Ppłk Jarosław Kaczyński, były wiceszef BOR, został słusznie odwołany ze stanowiska - orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Podpułkownik twierdzi, że stracił pracę, ponieważ nazywa się tak samo jak premier.
Sędziowie przyjrzeli się decyzji szefa Biura, który decyduje o zmianach kadrowych i zdecydowali, że nie mają do niej zastrzeżeń. Były wiceszef Biura Ochrony Rządu z orzeczeniem się jednak nie zgadza i zapowiada zaskarżenie decyzji. Jego zdaniem o zwolnieniu nie zdecydowały czynniki merytorycznie. Jak podkreślił, w BOR pracuje od 15 lat. - Przeszedłem wszystkie szczeble kariery. Byłem oceniany bardzo dobrze i wzorowo przez wszystkich moich poprzednich szefów. Rozumiem, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale nie mogę się zgodzić, że w ten sposób odwołuje się mnie ze stanowiska - nie krył oburzenia.
Według relacji ppłk. jego problemy zaczęły się podczas wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Stanach Zjednoczonych, którą ochraniał. - Prezydent Bush, być może żartując, zapytał prezydenta Kaczyńskiego gdzie jest jego brat, bo przecież też przyleciał. Słyszałem później od kolegów, że prezydent był tym zniesmaczony, podobnie jak jego brat, który się o tym dowiedział - wyjaśnia podpułkownik. Jak podkreślił, takich sytuacji było więcej. Jak mówi, gdy Jarosław Kaczyński był już premierem za pomocą łączności rządowej dzwonili do niego m. in. minister Zbigniew Wassermann i minister Zbigniew Ziobro. - Tłumaczyłem się grzecznie. Choć np. minister Ziobro skierował do mnie kilka nieprzyjemnych słów - dodaje Kaczyński.
- Również na pokładzie samolotu lecącego do Chin doszło do nieprzyjemnego incydentu - wspomina ppłk. - Załoga samolotu zobaczyła na liście, że na pokładzie ma być Jarosław Kaczyński i funkcjonariusz BOR. Przygotowali kwiaty - mówił.
Jak twierdzi Kaczyński, jego podejrzenia potwierdził mu obecny szef BOR Andrzej Pawlikowski. Zdaniem podpułkownika Pawlikowski nie miał zastrzeżeń do jego pracy i zapewniał go, że chce z nim współpracować. - Został jednak wezwany do premiera, a po powrocie powiedział mi, że musi mnie odwołać. Spytałem czy chodzi o nazwisko. Potwierdził - tłumaczy Kaczyński. - Obecnie jestem w okresie 12-miesięcznego pozostawania w dyspozycji szefa BOR. Nie zaproponowano mi żadnego innego stanowiska, na początku listopada zostanę zwolniony - dodał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24