Bronisław Komorowski, były prezydent, mówił w "Kropce nad i" w TVN24, że wizyta prezydenta USA Joe Bidena w Polsce to będzie przede wszystkim "sygnał dla Moskwy mówiący tyle, że my, Zachód, jesteśmy zdeterminowani w utrzymaniu wsparcia dla Ukrainy". Dodał, że będzie to też sygnał dla krajów wschodniej flanki NATO, że Ameryka "stoi na straży bezpieczeństwa tego regionu".
Były prezydent Bronisław Komorowski odniósł się w "Kropce nad i" w TVN24 do zaplanowanej na przyszły tydzień wizyty w Polsce przywódcy Stanów Zjednoczonych.
- Przede wszystkim to będzie sygnał dla Moskwy mówiący tyle, że my, Zachód, jesteśmy zdeterminowani w utrzymaniu wsparcia dla Ukrainy - jak to w tej chwili mówi amerykańska dyplomacja - tak długo, jak to będzie potrzebne - powiedział. - To pierwszy, najważniejszy sygnał, który będzie w momencie planowanej, albo - jak twierdzą niektóre media - już uruchamianej ofensywy rosyjskiej - dodał.
- Po drugie, jest to sygnał chyba ważny dla wszystkich krajów wschodniej flanki NATO, które się zaangażowały we wspieranie Ukrainy, (...), że mają prawo czuć się bezpieczne, bo Ameryka - z całą swoją potęgą militarną, polityczną, gospodarczą - stoi na straży bezpieczeństwa tego regionu i nie wchodzi w grę żadna rosyjska zemsta za wspomaganie Ukrainy - kontynuował były prezydent.
Negocjacje pokojowe z Putinem? "Dzisiaj wydaje się to bardzo trudne"
Komorowski, mówiąc o potencjalnych negocjacjach z Putinem w sprawie zakończenia wojny, powiedział, że "dzisiaj wydaje się to bardzo trudne". - Ale jestem przekonany, że jeżeli pojawiłaby się jakaś okazja na zawarcie pokoju, który dawałby Ukrainie bardzo dobre warunki, to sądzę, że każdy odpowiedzialny polityk, (...), każdy rozsądny powie: "należy rozmawiać choćby i z diabłem, byle żeby zakończyć wojnę na warunkach korzystnych dla Ukrainy".
Dopytywany, co oznaczałby "pokój, który dawałby Ukrainie bardzo dobre warunki", odparł, że "na przykład odzyskanie utraconych terytoriów, na drodze nie tylko militarnej, ale i dyplomatycznej".
Komorowski: prezydent nieopatrznie stał się sojusznikiem Ziobry
Komorowski komentował także decyzję prezydenta Andrzeja Dudy, który zdecydował o skierowaniu ustawy o Sądzie Najwyższym do Trybunału Konstytucyjnego. Nowelizacja, której projekt złożyli posłowie PiS, ma wypełnić kluczowy "kamień milowy" dla odblokowania przez Komisję Europejską pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy.
Komorowski ocenił, że prezydent "pośpieszył się bardzo z krytyką tego rozwiązania rządowego". Jednocześnie mówił, że podziela tę krytykę. - W moim przekonaniu ta ustawa o Sądzie Najwyższym jest do niczego i jest niekonstytucyjna - dodał.
- Tylko gdyby nie powiedział tego publicznie i tak bardzo zdecydowanie, to mógłby kombinować, (wykonywać - red.) jakieś ruchy, które by nie zablokowały tej kwestii na poziomie państwa polskiego, a siłą rzeczy - na poziomie Unii Europejskiej - zwracał uwagę.
Zdaniem gościa "Kropki nad i" samo "zakwestionowanie konstytucyjności przez prezydenta, tak zdecydowane, było na rękę panu Ziobrze". - Podparł w ten sposób pana Ziobro, nieopatrznie stając się jego sojusznikiem, czego - zdaje się - nie chciał. Ale taka niekonsekwencja była widoczna od samego początku - stwierdził Bronisław Komorowski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24