Samorządowi kandydaci z wyrokami na koncie i pytanie, czy takie osoby powinny startować w wyborach i czy mogą sprawować urząd w przypadku wygranej. Głośny przykład Łodzi, gdzie o ponowną prezydenturę miasta ubiega się skazana na grzywnę Hanna Zdanowska z Koalicji Obywatelskiej pokazuje, że przepisy są w tej kwestii niejasne. To, czego jesteśmy świadkami, to nie tyle spór prawny, co czysto polityczny, jak pokazuje przykład z Podkarpacia, gdzie z poparciem PiS o stanowisko wójta Osieka Jasielskiego stara się kandydat też z prawomocnym wyrokiem grzywny. To, w przeciwieństwie do Łodzi, rządzącej partii już nie przeszkadza. Materiał magazynu "Czarno na Białym".
Hanna Zdanowska walczy w wyborach samorządowych o reelekcję, ale w tle jest jej wyrok za poświadczenie nieprawdy w dokumentach bankowych.
Pod koniec września Hanna Zdanowska i jej partner zostali skazani na karę grzywny w wysokości 20 i 25 tysięcy złotych.
Jak przyznaje Zdanowska, nie czuje się przestępcą.
- Muszę przeprosić wszystkich moich wyborców, muszę przeprosić również moich współpracowników za to, że powiedziałam uczciwie, jak wyglądała moja prywatna sprawa sprzed 10 lat - mówi w rozmowie z reporterem magazynu "Czarno na Białym".
"Nie wierzę, żeby łodzianie wybrali osobę skazaną"
Sprawa jest wykorzystywana w walce o fotel prezydenta Łodzi. - Nie wierzę w taki scenariusz, żeby łodzianie wybrali osobę skazaną, można powiedzieć przestępcę. Wyobraża pan sobie sytuację, żeby każdy mógł podejść do prezydenta i powiedzieć: jest pani przestępcą? Ja sobie nie wyobrażam takiej sytuacji - mówi Waldemar Buda, kandydat PiS na prezydenta Łodzi.
Na pytanie, czy dla niego Zdanowska jest przestępcą, odpowiada: - Nie dla mnie. Z punktu widzenia prawnego.
"Nie zrobiłam nigdy nic złego, co wiąże się z moim stanowiskiem"
Z przepisów prawa wynika, że prezydent Łodzi, mimo że została skazana prawomocnym wyrokiem, w tych wyborach może startować. Jak zwraca uwagę sama Zdanowska, stało się to dzięki politykom PiS-u, którzy w 2010 r. takie zmiany wprowadzili w projekcie kodeksu wyborczego, który wszedł w życie rok później. Zgodnie z nimi, "nie ma prawa wybieralności w wyborach osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe". Prezydent Łodzi została skazana na karę grzywny.
Zdanowska przyznaje, że nie ma problemu z wyrokiem z punktu widzenia etycznego. - Nie zrobiłam nigdy nic złego, co wiąże się z moim stanowiskiem. Zresztą od początku mam wrażenie, że to nie jest sprawa, która jest związana z rzeczywistym przestępstwem. Przecież gdyby prokuratorem (generalnym - red.) nie został pan Zbigniew Ziobro, gdybym nie była prezydentem, tej sprawy zupełnie by nie było - podkreśla.
Dodaje, że wyrok jej nie ciąży, kiedy spotyka się z mieszkańcami. - Wręcz przeciwnie. Mieszkańcy mnie podtrzymują na duchu. Znają doskonale sprawę, znają kulisy tej sprawy - mówi.
Sasin: nie będzie mogła objąć mandatu
Do opinii mieszkańców odwołują się również politycy PiS, którzy w pierwszych dniach po wyroku na Hannie Zdanowskiej nie spieszyli się z polityczną reakcją.
- Łodzianie będą mogli czuć się trochę oszukani - uważa Waldemar Buda (PiS).
Pytany, czy realnym scenariuszem jest to, że w przypadku wygranej Hanny Zdanowskiej premier wprowadzi komisarza, mówi: jestem przekonany, że Hanna Zdanowska w tej sytuacji nie zdobędzie głosów i łodzianie jej nie poprą.
10 dni po wyroku łódzkiego sądu do wojewody przyjechał szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin.
Mówił, że kandydująca na kolejną kadencję Hanna Zdanowska (PO), nawet jeśli zostanie wybrana na prezydenta Łodzi, "nie będzie mogła objąć mandatu i tej funkcji sprawować". Zapowiedział też, że jeśli Zdanowska zostanie wybrana, wojewoda łódzki Zbigniew Rau będzie musiał zwrócić się do premiera o ustanowienie zarządu komisarycznego w Łodzi.
Po tej konferencji prasowej stało się jasne, że w Łodzi rozpoczęła się prawdziwa polityczna wojna.
- Dzisiaj mówimy wprost do Kaczyńskiego, Morawieckiego i Sasina: ręce precz od Łodzi. To łodzianie wybiorą swojego prezydenta i radę miasta. Trzeba bronić demokracji - oświadczył z kolei szef PO Grzegorz Schetyna.
