Powinniśmy zrobić wszystko, żeby końcowe oświadczenia na konferencji bliskowschodniej w Warszawie zawierały jak najmniej ostrych elementów antyirańskich - ostrzega w TVN24 Jan Wojciech Piekarski, były ambasador Polski w Izraelu. Rozpoczynające się w środę spotkanie wywołuje spore kontrowersje, a szczególne zaniepokojenie wyraził Iran.
W środę w Warszawie rozpoczyna się współorganizowana przez Polskę i USA konferencja poświęcona sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Jak informował w poniedziałek minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz, weźmie w niej udział ok. 60 państw. Wśród uczestników konferencji mają znaleźć się m.in. wiceprezydent USA Mike Pence, sekretarz stanu USA Mike Pompeo, premier Izraela Benjamin Netanjahu oraz ministrowie spraw zagranicznych: Arabii Saudyjskiej, Bahrajnu, Jemenu, Jordanii, Kuwejtu, Maroka, Omanu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Kontrowersyjna konferencja
Spotkanie budzi sporo kontrowersji. Dotyczą one między innymi tego, co jest faktycznym celem Stanów Zjednoczonych, które są wraz z Polską współorganizatorami konferencji: czy budowa pokoju na Bliskim Wschodzie, czy raczej stworzenie sojuszu przeciw Iranowi.
Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo, zapowiadając konferencję w połowie stycznia mówił, że jej "ważnym elementem ma być zapewnienie, że Iran nie jest czynnikiem destabilizującym w regionie".
Później pełniący obowiązki stałego przedstawiciela USA przy ONZ Jonathan Cohen przekonywał Radę Bezpieczeństwa, że konferencja "nie będzie miejscem demonizowania czy atakowania Iranu". Mimo to pojawiły się obawy, że wiele państw nie weźmie udziału w spotkaniu, jeśli byłoby ono wyraźnie wymierzone przeciw Iranowi.
Lista nieobecności
Irańskie władze w ogóle nie otrzymały zaproszenia do udziału w konferencji. Lista nieobecnych jest jednak dłuższa: zabraknie również przedstawicieli m.in. Rosji, Chin, Autonomii Palestyńskiej i części państw muzułmańskich.
Znamienny jest też fakt, że do Warszawy nie przyjedzie także szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini (UE będzie reprezentował zastępca sekretarza generalnego Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych Jean-Christophe Belliard), a kluczowe państwa UE do ostatniej chwili nie ogłaszały, kto będzie je reprezentował.
Ostatecznie w większości nie zdecydowały się na wysłanie szefów dyplomacji a osoby niższe rangą.
Tonować nastroje antyirańskie
Zdaniem komentującego konferencję w TVN24 byłego ambasadora Polski w Izraelu, tonowanie nastrojów powinno być głównym celem przyświecającym podczas konferencji polskim władzom.
- Powinniśmy zrobić wszystko, żeby końcowe oświadczenia, które będą wygłaszać współgospodarze konferencji, zawierały jak najmniej ostrych elementów antyirańskich. Bo to może dla nas oznaczać duże napięcie, a nawet zamrożenie stosunków dyplomatycznych (z Iranem - red.) - powiedział Jan Wojciech Piekarski, były ambasador Polski w Izraelu.
Jak pisze dpa, sprawa konferencji położyła się już cieniem na stosunkach polsko-irańskich, a Teheran groził wręcz Warszawie konsekwencjami dyplomatycznymi, jednak styczniowa wizyta wiceszefa polskiego MSZ Macieja Langa w Teheranie "częściowo uspokoiła nastroje" w Iranie.
- Polacy obiecali nam, że w Warszawie nie zostanie powiedziane złe słowo przeciwko Iranowi. Zobaczymy, czy dotrzymają obietnicy - mówił we wtorek szef sztabu sił zbrojnych Iranu generał Mohammad Bagheri w wywiadzie dla państwowej agencji IRNA.
MSZ: skupimy się na problemach, nie państwach
O oczekiwaniach wobec konferencji w Warszawie, po spotkaniu z sekretarzem stanu USA Mikiem Pompeo, pytany był szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz. Podkreślił, że podczas konferencji uwaga zostanie skupiona "bardziej na kwestiach problemowych, horyzontalnych, a nie na konkretnych państwach".
- Przeanalizujemy konflikty, które niosą ze sobą trudności związane z sytuacją humanitarną, jak w Syrii i w Jemenie. Oczekujemy też na wstępną dyskusję, przedstawienie idei dotyczących bliskowschodniego procesu pokojowego. Chcemy przeprowadzić poważną dyskusję, by później kontynuować prace w formie grup roboczych, po konferencji - powiedział szef polskiej dyplomacji.
Zaznaczył, że "jeśli chodzi o problemy Bliskiego Wschodu, konieczna jest współpraca transatlantycka". - Unia Europejska i Stany Zjednoczone podzielają ocenę zagrożeń na Bliskim Wschodzie. Różnią się niekiedy co do sposobu rozwiązania tych kryzysów. Polska jest członkiem Unii Europejskiej, dlatego akceptujemy politykę uznania traktatu nuklearnego z Iranem jako wartościowego punktu. Stany Zjednoczone zajmują inne stanowisko, ale nie przeszkadza to w poszukiwaniu wspólnego programu, wspólnego podejścia w wymiarze transatlantyckim - mówił szef MSZ.
Autor: asty,mm/ja / Źródło: PAP, TVN24