Ciężko ranna 41-letnia kobieta, którą pogryzły psy, została przetransportowana do Bydgoszczy. W tamtejszej klinice będzie musiała przejść operację plastyczną. Mieszkanka podwłocławskiej Nowej Wsi próbowała bronić przed agresywnymi zwierzętami swoje dziecko. Mężczyzna, który prawdopodobnie jest właścicielem czworonogów, usłyszał już zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Kobieta we wtorek spacerowała ze swoim 9-miesięcznym dzieckiem w wózku. W pewnej chwili agresywne psy rzuciły się na niemowlę, więc matka osłoniła je własnym ciałem. W efekcie sama została dotkliwie pogryziona przez zwierzęta. Z licznymi obrażeniami trafiła do szpitala we Włocławku. - Udało się ją wyprowadzić z bardzo ciężkiego stanu - poinformowała rzeczniczka prasowa placówki, Marta Karpińska.
- Córka była w karetce, ale mówili, że już prawie nie żyje - opowiadała matka pogryzionej kobiety, Anna Sienkiewicz.
"Psy nie gryzły, ale ją jadły"
Z Włocławka 41-latka została przetransportowana do Bydgoszczy. Wiadomo już, że lekarzom udało się uratować jedną nogę, ale specjaliści cały czas nie wiedzą, co będzie z drugą - rany są na tyle poważne, że rozważana jest amputacja.
- Córka mówiła mi, że ją psy nie gryzły, ale ją jadły. I to się potwierdza. Bo widać to po łydce, o którą walczą lekarze. Chcę im bardzo podziękować, bo się dobrze zajęli córką. Psychicznie trochę się lepiej czuje, ale na pewno psycholog będzie jej potrzebny. Bo my mamy w domu dwa psy i ona mówi, że już nie chce patrzeć na te psy w tej chwili - powiedział ojciec kobiety, Zygmunt Sienkiewicz.
W tym tygodniu kobieta zacznie zajęcia z rehabilitantem.
Zarzuty dla 39-latka
Do wyjaśnienia sprawy policjanci zatrzymali 39-letniego właściciela pobliskiej posesji, który może być właścicielem zwierząt.
W uzgodnieniu z prokuratorem, przedstawili mężczyźnie zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi mu od roku do 10 lat więzienia.
Policja zawnioskowała do prokuratury o aresztowanie mężczyzny.
Autor: eos/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN