Ruszył proces matki i córki oskarżonych o znęcanie się nad kotami w hodowli, której były właścicielkami. Zwierzęta były skrajnie zaniedbane: wychudzone, zarobaczone, chore. Część z nich ze względu na fatalny stan trzeba było uśpić. To już drugi proces w tej sprawie. Pierwszy wyrok zaskarżyła zarówno prokuratura, jak i organizacja OTOZ Animals, pod opiekę której trafiło w sumie ponad 140 kotów z tej hodowli.
Pierwszy wyrok (nakazowy, czyli bez udziału stron przyp. red.) w tej sprawie zapadł 30 marca. Sąd Rejonowy w Jaśle uznał, że 54-letnia właścicielka hodowli kotów rasy maine coon i jej 27-letnia córka, doprowadziły do skrajnego zaniedbania kotów i skazał za to każdą z nich na karę 20 tysięcy złotych grzywny i 10 tysięcy złotych nawiązki dla inspektoratów OTOZ Animals w Krośnie i w Sanoku.
Orzekł także zakaz posiadania przez oskarżone jakichkolwiek zwierząt przez okres 10 lat oraz przepadek wszystkich kotów, które zostały im odebrane z hodowli.
Prokuratura i OTOZ Animals nie zgodziły się z wyrokiem
Zażalenie na wyrok sądu złożyła zarówno Prokuratura Rejonowa w Jaśle, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, jak i Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt Animals z Krosna i Sanoka. - Wyrok, który zapadł był rażąco niski, biorąc pod uwagę czyny, jakich dopuściły się właścicielki pseudohodowli - tłumaczy Anna Michoń-Hus, inspektor OTOZ Animals Sanok.
Jak powiedziała nam działaczka, OTOZ Animals będzie wnioskował o przepadek zwierząt odebranych z pseudohodowlii, zasądzenie wobec oskarżonych zakazu posiadania jakichkolwiek zwierząt na maksymalny okres, czyli 10 lat oraz zakazu prowadzenia hodowli.
OTOZ Animals wnioskuje też o zwrotu kosztów leczenia kotów w kwocie 180 tysięcy złotych i zasądzenie nawiązki w wysokości po 10 tysięcy złotych dla inspektorów OTOZ w Sanoku i Krośnie.
Działaczki domagają się także zasądzenia wobec oskarżonych wyroku pozbawienia wolności. - Naszym zdaniem taki wyrok będzie adekwatny do popełnionych przez właścicielki pseudohodowli czynów - uważa Anna Michoń-Hus.
Koty w łazience, szafkach, tapczanach. Bez jedzenia i wody
We wrześniu 2021 roku na teren jednej z prywatnej posesji w Jaśle, na której znajdowała się zarejestrowana hodowla kotów rasy maile coon, weszli inspektorzy OTOZ Animals z Krosna i Sanoka. Jak relacjonowały działaczki, widok zwierząt, jakie tam zastały, szokował. - Koty były skrajnie zaniedbane, wychudzone, zapchlone, brudne, z zaropiałymi oczami i sklejoną odchodami sierścią. Przebywały w zamkniętych pomieszczeniach, ukryte w łazience, szafach, tapczanach bez dostępu do świeżej wody i jedzenia. Na terenie posesji znajdowały się też kocie szczątki, a w okolicy unosił się fetor rozkładających się zwłok zwierząt - relacjonuje Anna Michoń-Hus.
Działaczki OTOZ w sumie czterokrotnie interweniowały w tej jasielskiej hodowli. Zabrały z niej ponad 140 kotów. Dla wielu z nich na pomoc było już za późno. Ze względu na skrajne zaniedbanie i niedożywienie oraz spowodowane tym choroby, trzeba je było uśpić.
Mimo że hodowla była legalna i zarejestrowana, koty nie miały książeczek zdrowia, a właścicielki nie prowadziły żadnej ewidencji i dokumentacji hodowlanej.
Matka i córka usłyszały zarzut znęcania nad zwierzętami
Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Jaśle. Postawiła obu kobietom – właścicielce hodowli i jej córce, zarzut znęcania się nad zwierzętami, za co grozi kara do trzech lat więzienia. Obie kobiety w śledztwie nie przyznały się do zarzucanych im czynów i odmówiły składania wyjaśnień.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: OTOZ Animals Krosno