To może być ostatni rok nauki w szkole podstawowej w Wiączyniu Dolnym (Łódzkie). To tak zwana tysiąclatka. Placówka powstała w latach 60. w czynie społecznym. Szkoła ma długą historię, przez jakiś czas było tu gimnazjum.
Materiały redakcji "Polska i świat" codziennie o 21 na antenie TVN24. Znajdziesz je również w TVN24+
Po ostatniej reformie, gdy szkoła miała zostać zamknięta, zawalczyli o nią rodzice. Po rozmowach z wójtem i stroną społeczną, placówka stała się szkołą podstawową z przedszkolem, prowadzoną przez ojców bernardynów, którzy dzierżawią budynek od gminy. Teraz wójt umowę wypowiedział.
- Szkoły nie zakłada się w ciągu roku na miesiąc czy dwa tylko, jeżeli się przyjmuje dzieci, to nauka trwa minimum osiem lat - podkreśla dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej OO. Bernardynów ojciec Juwenalis Andrzejczak.
Dyrektor mówi, że informacja przyszła zgodnie z umową z rocznym uprzedzeniem, ale bez wcześniejszych konsultacji.
Wójt gminy Nowosolna Piotr Szcześniak mówi, że "przeprowadzono szereg analiz, szereg rozmów z radnymi, z zarządzaniem kryzysowym". - Ustawa, która weszła w życie w styczniu tego roku, zaczyna obowiązywać. Nakłada na nas szereg obowiązków związanych z obroną cywilną - wyjaśnia.
Chodzi o ustawę o ochronie ludności i obronie cywilnej, która zobowiązuje gminy do rozwoju infrastruktury potrzebnej na czas kryzysu. Wójt informuje, że zamiast szkoły ma być magazyn i zaplecze obrony cywilnej na sytuacje kryzysowe.
Walczą o szkołę
Ta decyzja sprawiła, że rodzice znów o szkołę walczą. Powstało stowarzyszenie Nie Dla Likwidacji Szkoły w Wiączyniu Dolnym.
- Moja córka chodzi do siódmej klasy i teraz co, ja w przyszłym roku mam szukać dla niej szkoły? - zastanawia się Bartosz Rakowski ze stowarzyszenia Nie Dla Likwidacji Szkoły w Wiączyniu Dolnym. - To jest klasa, kiedy będzie się decydowało o przyszłości mojego dziecka, klasa, w której dziecko powinno mieć stabilność - zwraca uwagę.
Bartosz Rakowski ocenia, że w przyszłym roku szkolnym dzieci powinny mieć "możliwości zdania prawidłowo egzaminów w podstawówce i trafienia dalej do fajnej szkoły, a nie na adaptowanie się w nowej klasie, z nowymi ludźmi". - To jest straszne dla nas - dodaje.
Jeden z uczniów Julian Czeczotka chodzi do szkoły w Wiączyniu od dwóch miesięcy i dopiero co poczuł się tu dobrze . Teraz obawia się, że będzie musiał wrócić do starej szkoły. Około 250 uczniów jest w niepewności, tak jak ponad 30 nauczycieli.
- Wszyscy żyjemy bardziej nadzieją, że uda się sytuację jeszcze doprowadzić do kompromisu - mówi nauczycielka języka angielskiego Monika Gierszewska.
Dyrektorka ds. nadzoru pedagogicznego Jolanta Harasimiuk podkreśla, że nie ma nic ważniejszego niż dobro dzieci i zaufanie do placówki.
Obawy o dojazd i przepełnienie szkół
W gminie Nowosolna są jeszcze dwie inne placówki, które mają przyjąć uczniów, gdy szkoła w Wiączyniu zostanie zamknięta. - To duże placówki, świeżo po rozbudowie i z pewnością znajdą się tam miejsca dla dzieci z terenu naszej gminy - zapewnia przewodnicząca Rady Gminy Nowosolna Katarzyna Kucharska.
Jak mówią rodzice, problem jest z dojazdem do szkół, bo na drodze stoi rezerwat. Kolejny problem to przepełnienie szkół.
- Podjęliśmy rozmowy z nadleśnictwem, żeby jednak bus gminny mógł poruszać się drogą, którą nadleśnictwo by nam udostępniło - wskazuje Katarzyna Kucharska.
Rodzice chcą negocjować
Rodzice przygotowali listę propozycji na rozwiązanie tej sytuacji i czekają na możliwość rozmowy. - Jesteśmy w stanie się dogadać i znaleźć takie rozwiązanie jako stowarzyszenie, jako rodzice, żeby tę szkołę móc ocalić, żeby móc zorganizować te magazyny, jak są potrzebne. Apelujemy do władz gminy: proszę nie likwidujcie naszej szkoły - mówi jeden z rodziców Dominika Kłosińska.
Wójt zapytany, czy możliwe jest jeszcze spotkanie w sprawie szkoły, odpowiada: "Jeżeli to, co będzie przedstawione, będzie mogło być zrealizowane, jak najbardziej". - Możemy się spotkać i rozmawiać o konkretach - dodaje.
Dziennikarze "Polski i Świata" zapytali o sprawę Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które wskazuje, że ustawa o obronności nie jest ustawą nadrzędną nad innymi ustawami.
- Jeśli chodzi o wojewodę łódzkiego, były prowadzone rozmowy. Wiemy, że te rozmowy będą prowadzone z panem wójtem - mówi rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka. - Ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej daje możliwość adaptacji oraz budowy nowych obiektów pod magazyn - podkreśla. - Tutaj liczymy, że pan wójt przemyśli swoją decyzję - dodaje.
Autorka/Autor: Ewa Wagner
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24