środków ochrony osobistej i cena - w tamtym czasie znacznie wyższa niż wcześniej czy później – mówił Bielan.
Jak tłumaczył, w momencie, kiedy pojawiły się pierwsze podejrzenia co do ich jakości, "natychmiast zostały poddane kontroli i gdy się okazało, że nie spełniają norm, zażądano zwrotu pieniędzy". - Gdy ta firma odmówiła, złożono zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa - tłumaczył. Dodał, że kontrola maseczek "zajęła trochę czasu, bo musiała być przeprowadzona przez profesjonalne laboratorium".
- Nie ma żadnej afery. Tego rodzaju kontakty bywały przeróżne. Ze mną się kontaktowali ludzie za pomocą mediów społecznościowych. Ludzie, których w życiu nie widziałem, zgłaszali się z ofertą sprzedaży jakiejś liczby sprzętu ochrony osobistej. Przekazywałem to do Ministerstwa Zdrowia, bo ja się zakupami nie zajmowałem - powiedział Adam Bielan.
Zdaniem europosła Porozumienia "w tym trudnym czasie trzeba było Polskę jak najszybciej zabezpieczyć poprzez zakup dużej liczby sprzętu ochrony osobistej". - Myślę, że pan Janusz Cieszyński, który jest jednym z bohaterów tej publikacji, dokonał bardzo dobrej roboty, podejmując szybką decyzję – oznajmił gość TVN24.
- Nie ma tu mowy o żadnej aferze, bo żaden z polityków czy urzędników rządowych nie otrzymał propozycji korupcyjnej, nie zarobił na tym. Minister Szumowski wypowiadał się o tym publicznie i mówił, że nie miał z tym instruktorem kontaktu od wielu lat - dodał.
"Uważam, że wybory powinny odbyć się w konstytucyjnym terminie"
Adam Bielan odniósł się także do kwestii przełożenia wyborów prezydenckich, pierwotnie zaplanowanych na 10 maja. Na zmianę terminu wpływ miał sprzeciw Jarosława Gowina, lidera Porozumienia, wchodzącego w skład rządzącej Zjednoczonej Prawicy. Ostatecznie były wicepremier porozumiał się z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. W związku z tą umową w poniedziałek został w Sejmie złożony nowy projekt dotyczący zmian w Kodeksie wyborczym, przygotowany przez klub PiS. Następnego dnia rządząca większość, poparta przez posłów Konfederacji, przyjęła nową ustawę, która trafiła do Senatu.
Rzecznik sztabu wyborczego urzędującego prezydenta i europoseł Porozumienia przyznał, że "kilku polityków Zjednoczonej Prawicy rzeczywiście zdecydowanie się sprzeciwiło, żeby te wybory w maju organizować". - Ja uważam, że to jest błąd i mówię to otwarcie - dodał.
- Uważam, że wybory powinny odbyć się w konstytucyjnym terminie. (…) Jeżeli te wybory nie mogły się odbyć w maju, to trzeba zrobić wszystko, żeby odbyły się przed zakończeniem kadencji, czyli przed 6 sierpnia. Najbardziej optymalnym terminem, ale to już jest decyzja pani marszałek Sejmu Elżbiety Witek, będzie 28 czerwca - powiedział.
Bielan przyznał, że w sprawie terminu wyborów różnił się z Jarosławem Gowinem i "były różnice zdań w Porozumieniu, natomiast respektuje umowę, która zawarto w ramach Zjednoczonej Prawicy, zgodnie z którą te wybory odbędą się na przełomie czerwca i lipca".
- Kadencja pana prezydenta Andrzeja Dudy mija 6 sierpnia. Musimy zrobić wszystko, żeby 7 sierpnia Polska miała prezydenta. Musimy zrobić wszystko, żeby do kryzysu zdrowotnego i gospodarczego, który przeżywamy, nie dołożyć potężnego kryzysu politycznego. Mam nadzieję, że Senat kierowany przez marszałka Tomasza Grodzkiego stanie na wysokości zadania, sprawnie zaopiniuje ustawę, którą otrzymał od Sejmu, nie będzie stosować obstrukcji i te wybory pod koniec czerwca będą możliwe – powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24