Można zmienić swoje życie, zwłaszcza jak jest się znajomym ministra Zbigniewa Ziobry. Karol Rzęsiewicz zamienił posadę stewarda w bliskowschodnich liniach lotniczych na pracę sędziego. Neo-KRS powołała już kilka tysięcy neo-sędziów. Inni sędziowie są szykanowani przez zmiany i psucie sądownictwa, które teraz naprawiać kazały nam europejskie trybunały. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Dalekie podróże, ciekawe destynacje, praca w międzynarodowym środowisku i komfortowe lądowanie w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym we Wrocławiu. Mowa o nowym nominacie niekonstytucyjnej Krajowej Rady Sądownictwa - Karolu Rzęsiewiczu. który jeszcze sześć lat temu był stewardem w bliskowschodnich liniach lotniczych, a teraz został sędzią.
Podczas posiedzenia KRS padł argument, że "w przypadku Karola Rzęsiewicza nie jest spełniony wymóg pracy co najmniej ośmiu lat na stanowisku sędziego, prokuratora, prezesa, wiceprezesa lub radcy prokuratorii generalnej".
Ale pomimo tej rekomendacji, udało się. Rzęsiewicz latając jako personel pokładowy zaocznie studiował prawo. Po 2016 roku został członkiem personelu ministerialnego w resorcie sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. CV barwne, ale i tak nie spełniające wymogów ustawowych.
Senator niezależny i były szef NIK Krzysztof Kwiatkowski zwraca uwagę, że innym warunkiem była praca dziesięć lat na stanowisku związanym ze stosowaniem lub tworzeniem prawa administracyjnego. – Karol Rzęsiewicz nie spełniał żadnego z tych warunków – podkreśla.
Pokonał 11 prawników - kilku z nich z 20-letnim stażem, bo wyfrunął spod skrzydeł ministra Zbigniewa Ziobry. – To byłoby skrajnie złe dla Polek i Polaków, gdyby takie osoby miały przez kolejne 30 lat wydawać wyroku w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej – uważa prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" prof. Krystian Markiewicz.
Represjonowani niewygodni sędziowie
Neo-KRS powołała już około 3 tys. neo-sędziów, którzy w neo-rzeczywistości wydają wyroki. Są one obarczone wadą prawną - jednocześnie system stworzony przez PiS represjonuje niewygodnych sędziów.
Kiedy o ich niezależność upomniały się europejskie trybunały oraz Komisja Europejska zablokowała wypłatę środków dla Polski, władza zaczęła robić kroki wstecz i odkręcać to, co w wymiarze sprawiedliwości stworzono z pogwałceniem praworządności. Sędziowie zaczęli wracać do sądów.
Po 420 dniach do pracy wrócił Piotr Gąciarek. Sędzia sądu okręgowego w Warszawie mówi, że jego powrót "oznacza satysfakcję". – Jestem sędzią, tu jest moje miejsce, ale cały czas będę mówił, że satysfakcję z gorzką nutą – mówi Piotr Gąciarek.
Nowy sposób szykanowania sędziów
Wcześniej przywrócono Igora Tuleyę, który nie orzekał 740 dni, czyli ponad dwa lata - władzy nie podobało się to, gdy wytknął rażące złamanie prawa. Do pracy wrócił też Paweł Juszczyszyn z Olsztyna, który zakwestionował jako pierwszy w Polsce ludzi nominowanych na sędziów przez upolitycznioną i powołaną wbrew konstytucji KRS. Przez jednego z członków KRS, jednocześnie swojego szefa, został zawieszony. Pomimo wyroków sądowych prezes Nawacki go nie przywracał.
Po wielu bojach, na polityczne zamówienie, w końcu to zrobił. Pracujący dotąd w wydziale cywilnym został przywrócony do wydziału rodzinnego – dlatego też się z Nawackim sądzi. - Nie wyobrażam sobie, by prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie odmówił zrealizowania nakazu nałożonego na niego postanowieniem sądu pracy w Bydgoszczy – mówi Paweł Juszczyszyn.
Analogicznie powracający Piotr Gąciarek dostał pozwolenie na pracę w wydziale wykonawczym, a orzekał w karnym - nic nie jest tak, jak powinno. – To jest nowy sposób szykanowania sędziów – uważa sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie Maciej Ferek, który jest ostatnim z sześciu ściganych przez władzę sędziów, który wciąż tkwi w bezprawnym stanie zawieszenia.
On sam wybrał inną drogę walki o powrót. Wykazał przed sądem w Rzeszowie, że prezes Sądu Okręgowego w Krakowie działa bezprawnie, Izba Dyscyplinarna, która go zawiesiła, była bezprawna, więc i obcięcie sędziowskiej pensji było bezprawne.
Ferek nasłał komornika na swojego prezesa. Jak wyjaśnia, zrobił to dlatego, że jeżeli dłużnik dobrowolnie nie spełnia świadczenia, to wówczas wierzyciel przystępuje do egzekucji. – To jest zupełnie normalne – zapewnia.
W sprawie sędziego Ferka Izba Odpowiedzialności Zawodowej, spadkobierczyni wątpliwego dziedzictwa Izby Dyscyplinarnej, jeszcze nie zaplanowała posiedzenia oczyszczającego. Należy się jednak spodziewać, że to nastąpi, bo władzy zależy na porozumieniu i unijnych pieniądzach. Czy to wystarczy, pytanie pozostaje otwarte.
Źródło: TVN24