Komisja Etyki Poselskiej ma dziś zdecydować o ewentualnych karach dla posłów, którzy nieprawidłowo rozliczali swoje zagraniczne wyjazdy. Sprawa dotyczy głównych bohaterów tzw. afery madryckiej, czyli Adama Hofmana, Mariusza A. Kamińskiego i Adama Rogackiego oraz sześciu innych parlamentarzystów. Tych, którzy posypią głowę popiołem i przeproszą może nie spotkać ani nagana ani nawet upomnienie, zostanie im po prostu "zwrócona uwaga".
Członkowie Komisji mają dziś wrócić - za zamkniętymi drzwiami - do sprawy nieprawidłowości w rozliczeniach wyjazdów służbowych przez tych posłów, do których najwięcej zastrzeżeń mieli sejmowi audytorzy. Chodzi m.in. o Zbigniewa Girzyńskiego (zrezygnował z członkostwa w PiS), Łukasza Zbonikowskiego (PiS), Jana Kaźmierczaka (zawieszony na własną prośbę w prawach członka PO), Pawła Suskiego (PO), Arkadiusza Mularczyka (Solidarna Polska) oraz bohaterów afery madryckiej - posłów Hofmana, Kamińskiego i Rogackiego.
Komisja postanowiła zająć się tą grupą posłów z własnej inicjatywy, ale wiele wskazuje na to, że do tematu ewentualnych kar może podejść łagodnie. Jej członkowie - jest ich czworo - przyznają, że stanowczość reakcji Komisji będzie zależała nie tyle od czynu konkretnego posła, ile od jego tłumaczeń i postawy.
- Krótko mówiąc: jeśli ktoś przyjdzie i będzie nadal pohukiwał, "sadził" się i głupio tłumaczył, wyjdzie najpewniej z naganą. Ale jeżeli uderzy się w pierś i przeprosi może liczyć na to, że sprawa rozejdzie się po kościach - mówi nam jeden z członków Komisji.
Postawa i skrucha ważniejsze od kary
Najradykalniej na rozliczenia podróży tanimi liniami lotniczymi jako wyjazdów własnymi samochodami patrzą w SLD, które nie ma swojego reprezentanta na "czarnej liście" jeżdżących posłów. To właśnie posłowie Sojuszu zawiadomili w tej sprawie w grudniu warszawską prokuraturę.
W podobnej, wygodnej sytuacji jest PSL, które także mówi dosyć stanowczym głosem. - Oczywiście trzeba wszystkich tych dziewięciu posłów odpytać, jak sprawa wygląda z ich perspektywy. Ale według mnie to raczej trudne do uratowania i - opierając się na tym, co wiem teraz - najpewniej rekomendowałbym karę nagany - przyznaje Franciszek Stefaniuk, wiceprzewodniczący Komisji i poseł ludowców.
Stefaniuka jednak na środowym posiedzeniu Komisji nie będzie, bo się rozchorował. Pozostali członkowie deklarują swoją obecność. O tym, że wszystko będzie zależało nie od skali nieprawidłowości, ale od tłumaczeń, mówi wprost Elżbieta Witek z PiS.
- Nie ma co zastanawiać się teraz z jakimi karami wyjdą konkretni posłowie. Dostaną możliwość wypowiedzi i szansę na zaprezentowanie właściwej postawy. Wszystko zależy od tego, czy dostrzegą swoją winę, czy też nie - podkreśla. W podobnym tonie wypowiada się Izabela Mrzygłocka z PO.
Wiele wskazuje zatem, że znów w całej sprawie najbardziej oberwać może się "trójce madryckiej", bo tylko Hofman, Kamiński i Rogacki - choć podobnie jak pozostali zwrócili do Kancelarii Sejmu zakwestionowane przez urzędników kwoty - to jednak nadal twardo obstają przy swoim i twierdzą, że mieli prawo rozliczać wyjazdy samochodowe, jak chcieli.
Nieoficjalnie członkowie Komisji Etyki przyznają, że kara "nagany", a więc najostrzejsza jaką mogą wymierzyć, wchodzi w grę właściwie tylko w przypadku tej trójki. - Trudno mimo wszystko zrównywać z nimi Girzyńskiego czy Kaźmierczaka, którzy wiedzą, że popełnili błąd i mówią o tym na każdym kroku. W tym przypadku jakość tłumaczeń i pewna klasa, z jaką ktoś jest w stanie przyznać się do winy, mają znaczenie - usłyszeliśmy w Komisji.
Pozostałe dwie "kary" wymierzane przez Komisję najczęściej to "zwrócenie uwagi" i "upomnienie".
Samochód (prawie) jak samolot
Sejmowy audyt, który wykazał nieprawidłowości w rozliczeniach delegacji zagranicznych posłów, został zarządzony po tym, gdy media ujawniły sprawę podróży posłów Hofmana, Kamińskiego i Rogackiego do Madrytu na posiedzenie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy ówczesnych. Zzięli oni zaliczki z sejmowej kasy, zgłaszając wyjazd samochodem a w rzeczywistości polecieli tanimi liniami lotniczymi.
W efekcie sprawy dotyczącej wyjazdów służbowych i ich rozliczeń trzej wymienieni posłowie zostali usunięci z PiS i klubu parlamentarnego tej partii. Po tym, jak media doniosły o okolicznościach podróży do Madrytu, posłowie oświadczyli, że zwrócili całą zaliczkę na przejazd do Hiszpanii. Później zapowiedzieli też zwrot pozostałych środków, pobranych na inne wyjazdy według tych samych zasad a zakwestionowanych przez Kancelarię Sejmu. Chodziło w sumie o ponad 70 tys. zł. Hofman, Kamiński i Rogacki cały czas przekonywali jednak, że z pieniędzy na zagraniczne podróże służbowe korzystali zgodnie z prawem i wewnętrznymi regulacjami Sejmu.
Z powodu wątpliwości związanych z podróżą zagraniczną z członkostwa w klubie PiS i w partii zrezygnował poseł Zbigniew Girzyński. Poseł Jan Kaźmierczak został zaś, na własną prośbę, zawieszony w prawach członka klubu PO w związku z wątpliwościami dot. wyjazdu do Londynu.
Śledztwo w sprawie rozliczeń zagranicznych wyjazdów przez posłów wszczęła też w grudniu warszawska prokuratura. Równocześnie bada ona, czy do nieprawidłowości mogło dochodzić także przy pobieraniu kilometrówek na krajowe przejazdy przez niektórych posłów - w tym przez obecnego marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego. Ten wątek dotyczy w sumie kilkunastu parlamentarzystów.
Autor: ŁOs/ ola / Źródło: tvn24.pl