Agenci CBA zwrócili się o informacje dotyczące małżeństwa Brejzów do starostwa powiatowego w Inowrocławiu, mimo że nie wszczęli w ich sprawie ani kontroli, ani śledztwa - wynika z informacji tvn24.pl. - To działania niezgodne z prawem - ocenia Paweł Wojtunik, były szef CBA. Według naszych rozmówców ze służb, nie jest to odosobniony przypadek.
Redakcja tvn24.pl posiada fotokopię pisma, które dwa lata temu wysłano z Departamentu Postępowań Kontrolnych w centrali CBA do starostwa w Inowrocławiu. To "prośba" o przekazanie kopii dokumentacji wszelkich aut, które senator Krzysztof Brejza i jego żona mieli kiedykolwiek zarejestrowane. A także dokumentów związanych z posiadanymi przez małżeństwo nieruchomościami.
"Przynajmniej nadużycie"
Pismo pokazaliśmy, z prośbą o komentarz, Pawłowi Wojtunikowi, który od 2009 do 2015 roku kierował służbą antykorupcyjną.
- Do sięgnięcia po tak wrażliwe informacje CBA powinno użyć innej podstawy prawnej. To, co zrobiono, to przynajmniej nadużycie, to niezgodne z prawem - ocenia były szef CBA.
Jak tłumaczy, służba może takie informacje pozyskiwać - ale w ramach prowadzonej konkretnej kontroli, śledztwa bądź czynności operacyjnych. W tym przypadku autor pisma, wnioskując o przekazanie danych, powołał się na artykuł 3, w związku z artykułem 2 ustawy o CBA.
Organy administracji rządowej, organy samorządu terytorialnego oraz instytucje państwowe są obowiązane, w zakresie swojego działania, do współpracy z CBA, a w szczególności udzielania pomocy w realizacji zadań CBA
- To nie jest podstawa do sięgania po wrażliwe informacje, które na nasz temat gromadzą wszelkie instytucje i urzędy - mówi Wojtunik.
Właściwą podstawą, zwraca uwagę były szef CBA, mogłaby być konkretna kontrola (np. dotycząca oświadczenia majątkowego Krzysztof Brejzy) albo śledztwo.
Funkcja kontrolna CBA
Według funkcjonariusza, który do niedawna pracował w centrali służby, to regularnie stosowana metoda do pozyskiwania informacji.
- Na samorządach, instytucjach robi kolosalne wrażenie pismo z Departamentu Postępowań Kontrolnych. Mało kto wnika, że to jedynie prośba, którą można i należy zignorować - wyjaśnia nasz rozmówca.
W opisywanym przez nas przypadku inowrocławskie starostwo przekazało agentom żądane dane. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w kilku przypadkach większych samorządów - jak np. białostockiego ratusza - podobnie brzmiące pismo prawnicy pozostawili bez odpowiedzi.
Tymczasem prowadzenie kontroli jest jedną z najważniejszych kompetencji CBA, odróżniającą ją od pozostałych służb.
O tym, jak ważne są to uprawnienia, świadczy choćby fakt, że ustawodawca poświęcił przepisom regulującym działania kontrolne cały rozdział, od 31 do 47 artykułu ustawy.
Przepisy te precyzyjnie opisują prawa i obowiązki zarówno kontrolujących, jak i kontrolowanych, na przykład kontrolowana osoba, instytucja lub firma musi się o wszczęciu kontroli dowiedzieć najpóźniej w ciągu trzech dni po wszczęciu czynności. Służba musi także napisać protokół zakończenia kontroli, do którego każdy kontrolowany może złożyć swoje uwagi.
Zapytaliśmy senatora Krzysztofa Brejzę, czy kiedykolwiek funkcjonariusze CBA poinformowali go o wszczęciu kontroli.
- Nigdy nie przekazano mi takiej informacji - zapewnia, podobnie zresztą jak jego żona Dorota. Jak dodaje, wszelkie informacje o swoim majątku ujawnia w publicznie dostępnych oświadczeniach majątkowych.
Jakie czynności?
Jak wynika z odpowiedzi CBA na nasze pytania, Biuro nie prowadziło kontroli wobec Krzysztofa Brejzy.
"CBA nie prowadziło czynności kontrolnych odnośnie osób, które pojawiły się w ramach naszego zapytania do Starostwa w Inowrocławiu. Nadmieniamy, że Biuro uprawnione jest do prowadzenia czynności o charakterze analityczno-informacyjnym" - czytamy w odpowiedzi z pionu prasowego służby.
Zadaliśmy kolejne pytania: jakiego typu dokładnie "czynności o charakterze analityczno-informacyjnym" prowadzono wobec senatora i jego żony?
Spytaliśmy również, jaki był efekt tych "czynności" i poprosiliśmy o wskazanie podstawy prawnej do gromadzenia takich informacji. Mimo że maila przesłaliśmy 6 grudnia do chwili publikacji tego materiału odpowiedzi nie nadeszły.
- Właśnie dlatego oceniam takie działania jako nadużycie służby. Nie można sprawdzić, w jakim celu służba gromadziła i przetwarzała wrażliwe informacje o czołowym polityku opozycji. Nie można sprawdzić, bo nie prowadzono żadnej konkretnej kontroli, której prawidłowość następnie można by zweryfikować - mówi Wojtunik.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24