- Z jednej strony zastraszanie w jakiś sposób, z drugiej strony mówienie: nie głosujcie na nią, bo będzie głos zmarnowany, bo będzie musiał być wprowadzony komisarz. Najgorsze jest to, że to zostało już ogłoszone przez pana ministra, zostało zapowiedziane bez rozstrzygnięcia wyborczego, bez rozstrzygnięcia sądowego: mamy taką opinię, że w ten sposób możemy zrobić. To są takie przemocowe, bym powiedziała, środki zastosowane w kampanii - ocenia dr Anna Materska-Sosnowska, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Wójt prawomocnie skazany
Natomiast w gminie Osiek Jasielski, gdzie rządzi wójt z poparciem PiS-u, jest polityczna cisza. Włodarz gminy, podobnie jak Hanna Zdanowska, został prawomocnym wyrokiem skazany na karę grzywny za naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie nauczyciela. Wyrok zapadł trzy lata temu.
- Jestem niewinny. Jestem uczciwym człowiekiem - mówi Mariusz Pykosz, wójt gminy Osiek Jasielski.
Wójt z wyrokiem nie tylko nie został usunięty ze stanowiska przez wojewodę z PiS-u, ale z poparciem tej partii startuje w wyborach.
- Prawo jest takie samo dla wszystkich - mówi TVN24 europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Zaznaczył jednocześnie, że sprawy nie zna.
- Nie ma mowy o podwójnych standardach. Tej sytuacji nie znam, więc trudno mi się odnieść. Na pewno sprawa zostanie wyjaśniona - mówi z kolei poseł PiS Łukasz Schreiber.
Niespójne przepisy
Zarówno w Osieku Jasielskim, jak i w Łodzi to nie tylko spór polityczny, ale przede wszystkim prawny, w którym na tym etapie kluczowe jest stanowisko Państwowej Komisji Wyborczej.
Krzysztof Strzelczyk z PKW zaznacza, że osoba, która nie została skazana na karę pozbawienia wolności, ma prawo wybieralności. - Może kandydować na prezydenta miasta Łodzi - dodaje.
Na pytanie, czy może sprawować ten urząd, odpowiada: to jest odrębna kwestia. - To nie jest kompetencja Państwowej Komisji Wyborczej, żeby się w tej kwestii wypowiadać. Od tego jest organ sądowy - dodaje.
Wskazuje na dwa - jak mówi - niespójne ze sobą przepisy. Według kodeksu wyborczego Hanna Zdanowska może kandydować na urząd prezydenta, choć została skazana prawomocnym wyrokiem, ale nie na karę pozbawienia wolności.
Jest też druga ustawa - o pracownikach samorządowych, według której nie mogą sprawować urzędu osoby, które zostały skazane za przestępstwo umyślne.
Hanna Zdanowska pytana, czy jest w stu procentach przekonana, o tym, że po ewentualnie wygranych wyborach może objąć stanowisko prezydenta, odpowiada: - Jest problem, ponieważ jest kolizja prawna.
- Ale ja wierzę tym opiniom, z którymi miałam okoliczność się zapoznać, które jednoznacznie wskazują, że nic nie stoi na przeszkodzie, żebym kandydowała, a jeżeli wygram - objęła funkcję prezydenta - podkreśliła.
Jedną z tych opinii przygotował profesor Krzysztof Skotnicki, konstytucjonalista z Wydziału Prawa Uniwersytetu Łódzkiego.
- Jeżeli komuś dajemy prawo kandydowania, to jednocześnie w tym musi być zamieszczony element możliwości objęcia urzędu, bo inaczej to nie ma najmniejszego sensu - zauważa prof. Skotnicki.
Mec. Rafał Kasprzyk przyznaje, że sprawa dla nikogo nie jest oczywista. Według niego obie ustawy mają niezależne zastosowanie i tak naprawdę w tej sprawie wszystko będzie zależało od interpretacji sądu.
- Jest pytanie, którą wykładnię zastosuje pan wojewoda łódzki, potem ewentualnie sądy. W konsekwencji, czy będziemy mieli do czynienia z odwołaniem pani prezydent w razie wygrania wyborów, czy nie - mówi Kasprzyk.
Scenariusz powyborczy w Łodzi mógłby wyglądać następująco. Gdyby Hanna Zdanowska wygrała wybory i odebrała zaświadczenie o wyborze na prezydenta, kolejny ruch należy do wojewody, który zwraca się do rady miejskiej o wygaszenie mandatu pani prezydent. Rada może się na to nie zgodzić i sprawę będzie rozstrzygał sąd. Dopiero po wyroku premier będzie mógł wprowadzić do urzędu komisarza.
- Postąpię zgodnie z decyzją łodzian - zapewnia Zdanowska. Pytana, czy zabarykaduje się w gabinecie i nie wpuści komisarza, odpowiada: ja nie łamię prawa. - Jeżeli prawo będzie tak stanowiło, to absolutnie poddam się jurysdykcji prawa - dodaje.
W tej zawiłej sytuacji jest jeszcze jeden element - wewnątrzpartyjny. Zdanowska jest członkiem Platformy Obywatelskiej i jej szefem w regionie.
W statucie PO ustaliła jasne standardy. "Nie może być członkiem Platformy obywatel, który (...) został prawomocnie skazany za przestępstwo umyślne ścigane z urzędu".
- Hanna Zdanowska jest szefem regionu łódzkiego i pozostaje w Platformie. (...) Została ukarana grzywną, nie jest skazana wyrokiem na więzienie, areszt, wyrokiem w zawiasach. Nie ma czegoś takiego - tłumaczy Sławomir Neumann, szef klubu PO.
- To tylko pokazuje prawdziwą twarz Platformy Obywatelskiej, byle jaką. Platforma nas cenzuruje na każdym kroku, a nie potrafi zrobić porządku na własnym poletku partyjnym - ocenia Jan Mosiński z PiS.
Autor: js/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24