Dwóch młodych mężczyzn zmarło po otrzymaniu ciosów nożem na klatce bloku w Kołobrzegu. Najprawdopodobniej zginęli w wyniku sprzeczki i porachunków z innym dwudziestolatkiem. Policja zatrzymała w związku ze sprawą dwie osoby. Jedna nich usłyszała zarzut zabójstwa - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, Ryszard Gąsiorowski.
Ofiary miały 22 i 23 lata. Mężczyźni zmarli w szpitalu na skutek licznych ran kłutych i ciętych. O ich zabójstwo podejrzany jest 20-letni kołobrzeżanin. Mężczyzna podczas przesłuchania przyznał się do użycia noża. Powiedział jednak, że zrobił to w samoobronie, gdyż młodzi mężczyźni zaatakowali go na klatce schodowej zaraz po tym, jak wyszedł z mieszkania.
Prokurator Gąsiorowski poinformował, że podejrzany 20-latek w złożonych wyjaśnieniach powiedział, że w zasadzie nie zna obu ofiar. Luźna znajomość łączyła go tylko z jednym z mężczyzn, ale nawet nie znał jego nazwiska, tylko pseudonim.
Podejrzany powiedział w prokuraturze, że nie wie, co było powodem najścia. Wykluczył, by miało ono związek ze znalezioną w jego mieszkaniu marihuaną.
Drugiego z zatrzymanych przez policję mężczyzn, 21-letniego mieszkańca Kołobrzegu, prokuratura postanowiła przesłuchać w charakterze świadka. Z dotychczasowym ustaleń wynika, że chłopak nie uczestniczył w bójce, jedynie był w tym czasie w mieszkaniu napadniętego.
Ciosy miały "wypchnąć" napastników z mieszkania
Do podwójnego zabójstwa doszło w piątek późnym wieczorem w wieżowcu przy ul. Budowalnych. Ofiary najpierw zadzwoniły do podejrzanego przez domofon, proponując mu spotkanie przed blokiem. 20-latek nie zgodził się na to i powiedział, że jeśli chcą rozmawiać, to muszą do niego przyjść. Mężczyźni weszli do klatki wykorzystując powrót do bloku siostry podejrzanego. Gdy na klatce zobaczyli 20-latka, rzucili się na niego. Byli uzbrojeni - jeden miał pałkę teleskopową, drugi pistolet pneumatyczny.
W trakcie bójki napadniętemu udało się przewrócić jednego z napastników i wbiec do kuchni skąd wziął nóż, którym się bronił. Ciosy, jakie zadawał, jak twierdził podczas przesłuchania, miały doprowadzić jedynie do wypchnięcia atakujących go z mieszkania.
Jeden z napastników z ciężką raną szyi zdołał wybiec z klatki i zemdlał. Przybyli na miejsce policjanci i ratownicy medyczni reanimowali go przez pół godziny i odwieźli do szpitala, gdzie kilka godzin później zmarł. Jego towarzysz został odnaleziony na 5 piętrze bloku, z raną na plecach. On również zmarł kilka godzin później w szpitalu.
O tym, że obaj mężczyźni nie żyją - jak twierdził przesłuchiwany 20-latek - miał dowiedzieć się dopiero w prokuraturze.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 (fot. sxc.hu)