Ogromna jest skala kłamstw i nienawiści wobec mnie i mojej rodziny ze strony Jarosława Kaczyńskiego - mówił europoseł PO Krzysztof Brejza, odnosząc się do wypowiedzi prezesa PiS przed speckomisją do spraw Pegasusa. Jak ocenił eurodeputowany, Kaczyński "sprawiał wrażenie impregnowanego na jakiekolwiek fakty". - Wierzę, że ten oszczerca poniesie odpowiedzialność - dodał.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński składał w piątek zeznania przed sejmową komisją śledczą do spraw Pegasusa. Na posiedzeniu kilkakrotnie przewijał się wątek obecnego europosła Krzysztofa Brejzy (PO), który w 2019 roku jako szef sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej był inwigilowany Pegasusem, choć nie toczyło się wobec niego żadne postępowanie i nie miał żadnych zarzutów.
W zeznaniach przewijała się również postać Ryszarda Brejzy, prezydenta Inowrocławia i ojca europosła. Również samorządowiec w lutym 2022 roku poinformował, iż ma od Amnesty International potwierdzenie, że jego telefon był podsłuchiwany 10 razy w 2019 roku, kiedy jego syn pełnił rolę szefa kampanii wyborczej.
Do piątkowego przesłuchania prezesa PiS odniósł się na platformie X Krzysztof Brejza. "Komentarz do dzisiejszego wybuchu obsesji J. Kaczyńskiego na punkcie Brejzów. Jestem przekonany, że niebawem komisja wyświetli przyczyny tak ogromnego ataku Kaczyńskiego na mnie i mojego tatę (działacza podziemia w l. 80tych). Nie było tak niegodziwej operacji służb od czasów PRL (pisownia oryginalna - red.)" - napisał na platformie społecznościowej.
Do wpisu dołączył krótkie nagranie. Mówił na nim, że "ogromna jest skala kłamstw i nienawiści wobec mnie i mojej rodziny ze strony Jarosława Kaczyńskiego". - To wygląda na jakąś przeogromną obsesję na punkcie Brejzów. To jest jego linia obrony. Ta ilość kłamstw i oszczerstw jest wprost proporcjonalna do ilości zaniechań i łamania prawa przez ekipę Kaczyńskiego w sprawie Pegasusa - dodał.
"Wierzę, że ten oszczerca poniesie odpowiedzialność"
- Już podczas posiedzenia komisji członkowie próbowali mu uświadomić, że kłamie i znieważa mnie oraz mojego tatę Ryszarda Brejzę oraz inne osoby. Ale Kaczyński brnął w to i kolejny raz powtarzał bzdury wielokrotnie weryfikowane przez sądy, w tym przez sędziów z neo-KRS - mówił dalej Brejza.
>> Brejza zawiadamia prokuraturę o podejrzeniu nielegalnej inwigilacji przez CBA >> Jak CBA gromadziło informacje o samochodach i nieruchomościach Brejzy i jego żony
Jego zdaniem prezes PiS "sprawiał wrażenie impregnowanego na jakiekolwiek fakty potwierdzone w orzeczeniach i wyrokach sądów". - Ale także impregnowanego na fakty w sposób logiczny i prosty przedstawione mu przez członków komisji. Zdawał się ich w ogóle nie zauważać - ocenił.
Jak mówił eurodeputowany, "nie mam wątpliwości, że jest to linia obrony, która ma mu zapewnić bezkarność, a politycznie utwierdzić w przekonaniu najtwardszy elektorat PiS, że prawo i dobre obyczaje nie były łamane". - W toku dalszych prac komisja wyświetli prawdę o wszystkich kłamstwach i niegodziwościach Kaczyńskiego. Wierzę, że ten oszczerca poniesie odpowiedzialność cywilną, ale też karną za wielokrotne złamanie prawa, którego dopuścił się podczas dzisiejszego posiedzenia komisji - stwierdził Brejza.
CZYTAJ TAKŻE: Kaczyński złożył niekompletne przyrzeczenie
Co Kaczyński mówił o Brejzie
Kaczyński przekonywał między innymi na komisji, że stosowanie Pegasusa było zgodne z prawem. - Ogromna, miażdżąca większość, pewnie 99 procent tych działań dotyczyło po prostu zwykłych przestępców, a być może był taki przypadek, że dotyczyło to osób pełniących jakieś funkcje publiczne, ale też te osoby są przestępcami – powiedział. Odniósł się do inwigilacji Krzysztofa Brejzy. - Jeśli chodzi o sprawę, która jest powszechnie znana, czyli panów Brejzów, to według mojego rozeznania obydwaj dopuścili się poważnych przestępstw. Ale oczywiście one muszą zostać potwierdzone przez sąd – powiedział świadek.
Ponadto gdy przewodnicząca komisji Magdalena Sroka zapytała Kaczyńskiego m.in. o to, czy ma świadomość, że na telefon Brejzy wgrano ponad gigabajt danych, odparł, że jest to "fake". Dopytywany o to, czy wiedział o tym, że w sprawie Krzysztofa Brejzy doszło do zniszczenia płyty zawierającej dowody, zaprzeczył. - Dowiedziałem się o tym teraz od pani – odparł prezes PiS, zwracając się do Sroki.
Prezes PiS został zapytany przez wiceprzewodniczącego komisji Marcina Bosackiego o materiały, które miały być pozyskane z telefonu Brejzy i zmanipulowane, a następnie pokazane w telewizji państwowej.
- Jestem głęboko przekonany, że w tym wypadku chodziło o pokazanie opinii publicznej, że znaczący, mimo że nie z pierwszego rzędu, ale jednak znaczący polityk formacji opozycyjnej, dzisiaj rządzącej, dopuszcza się bardzo poważnych i przy tym wyjątkowo odrażających przestępstw - odpowiedział.
- Według mojej oceny pan Brejza w sposób rozpaczliwy broni się przed sytuacją, która by co najmniej zakończyła jego karierę polityczną, a być może także karierę polityczną jego ojca - dodał.
Źródło: TVN24