Sejm jest miejscem, gdzie można się różnić, ale nie musimy się obrażać, kłócić. Możemy próbować znaleźć porozumienie - mówiła Małgorzata Kidawa-Błońska z Platformy Obywatelskiej po wyborze na marszałka Sejmu. Apelowała, by do końca kadencji przyjąć jeszcze wiele potrzebnych ustaw.
W czwartkowym głosowaniu kandydaturę Kidawy-Błońskiej poparło 244 posłów. 200 posłów PO (z 202 posłów klubu Platformy Obywatelskiej dwoje nie wzięło udziału w głosowaniu, w tym sama Kidawa-Błońska) i 34 posłów PSL (na 38 posłów klubu; w głosowaniu nie wzięło udziału 4, w tym były marszałek Sejmu Józef Zych), a także 9 posłów niezrzeszonych i jedna posłanka Koła Ruchu Palikota.
Na jej kontrkandydata - wicemarszałka Sejmu z SLD Jerzego Wenderlicha - zagłosowało 43 posłów: 31 posłów SLD, 6 posłów koła Ruchu Palikota i 6 posłów niezrzeszonych.
Przeciwko obu kandydaturom głosowało 130 posłów PiS i 14 posłów Zjednoczonej Prawicy oraz 10 posłów niezrzeszonych.
W sumie głosowało 441 posłów, większość bezwzględna konieczna do wybory marszałka wynosiła 221.
"Dziękuję, że mi zaufaliście"
- Bardzo dziękuję za ten zaszczyt, za ten wybór, za to, że mi zaufaliście. Mam nadzieję, że te cztery miesiące to jest dużo czasu i zdążymy zrobić wiele dobrych, potrzebnych ustaw, zakończyć sprawy rozpoczęte - powiedziała Kidawa-Błońska po ogłoszeniu wyniku głosowania.
Zapewniła, że wie, iż marszałek Sejmu musi stać na straży konstytucji, regulaminu, przestrzegania prawa. - I mam nadzieję, że będziemy wspólnie tworzyli dobre prawo, mimo różnic politycznych, bo inaczej się nie da - zaznaczyła.
Zapowiedziała, że będzie się starała przekonać swoją pracą, tych, którzy posłom i Sejmowi nie ufają, pokazać, że parlament "jest miejscem, gdzie można pracować i różnić się". - Ale nie musimy się obrażać, nie musimy się kłócić, możemy próbować znaleźć porozumienie - zaznaczyła nowa marszałek Sejmu.
- Mam nadzieję, że te cztery miesiące to będzie czas takiej pracy - powiedziała Kidawa-Błońska.
Potem dziennikarzom w Sejmie mówiła, że podczas głosowania towarzyszyły jej ogromne emocje.
- Trudno w takim momencie nie czuć wzruszenia, nie czuć tej odpowiedzialności, która przychodzi. Świadomość tego, że bierze się odpowiedzialność za jedną z najważniejszych instytucji, jeśli nie najważniejszą instytucję w naszym państwie, stojącą na straży demokraci, to ogromne przeżycie, nawet teraz jestem zdenerwowana - powiedziała Kidawa-Błońska.
- Pani marszałek Kidawa-Błońska będzie łagodziła nastroje i schładzała temperaturę w tych ostatnich miesiącach, które są przed wyborami - stwierdziła po głosowaniu, premier Ewa Kopacz.
"Magnum bonum"
Wicemarszałek Jerzy Wenderlich (SLD), który był kontrkandydatem Kidawy-Błońskiej, pogratulował wyboru nowej marszałek Sejmu. Jak podkreślił "jest to funkcja szczególnie ważna i wiążąca się z niezwyczajną odpowiedzialnością".
- Stanowienie prawa stanowi o jakości pracy wysokiej izby i zawsze ma przede wszystkim skutki długofalowe, określa przyszłość, decyduje o kondycji państwa i poziomie życia - mówił Wenderlich. - Pragnąłbym, by pani marszałek stała się "magnum bonum", "wielkim dobrem" polskiego Sejmu - dodał.
Zaapelował, by unikać sporu politycznego i "skutecznie zająć się wieloma projektami, które czekają na rozstrzygnięcie".
"Bardzo pracowita, dąży do zgody"
Przed głosowaniem ws. wyboru marszałka, głos zabrała Iwona Śledzińska-Katarasińska. W imieniu klubu PO przedstawiła kandydaturę Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Zachwalała jej "takt i elegancję".
- Małgorzata Kidawa-Błońska jest osobą bardzo pracowitą, dąży do zgody i znalezienia kompromisu. To bardzo pryncypialna osoba, potrafi bronić swoich i cudzych argumentów do upadłego. Takiego marszałka nam potrzeba - przekonywała posłanka PO.
Jak mówiła Śledzińska-Katarasińska, nie wie, kto na tej sali mógłby z czystym sumieniem zagłosować przeciw kandydaturze Kidawy-Błońskiej.
W imieniu SLD kandydaturę Wenderlicha przedstawił Dariusz Joński. Jak mówił, wicemarszałek pokazał, że "stołek marszałka nie jest istotny", bo najważniejsze są projekty ustaw składane zarówno przez opozycję, jak i koalicję.
Zaznaczył, że Wenderlich doprowadził do "odmrożenia" projektów ważnych dla ludzi: projektu Sojuszu dotyczącego emerytur, ale także projektów PiS i PSL. Dziękował Wenderlichowi za "odmrożenie tej zamrażarki, która mroziła przez wiele wiele lat".
W ocenie Jońskiego dzisiaj niektórzy posłowie narzekają, że Wenderlich zbyt często organizował posiedzenia Konwentu Seniorów, zbyt często rozmawiał z posłami przez ostatnie dni. - Parlament powinien słuchać wszystkich - podkreślał. Dodał, że SLD zgłaszając kandydaturę Wenderlicha, zaproponowało "prawdziwego męża stanu polskiego parlamentu".
- Możemy obiecać, że na pewno nie został nagrany w żadnej restauracji, więc nie będziecie mieli państwo żadnego problemu - zwrócił się do Platformy Obywatelskiej. Mówił, że Wenderlich jako marszałek nie byłby rzecznikiem rządu, tylko rzecznikiem parlamentu. - Dlatego jest lepszy od swojej kontrkandydatki - stwierdził rzecznik SLD.
Podczas głosowania nad wyborem marszałka Sejmu nie obyło się bez problemów. Kłopot z oddaniem głosu miała minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska, która musiała przełożyć swoją kartę do innego czytnika.
Autor: MAC/gry / Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP