Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zaapelował, aby wpłacać pieniądze na kampanię Karola Nawrockiego. Przekonywał, że Nawrocki jest kandydatem obywatelskim, ale "mocno wspieranym" przez jego partię. - To są wybory, które rozstrzygną sprawę przyszłości naszego kraju. I to przyszłości naszego kraju w pewnym szczególnym momencie historii Europy i więcej nawet historii całej kuli ziemskiej - mówił Kaczyński.
Podczas wystąpienia we wtorek prezes PiS Jarosław Kaczyński apelował o wsparcie finansowe dla komitetu wyborczego kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego.
"Wybory, które rozstrzygną sprawę przyszłości naszego kraju"
- Brak pieniędzy, ta ogromna przewaga finansowa drugiej strony jest elementem, który nam przeszkadza. Bardzo przeszkadza. Mogłoby być w tej chwili już znacznie lepiej, gdyby te pieniądze były. A te pieniądze wpływają, ale później tak jakby to troszkę ustaje - mówił prezes PiS.
Apelował, aby "pamiętać, że to nie są wybory, które rozstrzygną kwestię personalną". - To są wybory, które rozstrzygną sprawę przyszłości naszego kraju. I to przyszłości naszego kraju w pewnym szczególnym momencie historii Europy i więcej nawet historii całej kuli ziemskiej. Historii politycznej, bardzo być może także historii w sferze ekonomicznej i w innych sferach. Krótko mówiąc, warto i trzeba, naprawdę trzeba poprzeć Karola Nawrockiego - powiedział Kaczyński.
Przekonywał, że Nawrocki to "naprawdę kandydat obywatelski". - Mocno wspierany przez naszą formację, ale kandydat obywatelski - dodał.
Na konferencji obecny był też przewodniczący klubu PiS Mariusz Błaszczak. Mówił, że "wpłata na komitet wyborczy pana doktora Karola Nawrockiego to bardzo dobra inwestycja". - To inwestycja w normalną Polskę. To inwestycja w Polskę, w której nie będzie lewicowych, żeby nie powiedzieć lewackich ideologii. W której nie będzie nielegalnych migrantów, w której nie będzie zielonego ładu, w której nie będzie drożyzny. To inwestycja, która z całą pewnością się opłaca - mówił.
Kaczyński: nie możemy wysłać żołnierzy na Ukrainę
Na konferencji Kaczyński był też pytany o to, czy wyobraża sobie wysłanie polskich żołnierzy z misją pokojową na Ukrainie, ponieważ taką misję proponował trzy lata temu.
- Trzy lata temu była zupełnie inna sytuacja. Dzisiaj mamy taki stan, w którym polskie społeczeństwo tego rodzaju operacji z całą pewnością nie zaakceptuje. To jest rozstrzygające. Jeśli nie żyjemy dzisiaj w państwie demokratycznym, bo niestety demokracja w Polsce się cofa ze względu na łamanie prawa w sposób niezwykle brutalny, ze względu na próby rozprawy z opozycją przy pomocy dyspozycyjnych sądów, to jednak chcemy żyć w państwie demokratycznym i sądzimy, że ta demokracja do Polski bardzo szybko wróci. W związku z tym robienie tego rodzaju przedsięwzięć, realizacja tego rodzaju przedsięwzięć, wbrew wyraźnej woli zdecydowanej większości społeczeństwa jest po prostu niemożliwa - odpowiedział Kaczyński.
Odnosząc się do swojej propozycji sprzed trzech lat powiedział, że "to była propozycja misji pokojowej, oczywiście z udziałem także armii amerykańskiej". - Misji pokojowej, która miała wkroczyć na te tereny Ukrainy, gdzie nie toczyła się wojna, ale później rozwijać je nadal i w ten sposób, po pierwsze, przekonywać Putina, że jego nadzieja na podbój Ukrainy jest całkowicie bezpodstawna, że nie ma żadnej możliwości, a po drugie, w ówczesnej, konkretnej sytuacji, to by radykalnie poprawiło sytuację strategiczną wojsk ukraińskich - mówił prezes PiS.
Zaznaczył, że Polska potrzebuje wojska na potrzeby własnego bezpieczeństwa, w tym ochronę granicy z Białorusią i obecność w obwodzie królewieckim. - Dużych formacji choćby z tego względu nie możemy wysyłać. Zresztą nie dużych, ale jakichkolwiek - powiedział.
"Takie spotkania nie mają dzisiaj żadnego praktycznego znaczenia"
Komentując poniedziałkowe spotkanie w Paryżu europejskich przywódców, Kaczyński ocenił, że te elity nie sprawdziły się, a takie spotkania "nie mają dzisiaj żadnego praktycznego znaczenia". - Spotykać to się można, ale najpierw trzeba było nie żyć w jakiejś malignie przez ostatnie dwadzieścia pięć, trzydzieści lat. Trzeba było mieć olej w głowie, zbroić się, wiedzieć, że Rosja nie zrezygnowała i nie zrezygnuje ze swoich ambicji - dodał.
Obecny na konferencji szef klubu PiS, były minister obrony Mariusz Błaszczak podkreślił, że jedynie Stany Zjednoczone mają odpowiedni potencjał, by odstraszyć agresora i zatrzymać rozbudowę imperium przez Putina. - Przedsięwzięcia unijne to są deklaracje, które słyszymy już od trzech lat. (...) Ukraina zapewne uległaby Rosji, gdyby nie Polska i Stany Zjednoczone. Unia Europejska nie dysponuje potencjałem takim, który byłby przeciwstawić się zagrożeniom rosyjskim - ocenił Błaszczak.
Prezydent Francji Emmanuel Macron zwołał w poniedziałek nieformalne spotkanie europejskich przywódców poświęcone Ukrainie. Do stolicy Francji przyjechali szefowie rządów: Polski, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Włoch, Hiszpanii, Holandii oraz Danii, a także: sekretarz generalny NATO Mark Rutte, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i szef Rady Europejskiej Antonio Costa.
Kraje europejskie są podzielone w sprawie koncepcji wysłania sił pokojowych na Ukrainę. Francja, Niemcy, Dania i Hiszpania uznały, że dyskusja na temat wysłania wojsk jest przedwczesna. Gotowość do skierowania sił do tego kraju wyraził premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer. Polski premier Donald Tusk wykluczył wysłanie polskich żołnierzy.
Źródło: TVN24, PAP